niedziela, 11 października 2009

... i dwa filmy

Gdy podoba mi się jakaś książka zawsze jestem ciekawa jej filmowej adaptacji. Interesuje mnie, jak ktoś inny widzi historię, którą właśnie przeczytałam. Rzadko adaptacja jest zadowalająca, ale często zdarza się, że jednak odkrywa przede mną coś nowego, na co nie zwróciłam uwagi podczas lektury.
W przypadku Gdzie jesteś, Amando i Bez mojej zgody tak się jednak nie stało, ale mimo wszystko uważam, że to dobre filmy i oglądając je nie zmarnowałam czasu.

 Gdzie jesteś, Amando jest dość wierną adaptacją. Są tam wszystkie dylematy i wątpliwości jakie przeżywałam podczas czytania. Zmiany są jedynie kosmetyczne. Przeszkadzało mi jednak ograniczenie roli Angeli Gennaro, która w filmie była jakby tylko uroczym i emocjonalnym dodatkiem do zdystansowanego, twardego i umiejącego poruszać się w niebezpiecznych dzielnicach i wśród niebezpiecznych ludzi, Patricka Kenzie.

 Dużo więcej wątpliwości mam wobec filmu Bez mojej zgody. Tutaj scenarzysta, z książkowego oryginału zaczerpnął jedynie główny temat. I zrobił film o czymś zupełnie innym. Zrobił film po prostu o godnym umieraniu. O tym, że choć walka o życie bliskiej osoby jest czymś chwalebnym, to trzeba umieć w pewnym momencie powiedzieć stop, już więcej nie da się zrobić, trzeba uwolnić umierające dziecko i zająć się żywymi. Moment, w którym matka zaakceptowała fakt, że jej córka umrze był naprawdę bardzo wzruszający. Znając książkowe zakończenie, filmowy finał mocno mnie zaskoczył, ale po zastanowieniu przyznaję – jest w porządku, dobrze pasuje do tego, o czym opowiada obraz.

2 komentarze:

  1. O, proszę... to znaczy, że rola Angeli była w książce bardziej rozbudowana? W filmie faktycznie stanowi jedynie tło, a szkoda, bo jakoś bardziej do mnie przemawiałam niż Patrick :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak... i nie wiem dlaczego w filmie zdecydowano się tak okroić jej postać... Może w filmie bohater musi być tylko jeden?... Ale jednak szkoda mi było...

      Usuń