sobota, 31 maja 2014

Czytadełka

... też są potrzebne. Doskonałe na urlop, na plażę, na wieczór, gdy grzmi i nie ma dostępu do internetu;)... Czyta się je szybko i przyjemnie, dostarczają rozrywki i pozytywnych wrażeń....

Jak na przykład "Uciekinier" Kena Folleta:

Szkocja, druga połowa XVIII wieku. Młody i odważny górnik Mack McAsh jest owładnięty pragnieniem, by stać się człowiekiem wolnym. Rzucając wyzwanie sir George'owi Jamissonowi – bogatemu właścicielowi ziemskiemu, u którego wykonuje niewolniczą pracę w kopalni węgla – zyskuje sobie potężnych wrogów. Jego życie staje się pasmem ucieczek. Po deportowaniu do kolonii w Ameryce trafia na plantację w Wirginii należącą do pięknej Lizzie Hallim i jej świeżo poślubionego męża, a zarazem swego najzacieklejszego przeciwnika. Przeznaczenie zbliży do siebie Macka i Lizzie i doprowadzi do śmiertelnej konfrontacji dwojga zaprzysięgłych wrogów...

W opisie z okładki zawiera się prawie cała treść powieści, ale jej znajomość wcale nie odbiera przyjemności z czytania. Jest tu wszystko, co w tego rodzaju powieści być powinno - dobry temat na ciekawym tle historycznym, wartka akcja, wyraziste postaci... Dodatkowo interesujący jest fakt, że pomysł na książkę zrodził się w głowie pisarza, gdy wykopał on na swoim podwórku kawałek żelastwa i zastanawiał się, z jaką historią owo żelastwo może być związanie. Fakt, że przypadkowe wykopalisko przyczyniło się do powstanie tak fajnej powieści zrobił na mnie ogromne wrażenie. Książka, choć niepozbawiona schematów i uproszczeń, jest naprawdę świetnie napisana i wciąga niemal od pierwszej strony.

Tego samego nie mogę, niestety, powiedzieć o innym czytadełku, nabytym za grosze w supermarkecie. Do "Papierowej dziewczyny" przyciągnęło mnie nazwisko autora - Guillaume Musso - słyszałam dużo ciepłych słów o jego twórczości. Dodatkową zachętą był opis i zdanie z okładki - komedia romantyczna z dodatkiem suspensu:

Tom, słynny pisarz, pochodzący z biednych przedmieść Nowego Jorku, przechodzi kryzys twórczy. Po bolesnym romansie pogrąża się w depresji, nadużywa narkotyków i alkoholu. Nie jest w stanie napisać ani słowa z trzeciego tomu sagi, której dwa pierwsze przyniosły mu sławę i fortunę. Wydawnictwo niecierpliwie czeka na ów trzeci tom, za który zaliczka została dawno wydana. Któregoś wieczoru, kiedy zrozpaczony błąka się bez celu po swojej willi, nagle pojawia się przed nim piękna dziewczyna, Billie, która utrzymuje, że jest bohaterką jego ostatniej powieści. Dziewczyna utrzymuje, że wypadła z książki w połowie niedokończonego zdania prosto do salonu w willi pisarza. Billie, wraz z przyjaciółmi Toma - Milem, który jest jego agentem literackim oraz Carole - przewraca jego życie do góry nogami...

Temat wydawał się ciekawy, ale sposób jego przedstawienia mnie nie przekonał. Nie podobała mi się sama narracja w stylu gazetowych notatek, drażniło ciągłe dookreślanie czasu i miejsca akcji oraz drobiazgowo (z wyglądu i biografii) charakteryzowani bohaterowie, nawet ci z dalszego planu. Stylizowanie na literaturę faktu, zupełnie nie pasowało mi do treści, choć ostatecznie okazało się to w jakiś sposób uzasadnione. Powieść broni się nieco zakończeniem, bo akcja nabiera rozpędu, a suspens rzeczywiście jest niespodzianką. Co prawda od początku nie wątpiłam w szczęśliwe zakończenie tej historii, jednak takiego nie przewidziałam:). Zaczęłam czytać, to i skończyłam, ale bez szczególnej przyjemności. Nie polecam.

