czwartek, 31 sierpnia 2017

Rustykalnie z różowymi akcentami

Najpierw miały być tylko prezenty dla Świadków, ale później Pani Natalia rozszerzyła swoje zamówienie o personalizowane wieszaki oraz pudełko na obrączki i tak powstała cała kolekcja, która jednak nie jest całkiem jednorodna. Prezenty dla świadków są bardziej rustykalne, natomiast akcesoria ślubne postanowiłam zrobić czysto białe. Łącznikami są elementy jutowe oraz akcenty w pudrowym różu.


Praca była prawie na ostatnią chwilę, więc było trochę stresu, ale wszystko ułożyło się szczęśliwie i tydzień przed ślubem Pani Natalia otrzymała swoją paczkę. Kilka dni później ja dostałam opinię na FB, o którą nawet z pośpiechu nie poprosiłam. Pani Natalia napisała między innymi:
"...Kiedy przesyłka do mnie dotarła nie mogłam wyjść z podziwu jakie to wszystko piękne, a stojąca koło mnie koleżanka prawie popłakała się z zachwytu..."

Pani Natalio! Ja prawie popłakałam się ze wzruszenia czytając Pani słowa. Bardzo, bardzo dziękuję!










I za to właśnie między innymi tak bardzo lubię ślubne zlecenia:-)

niedziela, 27 sierpnia 2017

A jednak szydełkuję:-)

Gdy tylko zluzowało mi się trochę na froncie zleceń ślubnych, od razu rzuciłam się na szydełko. Inspiracją był model znaleziony na Pintereście (o TEN). Łatwo go było odtworzyć ze zdjęcia, a poza tym ujęła mnie jego prostota: to tylko dwa identyczne prostokąty (przód i tył), przerabiane podwójnymi słupkami, a karczek wzorem siatkowym. Zero jakichkolwiek podkrojów, przeliczania, gubienia i dodawania oczek. No i oczywiście troczki. Na widok troczków od razu mi się oczy zaświeciły:-).


Bluzeczka powstała jeszcze w lipcu, ale dopiero dziś zmobilizowałam się, żeby zorganizować jej sesję.









Dane techniczne:
zużycie włóczki: niecałe 4 motki Begonii + odpowiednia ilość Maxi, w sumie bluzka waży 283 g.
nie pamiętam, jakiej wielkości szydełka użyłam... Nr 5? Albo 4,5?

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Sztuka rękodzieła wciąż tworzy

... choć po mojej ostatniej aktywności na blogu mogłoby wydawać się, że jest inaczej. Mam straszne zaległości w prezentowaniu swojego rękodzieła. Latem zawsze mam niechęć do siedzenia przy komputerze. Głównie z powodu umiejscowienia komputera - na poddaszu. A wiadomo jak jest latem na poddaszu. Gorąco i duszno. Ale właśnie się ochłodziło, więc postanowiłam z tej okazji nadrobić trochę zaległości. Zgrałam na komputer zdjęcia z efektami mojej ponad miesięcznej działalności rękodzielniczej. Ufff, prawie dwieście zdjęć. Zmęczyłam się od samego patrzenia na tę liczbę. A trzeba je jeszcze przejrzeć, posegregować i odpowiednio wyedytować... Wyznaczę sobie na to jakiś jeden dzień... A tymczasem, na szybko - Niewinny Róż z Perłową Szarością, według życzenia Pani Darii:


Kufer na koperty retro, wymiary 30x20x13,5 cm:




Pudełko na obrączki z dwiema przegródkami, wymiary 16x12x3,5 cm




Moja niechęć do pracy ze zdjęciami wynika też z jakości tychże zdjęć... Próbuję zaaranżować sobie jakieś stałe studio w jednym miejscu i nie mogę znaleźć takiego miejsca. Wszędzie coś nie gra. A to ciasno i nie mieszczę się z tłem, produktami i odejściem,  a to znów, jeśli w jakimś miejscu się mieszczę, to otoczenie do bani i balans bieli wariuje, i nie mogę go potem wyprostować. Jak na zdjęciach powyżej. Straszna kiszka. 

czwartek, 17 sierpnia 2017

Czekaliśmy na Oriankę

Miała przyjść na świat dopiero końcem października, ale wszystko już było przygotowane na Jej przybycie. Łóżeczko, różowe śpioszki z Hello Kitty, półeczki z książeczkami i pierwszymi przytulankami... Końcem sierpnia planowane było przyjęcie baby shower, a potem sesja brzuszkowa.


Ale życie, jak zwykle, ma w dalekim poważaniu ludzkie plany i toczy się własnymi torami. Tydzień temu, o 2,5 miesiąca za wcześnie, w dramatycznych okolicznościach, przyszedł na świat ON...

Mój wnuk - Florian.

Maleńki, 730 g, ale dzielny. Od początku oddycha bez pomocy respiratora. Wiadomości o Jego stanie raz są trochę lepsze, a raz trochę gorsze. Od poniedziałku głównie lepsze, co daje nam nadzieję. Ale dla Niego i lekarzy to dopiero początek walki. My możemy tylko czekać i ufać, że zmieścimy się w pomyślnej statystyce.


PS. Mama-Dominika jest już w domu i czuje się dobrze. Na tyle, na ile można dobrze się czuć w takiej sytuacji. Robi co może, by zwiększyć Floriana szanse. Tata-Rafał również.

Jesteśmy dobrej myśli.

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Wielkie kłamstewka

Zewsząd dochodziły do mnie same pozytywne komentarze na temat tego serialu i już od dawna byłam go ciekawa. Wreszcie tydzień temu obejrzałam.


Może to dlatego, że w jeden dzień obejrzałam wszystkie 7 odcinków... Może to kwestia mojego nastawienia... Samopoczucia, albo pogody... Różne przecież rzeczy dookoła mogą wpływać na wrażenia:-). Ale wiecie co? To był najlepszy serial, jaki oglądałam w ostatnich latach! Wszelkie zachwyty są jak najbardziej uzasadnione! Cały tydzień chodziłam z głową pełną tej historii. Wyczytałam w internecie wszystkie informacje, komentarze i opinie na temat tej produkcji, jakie udało mi się znaleźć. Ściągnęłam sobie na telefon ścieżkę dźwiękową i słucham w kółko. Planuję przeczytać książkę o ile będzie dostępna w bibliotece. A wczoraj znów włączyłam sobie pierwszy i ostatni odcinek.

Wymiata!

Pierwsze co wzbudza zainteresowanie, to obsada. Słyszałam, że gwiazdorska, ale takie nagromadzenie znanych kobiecych nazwisk w głównych rolach przyprawia o zawrót głowy: Reese Whiterspoon, Nicole Kidman (która w swoich ostatnich filmach wybitnie działała mi na nerwy, a tym razem trafiła w rolę genialnie), Shailene Woodley (znana z serii o Niezgodnej), Laura Dern, a na deser, w jednej z głównych ról męskich - piękny i zabójczo seksowny, były wampir (Czysta krew), Alexander Skarsgard...

W czołówce prócz obsady przykuwa uwagę muzyka. Oraz zdjęcia. Krajobrazy naprawdę magiczne, nie można oderwać wzroku. Cudowne miejsce do życia! A gdy zaczyna się właściwa akcja robi się jeszcze bardziej wciągająco, bo zaczyna się od śmierci. Policja ujawnia rozległe obrażenia ofiary i wskazuje na morderstwo. Nie wiadomo, kto zginął, ani kto jest podejrzany. Przesłuchiwani świadkowie, wśród których z pewnością jest też sprawca, kreślą obraz zdarzeń, które mogły być przyczyną tragedii, dzieląc się swoimi własnymi podejrzeniami, wynikającymi z uprzedzeń i niechęci. Z ich zeznań wyłania się obraz wcale nie tak sielankowy, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało, a widzowie z każdym kolejnym odcinkiem odkrywają kolejne tajemnice pozornie szczęśliwych i perfekcyjnych mieszkańców Monterey.

To nie jest kolejna odsłona Gotowych na wszystko, choć jest tu podobny klimat - intrygi, rywalizacja, układy. Wielkie kłamstewka co coś więcej. Prócz doskonałego aktorstwa (nie tylko głównych postaci!), scenografii i muzyki, to jest po prostu piekielnie dobra historia o... Albo nie, nie powiem, bo może za dużo bym zdradziła:-). Jeśli ktosia jeszcze nie oglądała (zazdroszczę! Chciałabym móc jeszcze raz zobaczyć ten serial po raz pierwszy), to bardzo, BARDZO polecam:-).