wtorek, 20 stycznia 2009

Rękodzielnicze (niemal) bezrobocie

Brak mi ostatnio twórczej pasji. Mam sporo pomysłów, ale za żadną robótkę zabierać mi się nie chce. Z drugiej strony zaczyna mnie dręczyć dokuczliwe uczucie marnowanego czasu. Aby nie było tak dokuczliwe, wysypałam w sobotę wszystkie zasoby niebieskich resztek włóczkowych. Dumałam co z nich zrobić. Dumałam i dumałam (a czas uciekał...), w końcu po prostu zaczęłam dziergać w nadziei, że w trakcie roboty wymyślę co właściwie robię. No i wyszła torba. Muszę jeszcze doszyć podszewkę, ale to wymaga zakupów, a na razie tkwię w niegroźnym ale irytującym dołku finansowym. Do kompletu dorobiłam jeszcze saszetkę/kosmetyczkę. Mała rzecz, a cieszy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz