piątek, 26 lipca 2013

McDusia i kwestia przemijania

O Jeżycjadzie szeroko rozpisywałam się już dawno temu, dziś jedynie krótka notatka pod wpływem ostatniej części, którą udało mi się przeczytać dosłownie kilka dni temu.



19. tom Jeżycjady pozwala zajrzeć do przyjaznego domu Borejków w okresie świąt Bożego Narodzenia. Przybycie Magdusi, córki Kreski, jest powodem piorunujących zmian w spokojnym życiu rodziny, a ślub Laury uruchamia działanie osławionego Fatum.
Śmieszna, miła, ale i refleksyjna powieść Małgorzaty Musierowicz jak zwykle podnosi na duchu i krzepi, bawi do łez, i uczy, skłania do zastanowienia nad sprawami wielkiej wagi.


Nie będę psioczyć. O mankamentach serii wiedzą wszyscy czytelnicy, a ci najwierniejsi po prostu przymykają na to oko, bo to lektura, jak odwiedziny u starych, ukochanych przyjaciół. Niechże tam mają swoje dziwactwa, niech sobie moralizują, idealizują i intelektualnie snobują... ale kochamy ich, bo po prostu od tak dawna już są z nami. Niezawodnie.

Ale "McDusia" to chyba najbardziej refleksyjna  książka Małgorzaty Musierowicz. Niby młodzieżowa, utrzymana w lekkim i wesołym tonie, jak wszystkie poprzednie, a jednak, gdzieś między wierszami, mocno odczułam jakąś taką nutę melancholii. Zmarł Profesor Dmuchawiec. Państwo Borejkowie, przy sylwestrowych fajerwerkach, podsumowują swoje życie. Gabrysia również patrzy wstecz, myśli o swoim życiu, jak o wciąż zapisujących się kartach powieści. Tyle już się ich zapisało. Tyle niewiadomych odkryło. Tyle historii przeżyło. Ale jeszcze nie wszystkie. Póki żyjemy, póty białe kartki czekają na dalsze treści. Tylko z tej niezapisanej tajemnicy coraz częściej, zamiast radosnego oczekiwania, wyziera, budzące niepokój, nieuchronne....

I ten niepokój udzielił się również i mnie.

Bije zegar godziny, my wtedy mawiamy:
"Jak ten czas szybko mija!" -  a to my mijamy.
Stanisław Jachowicz

Znam te słowa. Słyszałam je już wcześniej. Ale dopiero przeczytane w "McDusi", w kontekście refleksyjnych przemyśleń jej bohaterów, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie.

Dlatego, choć strasznie mi się nie chce przemierzać połowy Polski, by w któryś z nadchodzących weekendów odwiedzić mojego tatę, to jednak wsiądę w samochód i pojadę. Nie będę marnować okazji, póki wciąż jeszcze możemy się spotykać...

16 komentarzy:

  1. też to całkiem niedawno skończyłam, moja rodzina zniecierpliwiona oczekuje na kolejną część...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książkę w domu, ale jeszcze nie jest przeczytana. Doskonale zrozumiałam znaczenie tych słów, ale powiem Ci, że i mi poprawiły się stosunki z ojcem, choć mieszkamy w tym samym mieście. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam, z wiekiem, też się poprawiły:) Zarówno z tatą, jak i z mamą. Oni złagodnieli, a ja, odkąd sama mam dziecko, to też bardziej wyrozumiała się zrobiłam...

      Usuń
  3. Przeczytam.....dzięki :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura w sam raz na jeden wieczór, najlepiej taki ciemny i deszczowy:)

      Usuń
  4. Cykl skończyłam na "Żabie". "Kalamburka" jest ostatnim tomem, który mi się w pełni podobał. Coś się popsuło, ten pięknie uchwycony świat zaczął się odrealniać, odrywać, stał się za bardzo serialowo-cukrowy, obcy. Nie potrafię się już w nim znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Doskonale wiem o co Ci chodzi:) Ale ja mam tak wiele sympatii i sentymentu do Kwiatu kalafiora i Idy sierpniowej, że bez względu na wszystko "łykam" również pozostałe części...

      Usuń
  5. a ja sobie mówię gdy mi źle, że przecież "Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija"... :-)
    przemijanie jest nieuchronne, wieczność raczej nudna, więc nie ma się chyba czym smucić? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemijanie, jak wszystko, ma dwie strony:) To dobrze, że mijają przykre rzeczy. Ale gdy te dobre, gdy odchodzą ludzie, których się kocha, to jednak jest bardzo przykro...

      Usuń
  6. I ja ostatnio wracam do Jeżycjady, a że McDusia również czeka na swoją kolej, to jestem bardzo ciekawa czy nasze wrażenia się pokryją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa:) Napisz koniecznie, gdy już przeczytasz!

      Usuń
  7. To okropne, z tym czasem.... Ja jestem taka niedobra córka, której się nie chce odwiedzać rodziców, choć mam tylko kilka kilometrów. Teraz mam wyrzuty sumienia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co sobie wyrzucać, tylko wsiadać w samochód i odwiedzać:) Aż mi się nie chce wierzyć, że w okolicach Rodziców nie znalazłabyś, swoim artystycznym okiem, ciekawych teł do sfotografowania:) Miałabyś dwa w jednym:)

      Usuń
    2. Znajduję i miewam :D A autem nie jeżdżę jako kierowca...

      Usuń
    3. Pewnie dlatego tak lubisz podróżować;) Ja strasznie lubiłam zaraz po otrzymaniu prawa jazdy, wtedy mogłabym z samochody nie wychodzić. Teraz za to unikam wchodzenia, jak tylko mogę;)

      Usuń