piątek, 26 grudnia 2014

Stare i nowe


Święta, święta i po świętach... Prawie. Został już tylko wieczór... I całkiem sporo, jak na nasze oszczędne gotowanie, świątecznego jedzenia:) Powoli, ale skutecznie wymiatamy zapasy z lodówki, szerokim łukiem omijając wagę. W końcu święta są też po to, żeby jeść. Niekoniecznie tylko zdrowo. Po staremu nie obyło się u nas bez barszczu grzybowego z uszkami, który na wigilijną kolację, a później świąteczne śniadanie, jem odkąd sięgam pamięcią. Babcia w ten sposób gotowała. Nie mam zielonego pojęcia skąd wzięła ten pomysł. Pytałam Mamy, też nie wie. Na pewno nie wyniosła tego ze swojego domu rodzinnego. Może przywiozła z Syberii? Może sama tak sobie wymyśliła... Kiedyś myślałam, że każdy tak je, ale później okazało się, że babciny zwyczaj jest całkowicie unikalny. Owszem, uszka z grzybowym farszem są tradycyjnym daniem wigilijnym, ale z barszczem czerwonym, a nie grzybowym... Tymczasem u nas akurat, barszcz czerwony nigdy się nie przyjął... 


Przez lata wiele się zmieniło w naszej świątecznej regule. Od dawna nie ma już Babci. Rodzina trochę się zdekompletowała, ale też doszły nowe twarze:). Ulotnił się religijny aspekt. Już dawno nie ubieramy choinki i nie robimy świątecznych dekoracji. Ale barszcz grzybowy z uszkami pozostał. I wiem, że dopóki tylko będę mogła, to będę go robić. Tego rytuału nie odpuszczę sobie nigdy w życiu. To nasza tradycja.

Nie podawałam przepisu na barszcz, bo wydawał mi się tak banalny, że niewarty szczegółów, ale komentarze pokazały, że jest taka potrzeba więc uzupełniam wpis. Generalnie barszcz grzybowy, to zwykły barszcz biały, do którego wlewa się wywar z gotowanych grzybów. Na barszcz biały pewnie każdy ma swój patent. Odkąd odkryłam serwatkę, swój barszcz biały gotuję tak, jak pokazałam TUTAJ, ale wigilijny barszcz grzybowy tradycyjnie robię według receptury Babci. Proporcje na gar pięciolitrowy.

WIGILIJNY BARSZCZ GRZYBOWY

wywar z grzybów (kupuję suszone - 200 g, mniej więcej pół na pół borowików i podgrzybków, wieczorem zalewam zimną wodą, rano gotuję ok.5-10 min.),
1 cebula (zrumieniam na oleju),
4 łyżki mąki pszennej (rozrabiam z kwaterką wody),
1 mała śmietana,
2 łyżki octu winnego,
sól, pieprz.

Wywar z grzybów wlać do pięciolitrowego gara, dopełnić wodą do 3/4 pojemności, zagotować. Wywarem zahartować rozrobioną mąkę z wodą, po czym wlać do gara. Zagotować. Włożyć zrumienioną cebulę. Doprawić octem winnym, solą i pieprzem. Wyłączyć gaz. Odczekać chwilę. Śmietanę zahartować barszczem i wlać do gara. Zamieszać, posmakować, doprawić jeśli trzeba. Gotowe:).


Ale tradycja musi ewoluować więc w tym roku wprowadziliśmy też coś nowego. Po raz pierwszy w życiu zrobiłam kutię. I po raz pierwszy ją jadłam. To ciekawe doświadczenie - robić coś, do czego nie ma się smakowego wzorca. Brak porównania ma jednak tę zaletę, że cokolwiek wyjdzie będzie dobre:) I muszę przyznać, że moja kutia smakowała mi szalenie! 


Swoją kutię zrobiłam nie z pszenicy, jak każe tradycyjny przepis, ale z kaszy, a konkretnie z pęczaku kujawskiego, którego ziarenka bardzo pszenicę przypominają. To prosty przepis:

1 szklanka maku (dzień wcześniej wypłukać, zalać wrzątkiem, doprowadzić do wrzenia i pozostawić na całą noc),
1 szklanka kaszy (ugotować wg przepisu na opakowaniu),
3 łyżki miodu (użyłam wielokwiatowego), albo tyle, żeby całość była odpowiednio słodka,
bakalie (oczywiście niesiarkowanie; dałam rodzynki, morele, figi, śliwki suszone, siekane orzechy włoskie oraz migdały.

Mak, po sparzeniu i całonocnym moczeniu, odcedzić i zblendować (albo dwukrotnie przepuścić przez maszynkę). Kaszę ugotować. Wszystko razem wymieszać. Schłodzić. Prosto, naturalnie, zdrowo. I w miarę szybko. Może niespecjalnie wygląda, ale smakuje doskonale!


Największą trudność sprawił mi mak. W przepisie stało, żeby go dwa razy przemielić maszynką. Uznałam, że wygodniej będzie go zblendować, nie miałam tylko zielonego pojęcia do jakiej konsystencji - nigdy w życiu nie robiłam niczego z maku... Ale chyba wyszło dobrze - mak po blendowaniu zyskał sporo jaśniejszy kolor i nabrał konsystencji gęstej pasty.


