niedziela, 26 maja 2013

Szydełkowe, Krysztallowe...

...ozdoby:)

Szydełkowe są zrobione przeze mnie. Do poddaszowego okna. Bardzo oszczędne, bo i okno niewielkie - mało światła się nim przesącza więc nie chciałam go dodatkowo zasłaniać.


Firaneczka ma ledwie 20 cm długości. To moja wariacja do modelu z Diany.Robótki Extra nr 2/2008.

Lampiony (lub wazony, zależy, co włożyć do środka) powstały ze słoiczków.

Dla tych właśnie słoiczków parę lat temu kupowałam namiętnie kiełbasę, zwaną "słoikową". Są średniej wielkości i zupełnie proste, bez żadnych niepotrzebnych zaokrągleń - idealne do szydełkowej obróbki:)

A do zasłonki z materiału, którą uszyła mi mama (bo ja wciąż jeszcze do maszyny się nie przekonałam), zrobiłam szarfę. Jest ona umocowana do stalowego haczyka osadzonego w ścianie.


Natomiast Krysztallowe są kolczyki. Dla mnie:). Całkiem niedawno doręczył mi je listonosz i od tamtej pory nie umiem się z nimi rozstać. Ozdabiam się nimi z ogromnym upodobaniem:)


Jestem fanką Krysztallowych ozdóbek i na Jej blogu nie raz już miałam okazję podziwiać Jej koralikową twórczość, choć ostatnio było to już dość dawno temu, ale nie będę marudzić i się dopominać koralikowych nowości, bo Krysztally lśnią taką kreatywnością i talentem, że i tak każdy Jej wpis czytam z otwartą z podziwu i zachwytu buzią:)

Bardzo dziękuję za ten sympatyczny i prześliczny podarunek:).

niedziela, 19 maja 2013

Yupi jupa

czyli zapowiadany "wielki zwierz" skończony.

Wyszedł poniżej oczekiwań i jeszcze większy niż zakładałam - taka tytułowa jupa właśnie. Czuję się w nim dość pokracznie, za kurduplowata jestem do takich fasonów. Ale pruć nie będę. W chłody sprawdzi się jako mobilny koc;)


Opis wykonania - Sabrina nr 3/2012. Wzorek bardzo przyjemny w robocie, choć ażury dzierga się zarówno na prawej, jak i lewej stronie - gdy po paru motywach doszłam do wprawy, zupełnie przestało mi to przeszkadzać.


Poza tym, prosta, niewymagająca myślenia, forma. W sam raz na pracę w tak zwanym miedzyczasie, albo z doskoku, a z powodu remontu, w takim właśnie trybie swoją koco-jupę tworzyłam.


Zużyłam nieco ponad 700 g akrylowej Belli, przerabiałam drutami nr 4,5.


Jupka niby cienka i przewiewna, ale grzeje wiec po dzisiejszej premierze trafi do pawlacza.


A białe, niepraktyczne, spodnie zapożyczyłam z córczynej szafy - jeszcze nie wszystko zdołała wywlec do Krakowa;)

niedziela, 12 maja 2013

Zróbmy to sami

Ze wszystkich rzeczy, które przez ostatnie dwa tygodnie zdziałaliśmy własnymi rękami w ramach prac remontowych, największą satysfakcję sprawił mi regał. Jego konstrukcję podejrzeliśmy kiedyś u szwagra, a prostota wykonania połączona z efektownością wyglądu tak bardzo nam się spodobała, że takie samo rozwiązanie postanowiliśmy zastosować na swoim poddaszu.

Zrobiłam szkic, który mój mąż natychmiast przeniósł na rysunek techniczny - socjolog z wykształcenia, teleinformatyk z zamiłowania oraz szef działu przygotowania produkcji w fabryce mebli, po prostu nie mógł obejść się bez fachowego planu:)

A plan wyglądał tak:


Potrzebne materiały:
- deski ze sklejki, grubość 18 mm (zamówiliśmy surowe, pocięte na odpowiedni wymiar, które w domu mąż ofrezował, znaczy zaokrąglił wszystkie krawędzie, a ja wymalowałam, zeszlifowałam i polakierowałam),
- nakrętki i podkładki,


- nagwintowane pręty odpowiedniej długości, fi 10 mm.
- stalowe rurki do karniszy, fi 16 mm po zewnątrz (w środku musi być tyle, by zmieścił się w rurce pręt nagwintowany)


- wiertarka do nawiercenia otworów i piła kątowa do cięcia metalu (oba urządzenia powinny mieć możliwość zamocowania w stojaku, by wiercenia i cięcia były równe i pod odpowiednim kątem).


Gdy już wszystkie materiały mieliśmy przygotowane, pomalowane i docięte na wymiar, zabraliśmy się za montaż.


1. Na pręt nałożyliśmy stopki regału, podkładkę i zakończyliśmy nakrętką kołpakową.
2. Nałożyliśmy odpowiedniej długości rurki (zgodnie z rysunkiem).
3. Rurka ma wbić się w miejsce nawiercenia (na głębokość 3 mm).


Pocięte na odpowiednią długość rurki stanowią nie tylko osłonę pręta, przede wszystkim są one separatorami pomiędzy kolejnymi półkami.


Na gwintowany pręt nakładamy kolejne elementy regału. Na koniec sprawdzamy, czy wszystkie rurki schowały się w nawierceniach i dokręcamy nakrętką zwykłą aż do uzyskania sztywnego napięcia prętów, które odpowiadają za stabilność mebla. Konstrukcję zakańczamy nakrętką kołpakową.


Jeśli pręt, po końcowym naprężeniu, okazuje się nieco za długi, przed nakrętką kołpakową nakładamy odpowiednią ilość nakrętek zwykłych. Dla większej stabilności regał należy przykręcić do ściany. U mnie przykręcony jest do ścian bocznych.


I gotowe:)


Przeznaczeniem mojego regału jest, by wszystkie moje robótkowe akcesoria były blisko i łatwo dostępne i w tym duchu właśnie, wczoraj, późnym wieczorem, skończyłam go zagospodarowywać.
To jeszcze nie jest koniec zmian na poddaszu (muszę na przykład wyszukać jakąś odpowiedniejszą narzutę na moją kanapę;)), tymczasem jednak jestem ogromnie szczęśliwa, że udało mi się odzyskać swoje miejsce do dziergania, które od wczoraj wygląda właśnie tak:


Drugi poddaszowy regał zrobiliśmy do mężowskiej strefy, z przeznaczeniem na książki, które do tej pory trzymałam upchnięte po szafkach. Zaletą takiego przechowywania było to, że książki się nie kurzyły, ale odnalezienie konkretnej bywało mocno utrudnione. Teraz wszystkie są w jednym miejscu i łatwo dostępne:


Zachęca nas odnowione poddasze do odpoczynku w jego przytulnej atmosferze, ale niestety... jeszcze cały dół doprowadzić musimy do porządku...