niedziela, 11 października 2015

Domowe suszone pomidory

W tamtym roku robiłam po raz pierwszy. Marta K. mnie zachęciła. Specjalnie w tym celu kupiłam suszarkę, choć w internecie wyczytałam, że można suszyć też w piekarniku. Ale Marta suszyła w suszarce więc ja tak samo. Ponieważ nie mam miejsca na słoiki więc swoje suszone pomidory dzielę na niewielkie porcje i mrożę. Potem, w miarę potrzeb, wyciągam taki woreczek, rozmrażam, drobno kroję i zalewam z oliwą z przyprawami.


Mikstura taka genialnie podkręca smak najróżniejszych potraw. Przydaje się dosłownie do wszystkiego - do chleba, surówek, marynat, domowej pizzy... Pyszota. W tym roku udało mi się ususzyć więcej i kilka słoiczków, wraz ze specjalnie na tę okazję wyszydełkowanymi kapturkami, przygotowałam z przeznaczeniem na prezenty dla moich dobroczyńców:

- Pani K. - na której działkach możemy uprawiać swoje grządki z warzywami i która obficie dzieli się z nami również swoimi plonami. Dzięki Jej hojności w letnich miesiącach wzbogacałam swoją ulubioną owsiankę dodatkiem owoców sezonowych, prawie co tydzień rozkoszowałam się smakiem najlepszego pod słońcem deseru - crumble'a, do którego wykorzystywałam dostępne w danym czasie owoce (najpyszniejszy był jabłkowo-porzeczkowy!), zjadłam, ususzyłam lub przerobiłam na mus niezliczoną ilość ekologicznych, słodkich, jabłek, a także odkryłam smak świeżego kopru włoskiego oraz piekącą słodycz aromatycznej czarnej rzepy.


- Pani B. - mojej przyszłej swatowej, która, znając moje zamiłowanie do słodyczy, przy każdej okazji podaje dla mnie słodką porcyjkę puszystych oponek lub innych frykasów.

- K., przyjaciółce domu - dzięki której przez całą zimę mam zapas przepysznych orzechów włoskich, które namiętnie dodaję do wszelkich swoich zdrowych przekąsek i słodyczy.


- i oczywiście dla Mamy mojej drogiej, która, mimo najróżniejszych boleści i słabości, dzielnie uprawiała eko warzywniak, i przez cały sezon znosiła mi plony reklamówkami, dzięki czemu nasze codzienne menu pełne było zdrowych surówek i urozmaiconych warzywnych obiadów, a mój umysł miał okazję do nieustannych treningów w kreatywności podczas kulinarnych eksperymentów:-).

DZIĘKUJĘ !

33 komentarze:

  1. Piękne kapturki, a pomidory zapewne smaczne są :-) A obdarowywanie cieszy tak samo jak dostawanie prezentów :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię robić prezenty. byle nie na okazję, bo jeśli okazja to określony czas, a presja czasu zawsze mnie demotywuje;-)
      Pomidorki w oleju to pyszny dodatek do różnych dań, a delikatnie polane taką miksturą grzaneczki, oprószone pieprzem, to po prostu mistrzostwo świata:-)

      Usuń
  2. Nie korzystałam z suszonych pomidorów a mam ich przecież dostatek:) I suszarkę mam :) Ale w tym roku ususzyłam tylko trochę jabłek i śliwek na kompot bo owoców przez suszę miałam jak na lekarstwo:( pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ususzyłam całkiem sporo jabłek, będę miała co przegryzać chyba całą zimę, razem z orzechami włoskimi. Brzoskwinie i jagody zjedliśmy wszystkie na bieżąco, faktycznie nie było ich wiele (jagody dosłownie wyschły na krzaczku). W przyszłym roku spróbuję jeszcze z winogronami. Żałuję, że nie mam dostępu do gruszek, bo suszone gruszki są przepyszne, ale kupować owoce, żeby je suszyć to raczej kiepski interes, tylko z pomidorami tak robię.

      Usuń
  3. Na dary serca masz piekna odpowiedz - dar serca:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie napisane, dziekuję! Czasami miewam takie serdeczne pomysły:-)

      Usuń
  4. Śliczne pokrowce na wieczka. Słoiczki mogą stać na wierchu, ponieważ stanowią ozdobę.
    A niedługo będę miała więcej swoich warzyw i owoców. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracować na grządkach nie lubię, ale przerabiać te wszystkie dobra - to zupełnie co innego:-) Przez całe lato sprawiało mi to ogromną przyjemność. Gdybym tylko miała jakąś piwniczkę, albo spiżarkę do przechowywania przetworów... A ja ogórki kiszone w studni, a musy jablkowe i suszone pomidory w zamrażalniku, w którym już nie ma miejsca na nic innego. Może powinnam zainwestować w zamrażarkę? Przemyślę temat w przyszłym roku:-)

      Usuń
    2. To ja mam odwrotnie: grządki uwielbiam, przerabianie (póki co) nie za bardzo, albo wcale.
      le po tym wpisie nabrałam ochoty, choć na te suszone własne pomidory. Ale to już w przyszłym roku:)

