czwartek, 18 lutego 2010

Ostatnio czytałam

Po raz pierwszy od baaaardzo długiego czasu postanowiłam sięgnąć ostatnio po książkę. Dawno temu przyjaciel polecił mi "Wystarczy być" Jerzego Kosińskiego. Swego czasu lektura ta zrobiła na nim wielkie wrażenie. Zaintrygowana jego fascynacją kupiłam więc wspomniane opowiadanie jeszcze w ubiegłym roku i od tamtego czasu leżało sobie ono cierpliwie na półce czekając na swój czas.

I oto czas nadszedł.

Prostaczek, który całe życie spędził w zamknięciu, zajmując się pielęgnowaniem ogrodu, a rzeczywistość zna tylko z telewizji, przez przypadek wkracza w wielki świat amerykańskiej finansjery. Otwiera się przed nim oszałamiająca kariera. Mężczyźni widzą w nim genialnego polityka, kobiety - doskonałego kochanka. W każdej jego wypowiedzi, które de facto dotyczą jedynie ogrodu, doszukują się ukrytych znaczeń i głębokich myśli.
 
No cóż. Pomysł nie jest nowy, bo przecież mieliśmy już "Karierę Nikodema Dyzmy". Jednak w tej lekturze moją uwagę zwróciło zupełnie coś innego, a mianowicie to, jak bardzo ludzie, komunikując się z innymi, ulegają własnym wyobrażeniom i przekonaniom. Zagadnienia związane z komunikacją międzyludzką od dawna znajdują się w kręgu moich zainteresowań i być może właśnie dlatego ten temat najbardziej mnie poruszył.

Krótko mogę więc podsumować, że moim zdaniem, opowiadanie "Wystarczy być" niesie takie oto przesłanie: niezależnie od tego co mówimy, rozmówca i tak zawsze usłyszy tylko to, co sam chce usłyszeć. Nic w tym dziwnego. Przecież każdy z nas ma jakąś swoją wizję świata, swoje przekonania oraz doświadczenia i te właśnie elementy tworzą jakby filtr, przez który przepuszczamy otrzymane informacje, dzięki czemu stają się one dla nas zrozumiałe, lecz niekoniecznie zgodne z tym, co dyskutant chciał nam przekazać.
 
Dla mnie dołującą konsekwencją tych rozważań jest refleksja, że podejmując jakąkolwiek dyskusję, muszę mieć świadomość, że najprawdopodobniej i tak rozminę się z rozmówcą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz