piątek, 20 marca 2009

"Czarownice z Salem Falls"

Gdy stoję w bibliotece przed półkami pełnymi książek, moim pierwszym kryterium jest objętość. Wybieram te najgrubsze, najlepiej jeszcze jak mają kilka tomów.
Lubię grube książki, bo lubię mieć czas, by zżyć się z bohaterami i dobrze ich poznać. Na czytanie planuję sobie nie więcej, jak 2-3 godziny wieczorne. I naprawdę nie wiem, jak to się dzieje, że w pewnym momencie wszystkie moje założenia biorą w łeb, bo zaczynam myśleć już tylko o tym, by jak najszybciej poznać zakończenie czytanej książki. I tak, niemal 500 stron, zamiast w planowane 5 wieczorów, przeczytałam w trzy. I od razu smutno mi się zrobiło, że to już koniec. Już niczego więcej nie dowiem się o bohaterach „Czarownic z Salem Falls”, bo o tej książce właśnie piszę.

Choć główne wątki powieści zostały zakończone, to autorka, Jodi Picoult pozostawiła mnie z uczuciem niedosytu. Chciałabym wiedzieć więcej, na przykład co się stało z rodziną Gilly, czy matka Jacka zrozumiała, że źle oceniła syna... Stawiam sobie te pytania i sama staram się na nie odpowiedzieć. Moja skłonność do happy endów podpowiada mi oczywiście, że sprawiedliwości stało się zadość, zło zostało ukarane, a dobrzy ludzie żyli długo i szczęśliwie. Chciałabym takiego zakończenia, ale wiem, że to niemożliwe. Autorka nie napisała czarno-białej historii , więc takie zakończenie zupełnie by do niej nie pasowało. Świat opisany w „Czarownicach z Salem Falls”, to świat odcieni szarości. Zwyczajni, dobrzy ludzie z łatwością ulegają manipulacji, są pełni uprzedzeń i nienawiści. Prawdziwe zło nigdy nie zostaje ukarane, bo nikt nie wie, że się wydarzyło. Natomiast na podstawie fałszywych oskarżeń skazano niewinnego człowieka, którego więzienna przeszłość na zawsze czyni wyrzutkiem, człowiekiem, któremu nie można ufać. Autorka nie pozwala czytelnikom ferować jednoznacznych opinii o swoich bohaterach. Gdy już byłam gotowa bezwzględnie potępić Gilly, wydarzyło się coś, co sprawiło, że spojrzałam na nią innymi oczami. W powieści tej, oprawcy są jednocześnie ofiarami i odwrotnie. Nie ma łatwych ocen i rozwiązań. Jak to w życiu. Dlatego podobała mi się ta książka i dlatego przeczytałam ją w trzy wieczory, zamiast w planowane pięć, i dlatego teraz żałuję, że już się skończyła.

Ale w bibliotece zostało jeszcze kilka innych tytułów Jodi Picoult. Mając w pamięci wrażenia z „Czarownic z Salem Falls”, jestem pełna niecierpliwego oczekiwania na kolejne dobre historie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz