sobota, 11 stycznia 2014

Świąteczny serial

... w bynajmniej nieświątecznym klimacie - Breaking Bad - opowiadający o nauczycielu chemii, który dowiedziawszy się, że ma raka, postanawia rozpocząć produkcję metamfetaminy, by finansowo zabezpieczyć swoją rodzinę - całe pięć sezonów, 62 odcinki, pękło w dwa tygodnie.


Wielokrotnie nagradzany serial, z oceną na Filwebie 8,7/10, polecany przez znajomych, po pierwszym sezonie wzbudził we mnie głównie zdziwienie - nad czym te peany???? Później jednak zrobiło się lepiej, choć wciąż trudno mi o jednoznaczną opinię. Serial podobał mi się i nie podobał jednocześnie.

Nierówna akcja, która dla wielu jest zaletą produkcji, mnie działała na nerwy - przy paru dynamicznych i trzymających w napięciu momentach, większość scen, a nawet całych odcinków, to zwyczajne dłużyzny i wypełniacze, które w żaden sposób nie wpływają na rozwój wypadków. Bohaterowie, choć wszyscy bez wyjątku świetnie zagrani, są tak skomplikowani, że momentami zupełnie niezrozumiali. Trudno mi było się z nimi utożsamiać i emocjonować się ich sytuacją oraz przeżyciami. W jednym odcinku sympatyczni, inteligentni lub budzący współczucie, w innym irytujący, głupi i bezwzględni... 


Breaking Bad to kolejny po Dexterze serial, w którym twórcy testują na widzach ich poczucie moralności. Niby każdy z łatwością odróżnia dobro od zła, ale są takie sytuacje, w których granice miedzy nimi stają się niewyraźne, płynne, a jedne wartości stoją w sprzeczności z innymi. Sądząc po powodzeniu obu tych produkcji, oparcie scenariusza na tego rodzaju niejednoznacznościach, wydaje się być przepisem na sukces. Nic tak bardzo nie wciąga, jak bohaterowie - "ludzie z sąsiedztwa" - zmuszeni do rozwiązywania dylematów, w których każda decyzja może być wątpliwa moralnie, choć w jakiś sposób usprawiedliwiona.


W Breaking Bad każdy nieustannie mierzy się z takimi właśnie trudnymi wyborami, zmuszając również widzów do ciągłej refleksji - co ja zrobiłabym w takiej sytuacji? Co ja zrobiłabym, gdybym miała przed sobą ledwie parę miesięcy życia? Czy cel rzeczywiście może usprawiedliwiać środki do niego prowadzące? Dlaczego ludzie decydują się robić niewłaściwe rzeczy? A co ich przed tym powstrzymuje? Czy tylko strach przed karą, czy może jednak sumienie?


Nieczyste sumienie zmusza do racjonalizowania niewłaściwych decyzji, zasłaniania się wyższymi wartościami. I to naprawdę działa. Przez jakiś czas. Póki człowiek jest w ruchu, póty napędza się spirala kłamstw, działań i ich konsekwencji.

Ale gdy wreszcie dojdzie się do końca tej drogi, gdy wszystkie kłamstwa zostaną zdemaskowane, a wokół zamiast miłości, szczęścia i powodzenia, będzie tylko krzywda i cierpienie, to okaże się jasnym, że to nie dla wyższych celów, nie dla dobra Rodziny...

Tylko dla siebie.

Oraz, że nie da się pozostać dobrym człowiekiem robiąc złe rzeczy.

27 komentarzy:

  1. Pierwszy raz słyszę o tym serialu. Dzięki Tobie wiem, że taki istnieje. Walka dobra ze złem to temat rzeka. Ciągle dokonujemy jakiś wyborów, lepszych lub gorszych. Jednak nie dopuszczamy do całkowitego upadku. Nie umiałabym kłamać, żyć z nieczystym sumieniem. jestem zbyt wrażliwa. Zagryzłabym się.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to też się ciągle pytałam - czy w ekstremalnej sytuacji każdy jest zdolny do strasznych czynów, czy jednak trzeba mieć do tego jakieś predyspozycje, chociażby nerwy ze stali. Też nie potrafię kłamać.... znaczy zdarzyło mi się parę razy w życiu, ale to taki stres, a potem strach, że i tak się wyda, że jednak wolę prawdę - boli tylko przez chwilę, a potem jakoś wszystko i tak się układa:)

      Usuń
  2. Obejrzałam 3 sezony... brakuje mi jeszcze 2 ale jakoś nie mogę się zebrać, brak mi chyba czasu... miałam podobne odczucia co Ty po pierwszym sezonie, ale faktycznie potem serial rozkręca się :) hm, skoro mi o nim przypomniałaś, to może go dokończę!

    Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po ostatnim odcinku wrażenia są jednak dużo lepsze - mimo wszystkich minusów, to jednak dobra historia i przeżywałam ją bardziej niż myślałam.

      Usuń
  3. no mnie BB znudził koszmarnie, po 3 odcinkach odpłynęłam z Wikingami, potem Grimm i Lost Girl ;-)
    co do Dextera, to mam słabość do psychopatów od dziecka, więc dla mnie Dexter jest bohaterem pozytywnym ;-) w końcu morduje ino tych złych. pan od chemii natomiast morduje wszystkich jak leci produkując dragi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwszym sezonie włączyliśmy drugi tylko dlatego, że mieliśmy wolne, a i tak zdarzały się nam przerwy w oglądaniu po kilka dni, co np. w Dexterze było nie do pomyślenia - człowiek o jedzeniu i sikaniu zapominał;)
      A poza tym, wcale nie morduje wszystkich jak leci, tylko tych, co mu zagrażają, a że w miarę rozwoju akcji jest ich coraz więcej, to i mordowanie staje się coraz to bardziej naturalne;)

      Usuń
    2. ja się na razie nie przekonam ;-) Szerlok mnie wessał i obejrzałam po raz 3 chyba wszystkie 3 serie (ten nowy, BBC z Cumberbatchem ;-)). ze świeżutkich nowości fajny dosyć jest jeszcze nowy Dracula (ach, ten tors ;-)) no i Intelligence. Próbowałam oglądać Helix, ale jakoś mnie nie ujął i dałam sobie spokój. Agents of S.H.I.E.L.D. za to namiętnie wciągam :-D
      prawie zrobiłam sobie kapcie na szydełku, jestem z siebie prawie dumna ;-)

      Usuń
    3. Jak Cię znam to pewnie wciągasz w oryginale;) Ja nawet takich tytułów nie słyszałam... Lajtowo sobie Chirurgów pykam;)
      Prawie kapci gratuluję!:)

      Usuń
  4. jakoś nie zachęcił mnie żaden opis do obejrzenia tego serialu i nie zamierzam dla mnie ulubiony serial to dr House oraz skazany na śmierć:))) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo, Dr House to klasa! Ale ostatni sezon już był straszny. Okropnie przeżywałam, że taki człowiek, tak się stoczył, no i zakończenie zdołowało mnie:(

      Usuń
    2. a właśnie zakończenie jest dobre bo otwiera twórcom drogę powrotną do nowej serii:) a pamiętasz jak Wilson podpiłował laskę House`a? to było niezłe:)))) i jeszcze uwielbiam allo` allo` mam wszystkie odcinki:)

      Usuń
    3. No tak, ale House'owi zamyka drogę do bycia dr House'm:(
      Oj, robili sobie nawzajem mnóstwo szalonych numerów, jak chłopcy w przedszkolu:)

      Usuń
  5. Nie przepadam za serialami, zwykle akcja w nich jest zbyt rozwlekła (często za długo wałkowany jest dany wątek) i jak to sama trafnie określiłaś bywa w nich za dużo ,,wypełniacza,, Poza tym staram się nie wciągać w żadne seriale, żeby nie zostać niewolnikiem telewizora. Od 4 lat mi się to udaje i niech tak zostanie.
    Osobiście wolę filmy w jednym kawałku.
    Serdecznie pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W telewizji też seriali nie oglądam, dokładnie z tego samego powodu, ale gdy już mam na dysku, to sama sobie decyduję, kiedy włączyć. A bardzo lubię coś oglądać podczas dziergania:)