      Usuń
    3. Grządki i przerabianie razem zajmują zbyt wiele czasu, jak na moje możliwości. Dobrze, że mam Mamę - bez Jej obrabiania grządek nie byłoby moich przetworów, choć akurat pomidory do suszenia były w całości kupowane na targu, bo te z grządek były tak pyszne, że większość zjadaliśmy na bieżąco:-)

      Usuń
  5. Urocze kapturki na słoiki.
    Podobnie, jak Ty najpierw aronia (suszenie i przerabianie do słoików), potem jabłka - przerabiamy już ponad miesiąc. W końcu się skończyły. Piwnica zawalona słoikami, a mnie się już niemal codzienna praca z jabłkami znudziła. Ale mus jabłka bez cukru są mym ulubionym dodatkiem do owsianki... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jabłka najdłużej, bo najpierw były papierówki, teraz są te późniejsze... Też robię mus bez cukru i tak wydaje mi się bardzo słodki - do owsianki jest doskonałym dodatkiem, w ogóle mi się nie nudzi takie śniadanie:-) Chciałabym mieć piwnicę, też chętnie zawaliłabym ją przetworami...

      Usuń
  6. Ale smakowitości ! I mnie bardzo podobają się Twoje dziergane pokrowce. Obdarowane Panie zapewne będą zachwycone.Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że sprawiłam im przyjemność swoim prezentem, a to tylko skromne podziękowanie za dobroć, której z ich strony doświadczam:-)

      Usuń
  7. Po pierwsze - przypomniałam sobie, że miałam w tym roku ususzyć pomidory! Taki był plan. Zawsze się o czymś zapomni.

    Bardzo ładnie zapakowane, słoiki wyglądają ślicznie. Zawartość równie ciekawa. I dobry patent z zamrażaniem. Chociaż to postaram się zapamiętać (na przyszły rok...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamrażanie podoba mi się głównie z powodu oszczędności miejsca, bo na pewno gotowa kolekcja słoiczków na półce robi większe wrażenie. Ale z braku miejsca na przetwory człowiek musi szukać innych rozwiązań...
      Przyszły rok nadejdzie szybciej niż się człowiek spodziewa (oby, bo dziś jest pierwszy dzień ze śniegiem, a ja już mam dość!), może pokażę na blogu jak się pomidorki suszą, to Ci się przypomni:-)

      Usuń
  8. Słoiczków z suszonymi pomidorkami mam całą półkę, więc nie zazdroszczę, ale te bereciki, czy też kapelutki na słoiczkach są super. Na pewno obdarowane osoby będą zachwycone zarówno szatą zewnętrzną słoiczków, jak ich zawartością. Gorąco pozdrawiam w ten śnieżny poranek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty nie zazdrościsz, a ja owszem! Że nie musisz w ten śnieżny poranek zasuwać do pracy;-). Ale Ci dobrze....
      Dziękuję:-)

      Usuń
    2. I tu się mylisz, do pracy nie muszę, ale na rehabilitację to i owszem, mam mus:)

      Usuń
    3. Właśnie rozbiłaś moje idealne wyobrażenie o emeryturze;-)

      Usuń
  9. Doskonałe prezenty :-)
    Śliczne kapturki na słoiczki z pyszną zawartością :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, mam nadzieję, że szczególnie zawartość przypadnie obdarowanym do smaku:-)

      Usuń
  10. Szczerze mówiąc nigdy nie suszyłam pomidorów, chociaż mogłabym spróbować. póki mam jeszcze pomidory z działki (w zeszłym tygodniu zebrałam ostatnie w sezonie;- 2 duże kosze pomidorów).
    Uroczo te kapturki na słoiczkach wyglądają;- Ale pyszne prezenty rozdajesz.
    Pozdrawiam ciepło Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo! A u nas już dawno po pomidorach... Suszenie bardzo polecam. Tylko z tych bardziej soczystych trzeba wydrążyć środek, bo inaczej suszenie trwałoby strasznie długo. A na wydrążynach gotowaliśmy przepyszną zupę rybno-pomidorową z soczewicą:-)
      Eh... smaki lata...

      Usuń
  11. Suszone pomidorki pychota... słoiczki w tych kapturkach wyglądają super, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczne czapeczki mają te suszone pomidorki

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię takie pomidory, ale ich nie robię. Za dużo z tym roboty:))
    Śliczne szydełkowe czapeczki. Gdzieś, kiedyś, w internecie widziałam takie zdjęcie zapasów słoikowych w piwnicy. Wszystkie słoiczki miały szydełkowe, koronkowe kapturki.Pięknie to wyglądało!
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam kapturki, bo to słoiczki na prezent, na własne potrzeby pewnie by mi się nie chciało, choć wyobrażam sobie, że spiżarniane półki z takimi dekoracyjnymi słoikiami muszą wyglądać obłędnie:-)

      Usuń
  14. Mam trochę, może wykorzystam do spaghetti :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam, szczególnie jeśli z makaronem pełnoziarnistym:-)

      Usuń