Od tego roku kutia również stanie się dla mnie smakiem Świąt. I myślę, że nie tylko. Powtórka będzie już na Nowy Rok - to lepszy deser od niejednego placka, a już na pewno zdrowszy:)

22 komentarze:

  1. Zupy grzybowej nie jadamy. Barszcz po Wigilii pijemy w filiżankach do krokietów. Kutię robiła moja babcia. Znam ten smak, ale nie robię, nie smakuje mi. Nie lubię maku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My w tym roku po raz pierwszy zrobiliśmy krokiety, a to dlatego, że zostało nam farszu z uszek:) Całe szczęście, że miałam też ukiszone buraki wiec do tych krokietów był też odpowiedni barszcz czerwony. Wyjątkowo wypasiona Wigilia nam się w tym roku trafiła:)

      Usuń
  2. Kutii nie jadłam ani barszczu czerwonego a grzybowej nie lubię:) u mnie często na wigilię robimy zupę wiśniową z makaronem i kaszę gryczaną nie paloną z sosem grzybowym:) do tego ryba i kapusta z grochem oraz trochę ciast:) jednak najważniejsze że święta się udały:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udały się, bardzo dziękuję! Mam nadzieję, że Tobie również:) Zupa wiśniowa z makaronem mnie zaintrygowała:). Kaszę gryczaną uwielbiam, z sosem grzybowym na pewno smakowała doskonale.

      Usuń
  3. Reniu, zaintrygowałaś mnie tym barszczem z grzybów. Bo zrozumiałam, że ten barszcz to nie zupa grzybowa. Czy on jest kiszony? Chętnie poznałabym tajemnicę tej potrawy o ile oczywiście nie jest ona takim Waszym własnym przepisem, którego się nie zdradza. To oczywiście uszanuję :)
    Natomiast kutii nigdy nie jadłam, zawsze mnie zniechęcała pszenica, ale pęczak uwielbiam, to sobie machnę na NR i o doznaniach smakowych poinformuję :)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę jeszcze na te ostatnie świąteczne godziny spokojnych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z postanowieniem zrobiłam dziś nową porcję kutii, a Ty skusiłaś się?
      Właśnie uzupełniłam notkę o przepis na barszcz grzybowy więc jeśli miałabyś kiedyś ochotę, to korzystaj śmiało:)
      Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  4. Barszcz z grzybów - świetna sprawa, u nas normalny czerwony, ale zainteresowałaś mnie i chętnie wypróbuję - proszę o przepis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie uzupełniłam notkę. Przepis na barszcz grzybowy jest banalnie prosty, możesz próbować, smacznego:)

      Usuń
  5. Barszcz grzybowy? fajne. U nas robimy barszcz czerwony, ale z dodatkiem wywaru z grzybów, więc może jednak jest to coś, z naciskiem na coś, wspólnego. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja teraz muszę kiedyś wypróbować barszcz czerwony z dodatkiem grzybów. Dzięki za podpowiedź:)

      Usuń
  6. zaciekawiłaś mnie tym przepisem na kutię, bo nigdy nie jadłam, choć wiele razy słyszałam. moja babcia przygotowywała zawsze makaron z makiem i też to był przysmak świąt. może się skuszę?

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kutię polecam, naprawdę nie spodziewałam się, że to może być aż tak smaczne:) Makaron z makiem też smacznie brzmi...

      Usuń
  7. Kutię kiedyś jadłam i nie przypadła mi do smaku, przez pszenicę,... ale z pęczakiem to zjadłabym z przyjemnością. Zrobiłam sobie smaczku, chyba w Nowy Rok strzelę takie danko, tym bardziej że podałaś świetny sposób na mak - blendowanie zamiast przekręcania przez maszynkę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie przygotowałam sobie nową porcję kutii, będę podjadać przez całego Sylwestra i Nowy Rok. Jeśli też się skusisz, to daj znać, jak Ci smakowało:)

      Usuń
  8. U nas na Wigilię gości barszcz czerwony z uszkami, dlatego zaintrygowałaś mnie barszczem grzybowym i choć nie jemy prawdziwych grzybów, tylko pieczarki, ciekawa jestem przepisu na tę potrawę. Kutię od czasu do czasu robię, nie tylko z pszenicy, ale i z kaszy jęczmiennej czy jaglanej. Moim ulubionym daniem są lane kluski gotowane na mleku, odcedzone i podane z makiem, bakaliami i miodem. A hitem mojej kuchni są gołąbki wigilijne zawijane w kiszone liście kapusty podane z olejem rzepakowym, takim co to się kupuje tylko w okresie przedświątecznym na ryneczku.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejej, ale mi smaka narobiłaś! Lane kluski to moje ulubione danie z dzieciństwa, a z bakaliami i miodem musi smakować pysznie. Chętnie też skosztowałabym Twoich wigilijnych gołąbków:)

      Usuń
    2. Dziękuję za przepis na barszcz grzybowy:))

      Usuń
  9. W tym wydaniu kutia, no może zapodam sobie niedługo.......:)
    dzięki za przepis, pa pa

    OdpowiedzUsuń
  10. u nas za to królują kluski z makiem :-)
    zwyczaj ze wschodniej strony

    a kutia z kaszą to ciekawa alternatywa dla pszenicy, o którą w mieście czasami trudno

    Jak to mówią "co kraj to obyczaj, co dom to zwyczaj"...
    każdy modyfikuje i wybiera do swojego smaku, co mu pasuje :-)

    Do Siego Roku! :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stanowczo za mało wiem o kulinarnych zwyczajach wschodnich stron, a z tego, co na ten temat czasami się dowiem, wydaje mi się, że to są bardzo bliskie mi smaki:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Kutie czasem robię i w tym roku tez ją robiłam. Smak z dzieciństwa. Babcia ją robiła zawsze na wigilie. Robię tradycyjnie z pszenicy :) ale widziałam przepis z kaszą pęczak. Pszenica gotowana w sumie smakuje podobnie.

    OdpowiedzUsuń