      Usuń
  6. Mnie mimo wszystko zachęciłaś do obejrzenia. Dzięki za polecenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, bo mimo wszystko to interesująca historia:)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam, nie widziałam, ale może kiedyś ????? Pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Mimo wszystko zachęcam:)

      Usuń
  8. Mój brat odradzał mi oglądanie, a to starszy brat, więc go słucham (czasami)... :) A Ty ostatnim zdaniem utwierdziłaś mnie w tym postanowieniu. Taaaaki spoiler ;) Ale to prawda - bo dobry człowiek nie może być dobry, jeśli nie czyni dobra. Motywacja do działania i samo działanie określają, jakim się jest człowiekiem. Bo można być złym i dobrze robić, ale ze złych pobudek, więc mimo wszystko nie jest się dobrym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no, jaki tam spoiler;) W amerykańskich produkcjach być może dobro nie zawsze zwycięża szczęśliwie i z fajerwerkami, ale za to zło ZAWSZE przegrywa:) Zakończenie jest oczywiste, ale w serialu najistotniejszy jest proces, co bohaterów pcha do takiego końca więc mimo wszystko warto obejrzeć. Treścią przypominał mi trochę taki stary film z Michaelem Douglasem "Upadek".

      Usuń
  9. nie słyszałam o tym serialu, ale mój mąż, który zagląda mi przez armię, kiedy czytam ten wpis, zapytuje czy zamierzam oglądać?, bo na któryms kanale naszej tv podobno jest:) sam opis troszke mnie zniechęca. jak już serial, to taki, gdzie ciągle coś się kręci, jak np. "Walking dead", którego obejrzałam wszystkie sezony i czekam na kolejny.
    Myślę, że w momencie, kiedy zaczynasz robic coś złego, twoja granica moralności zaczyna się przesuwać i tak stopniowo, stopniowo, dążysz do tego, że twoje złe działania, złe postępowanie, nie wydają się takie złe(w twoim mniemaniu) Inni widzą to zupełnie inaczej.


    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, gdy robi się to małymi kroczkami, to granicę przekracza się nie wiadomo kiedy i nawet dobrzy ludzie mogą wpaść w taką pułapkę, szczególnie, że wyposażeni jesteśmy w mechanizm obronny przed negatywną oceną swojego postępowania. To dlatego właśnie innym łatwiej dostrzec źdźbło w oku bliźniego niż belkę we własnym...
      Aniu, mimo wszystko polecam - robótkującym łatwiej znieść te dłużyzny;)
      Ja za to nie znam Walking Dead, ale może i na ten serial przyjdzie kiedyś dla mnie pora:)

      Usuń
  10. Nie widziałam żadnego odcinka, ale wszystkie seriale maja swoja dynamikę oraz wzloty i upadki dobrze, że w ogóle zakłada, że są na świecie jakieś dylematy, bo niektóre filmy poza wybuchami ton trotylu nie wydają żadnych odgłosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te wzloty i upadki szczególnie widać, gdy ogląda się parę odcinków pod rząd:) Filmy z wybuchami też lubię o ile, rzecz jasna, nie są to filmy jedynie o wybuchach;)

      Usuń
  11. Lepiej bym tego serialu nie opisała. Ja to już tak od około drugiej połowy drugiego sezony Walta nie lubiłam. No po prostu nie mogłam na niego patrzeć. Ale jedno mogę powiedzieć: Bryan Cranston dobrym aktorem jest! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, umiejętności aktorskich mu odmówić nie można:). Zresztą wszyscy, moim zdaniem, genialnie zagrali. Aaron Paul w roli Jessego był bardzo przekonujący - równie wkurzający swoją naiwnością, co rozbrajający, a przy tym cudnie niebieskooki, aż przyjemnie było popatrzeć;)
      Dzięki:)

      Usuń