niedziela, 8 stycznia 2012

Chciałabym...

Żyć w ciepłym klimacie.
Mieszkać w przyczepie.
Nie zrywać się do pracy o świcie.
Móc się utrzymać ze sprzedaży ręcznie robionych drobiazgów.
Nie mieć zobowiązań i odpowiedzialności...
....
Tymczasem...

Tymczasem, niestety, jest zima, której łagodność jakimś dziwnym sposobem nie przekłada się na obniżenie rachunków czekających na opłacenie.

Córka za dwa tygodnie ma studniówkę i coraz bliżej jest matura, od której zależeć będzie jej przyszłości.

A ja...
... Ja po dwutygodniowym urlopie jutro wracam do pracy.

Ale kanał....
I po co nam ten cały wyścig?




Komentarze

2012/01/08 20:05:40
wystarczy podjąć decyzję i zmienić swoje życie, tylko zawsze jest to trudna decyzja...

2012/01/08 20:51:54
Jak to mówią: kupujemy co raz więce przedmiotów, które mają nam ułatwiać życie, zapewniać komfort i mnóstwo wolnego czasu, tylko że później ... musimy zarabiać, żeby to wszystko spłacić :)

Co do ciepłych krajów, to zgoda. W przyczepie jednak nie chciałabym mieszkać całe życie. Zbyt klaustrofobicznie i niekomfortowo :)

To normalna reakcja pourlopowa.

2012/01/08 20:56:16
Z punktów, które wymieniłaś najbardziej chciałbym móc utrzymać się z robienia duperelek i nie gonić codziennie za autobusami. Jak to powiedział Tadeusz Drozda największym jego osiągnięciem życiowym jest to, że nie musi pracować na etacie i gonić na godzinę jakąś tam do roboty i tego zazdroszczę, ale niewiele też zrobiłam żeby to zmienić.......

2012/01/09 07:58:28
Ren-ya, to nie kanał, to życie po prostu!:)
A przyszłość nie zależy od matury!

Kraszynka wspomniała o Drozdzie i jego komforcie takiej pracy, ale ta praca ma inne mankamenty, jak wszystko w świecie. I życie w przyczepie, i dzierganie na zamówienie i nawet ten ciepły klimat, którego teraz Ci brakuje.
I pewnie są ludzie, którzy właśnie o takim życiu, jak Ty teraz prowadzisz - marzą!
Czasem fajnie tak popatrzeć z innej perspektywy (i być wdzięcznym? mimo wszystko?)
Ściskam:)
2012/01/09 11:01:19
Ojjj, kochana - widzę, że zniżka formy dopadła. Nie przejmuj się, nie jesteś sama! Ja najchętniej też bym się gdzieś zakopała, gdzie nie musiałabym się niczym przejmować ani o niczym myśleć. Chyba ten brak słońca tak na nas działa... Pomyśl, że niedługo już wiosna, matura za córką, nowa energia i kolejne plany robótkowe przed Tobą!

Ściskam mocno!

2012/01/09 12:04:47
Chciałabym bardzo podobnie :)

2012/01/10 10:12:22
Brown_aurelia, no nie wiem.... nie zawsze chcieć to móc... wszak fruwać jak ptaszek nigdy nie będę;). Choć też bardzo bym chciała... (a nawet od czasu do czasu śni mi się, że potrafię:))

Fidrygałka, racja i w tym momencie przypomniało mi się takie powiedzenie: "mówimy, że mamy dom, ale to nie prawda - to dom ma nas";)
A co do przyczepy, to ja bardzo lubię takie małe, przytulne wnętrza... Zresztą Chris "O poranku" Stevens (Przystanek Alaska) mieszkał w przyczepie i sierżant Riggs (Zabójcza broń) mieszkał w przyczepie... i jeszcze paru innych sympatycznych bohaterów filmowych również i fajnie im było;)

Kraszynko, i ja też, niestety...

Sowo, wobec tego życie to kanał!
Nieee no, zgrywam się troszkę... Wiem, że nigdy nie ma tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
... Ale z drugiej strony nigdy też nie ma tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej;)

Magota od razu mi raźniej, dzięki:)

Rebecca.fierce, to bardzo miłe, że w tych "chceniach" nie jestem odosobniona:)

2012/01/11 07:31:54
O, jak ja Cię rozumiem :) Poniedziałki same w sobie są okrutne, ale poniedziałki po urlopie mają w sobie coś z marzenia sadysty. Zwleczenie się z łóżka z perspektywą pięciokrotnego replay'u w ciągu tygodnia nie działa dobrze na samopoczucie. Ale wiesz, ja mam najgorzej w niedzielę wieczorem, a dziś już środa, więc mam nadzieję, że i u Ciebie lepiej :)
A najchętnej to zamieszkałabym w Nowej Zelandii. W tej wiosce Hobbitów, która została po scenografii z "Władcy pierścieni". Przynajmniej na jakiś czas ;)
Pozdrawiam Cię cieplutko !

2012/01/11 07:59:57
He, he, jak mówią - środa minie, tydzień zginie;)
I rzeczywiście jest już lepiej.
(Niewiele lepiej, ale jednak lepiej:))

2012/01/12 15:34:37
dzięki za wpis u mnie, trochę mnie to podniosło na duchu :)
ale niestety nadal jestem w wielkim bagnie i nie wiem, jak z tego wyjść

2012/01/15 15:06:55
Rzadko kiedy to co mamy,pokrywa się z tym-co byśmy chcieli chcieć.

2012/01/16 16:46:36
Brown_aurelia, ja najczęściej wychodzę bez zbytniego zastanawiania się i bez oglądania się wstecz:) "Było - minęło" - moją dewizą! Zazwyczaj się udaje...

nszo-ci, racja, niestety. To trudna umiejętność - cieszyć się tym, co mamy... Czasem umiem, a czasem nie. Nie wiem dlaczego. Może to hormony?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz