poniedziałek, 23 września 2013

Słodki weekend

Sierpień bez słodyczy minął szybko i bezboleśnie. I zdrowo. Muszę przyznać, że czułam się lepiej. Lżej jakoś, a także bardziej wypoczęta i świeża. I migreny jakby mniej mi dokuczały... Nie wiem czy to przypadek, czy rzeczywiście słodycze mają z tym jakiś związek...

Mimo to jednak, nie chciało mi się abstynencji ciągnąć dłużej. Postanowiłam przetestować wersję z ograniczeniami - jeść słodycze, ale wyłącznie:
- w gościach,
- otrzymane w prezencie,
- własnoręcznie upieczone,
- jeśli już kupowane, to tylko WAWEL (to miała być moja awaryjna furtka dla białych michałków;))

To dobre warunki. Bardzo skuteczne. Nieprowokujące do nadużyć. Bo michałki, owszem, dopuszczam, ale jednak ostatnio unikam - niedawna, wyjątkowo silna migrena, wystąpiła w bliskim sąsiedztwie ich smakowania i zawiązało mi się niemiłe skojarzenie. W gościach bywam rzadko, a okazji do otrzymywania słodkich podarków nie ma w końcu aż tak wiele. Własnoręczna produkcja słodyczy również nie jest dla mnie czymś szczególnie pociągającym. Za duże ryzyko. I za dużo sprzątania.

Ale gdy znalazłam, w minionym tygodniu, na Onecie TO zestawienie, nie potrafiłam oprzeć się pokusie. Bardzo uważnie i z rosnącym apetytem, przeczytałam wszystkie czternaście Prostych przepisów na ciasta bez użycia miksera. W sam raz dla takiego laika (i kulinarnego lenia) jak ja! W sam raz na najbliższy weekend:) 

Moją smakową wyobraźnię szczególnie poruszyło ciasto dyniowe z kruszonką. Zwłaszcza, że wszystkie składniki miałam w domu. Potrzebowałam tylko dyni. Kupiłam najmniejszą (5kg! wystarczyło i na placka, i na zupę, i na sos do makaronu, resztę zamroziłam). Oraz maliny. Bo były. A wśród łatwych przepisów, pamiętałam, był również taki na ciasto cytrynowo-jogurtowe z malinami - również szalenie apetyczne. Zresztą, skoro weekend składa się z dwóch dni, to i placków powinno być dwa.  Postanowiłam!

W sobotę z dynią


...i fantastyczną migdałową kruszonką. Wyszedł idealnie i był po prostu przepyszny!


W niedzielę, zachęcona sukcesem, zabrałam się za ciasto malinowe. I......


Zdjęć nie będzie. Zjadliwe, ale do publikacji się nie nadaje. Zakalec. Nie wiem, co skopałam. Na pewno maliny zanadto mi się rozciapały w czasie mieszania...

Ale nie ma tego złego - znów na dłuższy czas wyleczyłam się z pieczenia...

A weekendy i tak są dostatecznie słodkie nawet bez jakichkolwiek słodyczy!

26 komentarzy:

  1. mmmmm :-) ja wciągam czekoladę, moje życie bez czekolady byłoby już tak nieznośne, że wolałabym, żeby nie było go wcale.
    uściski serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leno, ale dla migrenowców czekolada nie jest przecież wskazana! Ja ze strachu przed nawrotami nie spożywam ani nie robię niczego, o czym mam choćby mgliste przekonanie, że może wywoływać...

      Usuń
    2. migrenę da się przejść, poczucie beznadziei bez czekolady już nie. poza tym ja po prostu z niektórych rzeczy nie mogę rezygnować, bo się wtedy czuję jak ostatni dziad. wuj z migreną, niech żyje serotonina ;-)
      (joga baaaaaardzo skutecznie likwiduje migreny, tudzież ogranicza do minimum. zresztą jakbym mieszkała tam gdzie Ty, to by mi mózg rozsadzało co 5 minut. południe złe ;-) znajoma kiedyś mówiła, że na południe to ona podróżuje najdalej do Radomia, bo potem ją ścina.)
      uściskuję czekoladowo :-)

      Usuń
    3. Ja mam chyba wyjątkowo złośliwe migreny. Żadne jogi, medytacje, wizualizacje, ani nawet masaż stóp z uciskaniem odpowiednich punktów mi nie pomagają. Tylko tryptany skutkują. Zmiana miejsca zamieszkania nie wchodzi w grę. Przynajmniej na razie. Ale może kiedyś.... Nie wiedziałam, że Południe jest złe. Serio????

      Usuń
  2. Z tortów, to ja najbardziej lubię śledzie..hi, hi, hi, ale rozumiem miłość ludzką do słodkości. To dyniowe wygląda bardzo smakowicie:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, zazdroszczę, choć śledzie również bardzo dobrze odpowiadają moim smakom:)
      Dla mnie wszelkie kulinarne zajęcia, to czas ODEBRANY robótkom, dlatego ich unikam. Na co dzień posiłki przygotowuje mąż. Ja wolałabym nie jeść, albo zabić głód choćby suchym chlebem, niż poświęcić dzierganie za gotowanie - przyjemność z robótek jest znacznie większa, niż z jedzenia:)

      Usuń
  3. Mój nałóg po wakacjach jest natomiast nieuleczalny. Staram się wprowadzać ograniczenia, ale naprawdę to jest nałóg i trzeba to głośno powiedzieć: "Jestem nałogowym słodkościmaniakiem". Kiedyś potrafiłam to okiełznać, teraz jest coraz gorzej ;) Więc jak pokazujesz jakie cista, to chce mi się gnać po babeczkę do najbliższej piekarni, a mają wyśmienite te babeczki! ;) Kto wie, może z przepisów skorzystam? Swego czasu piekliśmy coś co weekend :) Spodobało mi się ostatnie z bananami... Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My z córką też miałyśmy przez jakiś czas zwyczaj wspólnego, weekendowego, pieczenia:) Bardzo przyjemnie to wspominam. Domowe wypieki są szczególnie przyjemne zimą, bo i piekarnik dodatkowo zagrzeje i zapach taki ciepły w całym domu... A właśnie idą chłody więc może mimo wszystko jeszcze się skuszę na któryś przepis:)

      Usuń
  4. Smakowicie wygląda. Kiedy kupie dynię, spróbuję. Pewnie pyszne, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, placek jest przepyszny, naprawdę polecam! I zauważyłam, że mnie osobiście najbardziej smakują te warzywne - w tym roku największe moje zachwyty zebrały babeczki z cukinią oraz marchewką, no i teraz ten z dynią. A myślę, że to ciasto na babeczki też by się nadawało:)

      Usuń
  5. Pieczenie ciast samo w sobie lubię i często robię bez przepisów tylko z głowy za to nie lubię się bawić w ciasta z kremami i torty nie mam do nich nerwów pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warstwy i masy to też zupełnie nie moja bajka. Zresztą to już wyższa szkoła jazdy, a przy okazji wyższe ryzyko i jeszcze więcej sprzątania;)

      Usuń
  6. Mam przyjaciółkę, która ze względu na różne alergie musi bardzo mocno uważać na jedzenie. Zarówno ona, jak i ja kochamy słodkości. Ona musiała to ograniczyć, potem zaczęła się leczyć i dietetyczka naświetliła jej sprawę. Od tej pory słodycze czasem, ale ostrożnie. Dobrym wyjściem byłby cukier brzozowy, ale z kolei nie nalezy on do najtanszych.
    ja staram się ograniczać słodycze ze względu na moje treningi, choć odkąd ćwiczę dość intensywnie nie mam wyrzutów sumienia po zjedzeniu ciasta, tortu czy batona, ale... wciąż staram się omijać te rzeczy. Jeden z trenerów powiedział, że jeśli ciągnie mnie do słodkiego, to powinnam zjeśc łyżkę masła orzechowego, które pomaga zaspokoić ten głód, a nie wyrządza takiej szkody.
    Co do migreny, to z kolei kiedyś usłyszałam od lekarza, że powinnam ograniczyć czekoladę, orzechy, sery żółte, pomarańcze i wino, zwłąszcza czerwone. one podobno zdecydowanie wzmacniają bóle migrenowe.
    Nie wiem na ile jest prawdy we wsztstkim, ale na pewno lekkie ograniczenie słodkiego nie zaszkodzi nikomu:)

    pozdrawiam

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposobu na łyżkę masła orzechowego nie znałam:) Ja w sytuacjach kryzysowych zagryzam jabłko, albo banana. Albo robię sobie herbatę - też bardzo dobrze pomaga, choć niesłodka:)
      Co do wina, to błyskawicznie odkryłam, że, że jest źródłem migreny. Do dziś mam taki uraz, że już sama butelka (nawet pusta) wywołuje niemiłe skojarzenia;) Reszta (czekolada, orzechy, sery...) dawała mniej jednoznaczny wynik - czasami wywoływały ból głowy, a czasami nie. Nie wiem, być może w grę wchodzi jakaś kombinacja, ale tej jeszcze nie odkryłam... Na wszelki wypadek trzymam się jednak od nich z daleka:)
      I podpisuję się pod Twoim ostatnim zdaniem - ograniczanie słodyczy na pewno zawsze wyjdzie na zdrowie:)