16 komentarzy:

  1. Nie czytałam ani jednej, ani drugiej pozycji. Zaciekawiło mnie, że do zakupu skłoniło Cię znane nazwisko autora. Ja często sugeruję się chwytliwym tytułem, nazwiskiem także, tematyką, akurat taką, jaka w danej chwili mnie interesuje, a czasami biorę książkę na chybił trafił.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najczęściej po autorze wybieram... albo wg blogowych poleceń, tak było na przykład z trylogią Larssena:) Na chybił trafił wybierałam czasem w bibliotece i zazwyczaj wychodziło mi że chybił...

      Usuń
  2. Też nie mam klucza w kupowaniu książek, ale mam plan.....nowa książka na nowy miesiąc :) i tego sie trzymam :) Pozdrawiam i życzę Ci Reniu trafionych wyborów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa książka na nowy miesiąc to bardzo fajny plan! Dziękuję:)

      Usuń
  3. Ja za lekką książkę do czytania uważam np. Władcę pierścieni, którą właśnie kończę czytać i na pewno jeszcze przeczytam kilka razy:) Jak na razie z książek w super marketach nic nie przyciągnęło mojej uwagi oprócz Hobbita bo akurat był po 9,99 zł:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do Władcy Pierścieni mam jakąś irracjonalną niechęć, film swego czasu strasznie mnie znużył, ale obiecałam sobie, że jeśli kiedyś książka trafi w moje ręce, to na pewno przeczytam:) Książki zazwyczaj robią dużo lepsze wrażeni niż filmy...
      PS. Basiu, przepraszam, że nie komentuję u Ciebie, ale nie mogę tego robić przez Google+...

      Usuń
    2. Dobrze, że napisałaś zaraz wrócę do poprzednich ustawień:)

      Usuń
  4. Nie czytałam, ale wydają się interesujące :)

    http://sk-artist.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chcę jakieś lekkie, proste czytadełko dla relaksu, ale nie mam czasu, co mnie bardzo denerwuje, bo nie lubię czytać książek miesiącami, a ostatnio tak to właśnie wygląda. Dodatkowo na trasie do biblioteki mam zniechęcające roboty drogowe, co jeszcze bardziej mnie dołuje.
    Uff, przynajmniej się wypłakałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam właśnie przy łóżku taką książkę, co mi idzie jak krew z nosa, czytadełko miało być w ramach odpoczynku i zmiany tematu, i podziałało:) Wróciłam do tomiszcza z przyjemnością:)

      Usuń
  6. Dlla odnerwowienia organizmu wzięłam ostatnio dwa kryminały z biblioteki i jeden połknęłam w dwa wieczory. Super, tego mi było trzeba - myślę sobie, chociaż aż tak skomplikwana ta intryga nie była... Drugi, cieńszy, zaczynam i zaczynam i zacząć nie mogę... Niemoc czytelnicza niedobra! A czuję, że będzie interesująco, bo trup strzelił sobie w łeb już na pierwszej stronie. Młody, bogaty, przystojny, Rosjanin...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że swoją czytelniczą niemoc przegoniłam:) A wczoraj byłam w bibliotece po książki dla mamy i przy okazji skusiłam się sama na dwie pozycje, też się fajnie zapowiadają:).... Ale najpierw muszę skończyć to, co męczę już od paru miesięcy...

      Usuń
  7. Kena Folletta czytałam chyba prawie wszystko, Uciekiniera też. Jego książki to ja dosłownie połykam.Ostatnio czytałam "Papierowe pieniądze" Folletta. Tak trafiłam na to w bibliotece i nie żałuje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przygodę z twórczością Folleta rozpoczęłam od przypadkowego Uciekiniera, a ponieważ bardzo mi się spodobał, to na pewno kolejne jego książki też przeczytam:) Ponoć Filary ziemi są świetne:)

      Usuń
  8. Follet to Follet po prostu klasa. Dobrze, że polecasz, bo tej jego książki nie mamy zwłaszcza małż na niego napalony.

    OdpowiedzUsuń