niedziela, 23 lipca 2017

Sabina i Sebastian

Do trzech razy sztuka, napisałam Pani Sabinie, gdy po raz drugi sytuacja zmusiła nas do przełożenia sesji narzeczeńskiej. Za pierwszym razem plany pokrzyżowała nam pogoda (kto by pomyślał, że maj będzie taki fatalny pod względem aury???), potem zaatakował wirus... Ale faktycznie za trzecim razem wreszcie wszystko zgrało się jak trzeba. I była to już ostatnia chwila, ostatni weekend przed ślubem:-).

Zdjęcia robiłam na Skansenie w Kolbuszowej, ulubiona sceneria do takich fotografii:-).
































Sabinie i Sebastianowi serdecznie dziękuję, byliście fantastyczni, praca z Wami była dla mnie czystą przyjemnością:-).

wtorek, 18 lipca 2017

Najstarsza Starowinka

...czyli Tygrysia trafiła do naszego obejścia kilka miesięcy po Brendzi, latem 2005 roku. Mama przyniosła ją od koleżanki. W tamtym czasie nie byłam szczególną miłośniczką kotów z powodu alergii, która mocno dawała mi się we znaki. Bliski kontakt z kocią sierścią niezawodnie skutkował swędzeniem w nosie, gardle i uszach oraz dzikim atakiem kichania i kataru. Typowo. Gdy dwa lata później Mama wzięła dla Tygryski towarzyszkę - Fredzię - wcale nie było mi lepiej. Ale kotki, jak to kotki - były tak urocze, że i tak przy każdej sposobności obdarzałam je pieszczotami. Jednakże to były Mamine kotki. Najwierniejsze towarzyszki Jej trosk, radości, złości i smuteczków. W ciągu tych lat wiele ze sobą przeżyły. Niejeden raz zostały przez Mamę opłakane i pożegnane, gdy zdarzyło im się zniknąć na dłużej. A później wypieszczone i wygłaskane, gdy jednak wracały. Bo zawsze wracały. To z ich powodu zapomniałam, jak groźna może być nasza ulica i przypomniała mi o tym dopiero śmierć Felka....

Gdy odeszła Brendzia moja Mama powiedziała, że teraz kolej na Tygryskę. A potem Fredzię. Bo to było najstarsze pokolenie w naszej zagrodzie. Ale Mama się pomyliła. Niespodziewanie, niespełna miesiąc po Brendzi, odeszła młodsza Fredzia. Nie wiemy co się stało. Po prostu pewnego ranka znaleźliśmy ją na podłodze w domu martwą. Kilka dni temu zaś przyszło nam pożegnać Tygryskę. W przeciągu niespełna czterech miesięcy straciliśmy całe najstarsze pokolenie zwierząt. Jak mogło się tak fatalnie poukładać?

Nie mam zdjęć Fredzi. Ale ostatnio, przy okazji fotografowania Balbinki i Giny, zrobiłam kilka fotek Tygrysi. "Najstarsza Starowinka" - tak właśnie sobie zaplanowałam, że wspomnę o niej na blogu. Nie spodziewałam się tylko, że będą to pośmiertne wspomnienia...




A tak Tygrysia wyglądała w pierwszych dniach w swoim nowym domu, lato 2005 r.:


Kilkanaście wspólnych lat... Ich całe życie. Strasznie szybko zleciało.



piątek, 14 lipca 2017

Skrzynia na skarby

...dla małej Helenki z okazji urodzin:-)








Skrzynia jest dość pakowna i idealnie nadaje się na zabawki dla malucha. Kiedyś już zrobiłam taką dla bratanka Męża. Jej wymiary to 48x26x35cm.

sobota, 8 lipca 2017

TieVeil w pracy

Wczorajszego wieczoru miałam przyjemność fotografować spółkę TieVeil w trakcie ostatnich przygotowań do dzisiejszego wielkiego wydarzenia. Młodzi Konsultanci tak intensywnie zajęci byli swoimi obowiązkami, że nie mogłam za nimi nadążyć. W poszukiwaniu najlepszych kadrów, patrząc jedynie przez maleńki wizjer aparatu, lawirowałam pomiędzy stołami, krzątającą się obsługą restauracji oraz wydającymi ostatnie wskazówki Narzeczonymi. Szczęściem udało mi się przy tym nie spowodować żadnej katastrofy - nikogo nie stratowałam i niczego nie rozbiłam;-).
















Spółkę TieVeil tworzy Dominika ze swoim przyjacielem Sebastianem (pisałam o nich TU i TU), a ja z entuzjazmem ich wspieram oraz dopełniam ich ofertę swoimi możliwościami.

Dla Państwa Młodych zrobiłam kuferek na koperty:




Dziś pogoda jest w sam raz i wszystko gotowe... To będzie piękny dzień:-)
Czego i Wam życzę!