      Usuń
  7. Cukier jest gorszy, niż nam się wydaje, na to wychodzi. I nie chodzi tylko o to, że tycie i próchnica. Do tego konserwanty i sztuczne barwniki w gotowych słodyczach. Hm... Ale tak mi się nie chce pichcić i sterczeć w kuchni (poza latem gotuję bo muszę). Czyli najlepiej nie jeść wcale:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cukier i inne sztuczności owszem, ale w gotowych słodyczach szkodliwy jest również tłuszcz cukierniczy - to jest dopiero źródło największego zła. Tak czytałam. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale ja, na przykład, rzeczywiście niezbyt dobrze czuję się po kupnych łakociach. Dlatego z nich zrezygnowałam. A ponieważ też mi się pichcić nie chce, to na ogół tylko obchodzę się smakiem...

      Usuń
  8. Chyba też przejdę na dietyę małosłodyczową. Wawel uzależnia, ja bym całkowicie wykluczyła z jadłospisu.
    Czytałam gdzieś, że można przetrenować swoje kubki smakowe i zajadać się fetą oraz marchwią zamiast czekoladowymi łakociami. Trwa długo, ale efekty są spektakularnie zdrowotne.

    Dyniowe ciasto wygląda przepysznie, pewnie się skuszę. Aż trzy dynie dorastają mi w ogródku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym się tak na marchewkę przestawić! Dynia na surowo również jest zaskakująco smaczna i przyjemnie chrupiąca. Tylko strasznie trudno ją obierać.

      Sprawę apetytu na słodycze próbowałam zanalizować naukowo i wyczytałam, że może go wywoływać działający długotrwale hormon stresu - kortyzol. Lekarstwem na taki stan może być, między innymi, nauczenie się relaksu, np. poprzez ćwiczenia oddechowe. Gdy żyje się w stadzie (znaczy w rodzinie;)), można też wypróbować małpi sposób - iskanie, które w ludzkich warunkach oznacza głaskanie i bawienie się włosami - zbadane naukowo - działa!

      A propos dyni, to zajrzyj jeszcze do Magoty na zupę dyniową z kurkami - też robiłam... Genialna!

      Usuń
  9. Ja też od sierpnia ograniczam słodycze:) Choć ostatnio sobie troszkę pofolgowałam, ale zaraz to naprawię:) Po pierwsze od razu trochę mniej w pasie i faktycznie migreny mniejsze. Przy bólach migrenowych to też wiem na pewno nie wolno jeść sera żółtego:( Ciasto wygląda bardzo apetycznie. Pozdrawiam cieplutko. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc jednak to nie był zbieg okoliczności z moimi migrenami! Muszę przyznać, że odkąd zdałam sobie sprawę z tej zależności, mój apetyt na słodycze sporo zelżał. Bo ja się migren strasznie boję, mimo, że mam lekarstwo, które pomaga w bólu...
      Pozdrawiam i życzę zdrówka:)

      Usuń
  10. Renya ale poszalałaś :) Same smakołyki. Podziwiam, że wytrzymałaś miesiąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Im więcej czytam o szkodliwym wpływie na organizm wysoko przetworzonych produktów (w tym głównie słodyczy), tym mniejszy mam na nie apetyt. Kolega właśnie mi poradził - TO PRZESTAŃ CZYTAĆ;)

      Usuń
  11. Całkiem zdrowe zasady sobie narzuciłaś, bo przecież wszystko jest dla ludzi tylko w umiarze no i czasem trzeba sobie przypomnieć zapach ciasta unoszący się po domu. To drugie malinowe to było za dużo i dlatego Ci nie wyszło, ale jest nauczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrajności to moje drugie imię - zawsze jest albo wszystko albo nic;)
      A na zapach ciasta w domu mam super łatwy sposób - kominek/podgrzewacz z olejkiem zapachowym:D Moje ulubione to "Cynamon", albo "Imbirowe Ciasto":)

      Usuń
  12. Zdecydowanie bliższy mi jest "słodki weekend" niż "sierpień bez słodyczy" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli podnoszę się po malinowej porażce, w czym masz niezaprzeczalny udział swoją tartą śliwkową z bezami:)

      Usuń