niedziela, 27 stycznia 2019

Sweterek Flo

... powstał ze sprutego kokonu niemowlęcego. Podobały mi się kolory, wzór i faktura - dzianina była gruba, a jednocześnie bardzo miękka, taka mięsista, aż chciało się do niej przytulać i pieszczotliwie miętosić:-). Dlatego sweter zrobiłam dokładnie w ten sam sposób:-)




Zdjęcia na małym ludziku tym razem były wyzwaniem. Zwykle Flo lubi pozować, ale dziś jakoś nie miał do tego głowy - nie wytrzymał w bezruchu więcej jak pięć sekund, co przy moim refleksie stanowi nie lada problem, szczególnie przy tak ciasnych kadrach, na jakie mi pozwalają moje warunki. Ale udało mi się wybrać kilka w miarę fajnych zdjęć:-)





Myślałam, że uda się zrobić kapturek, bo w trakcie szydełkowania taki mi się zamarzył i uznałam, że idealnie by tu pasował, ale niestety, wyszedł za płytki. Na głębszy brakłoby mi włóczki, więc sprułam i ostatecznie jest tylko stójka, ale nawet fajnie się układa:-). Oczywiście dla ułatwienia robiłam wszystko na prosto, bez jakichkolwiek podkrojów na szyję, czy pachy.

O, a tak właśnie wygląda mijający czas:-)


Zmiany, zmiany, zmiany...

niedziela, 13 stycznia 2019

Cztery czapki

.... z powierzonej wełny zrobiłam na prośbę koleżanki. To stuprocentowa surówka. Dzierganie z takiego materiału to perwersyjna przyjemność;-). Ale bardzo jestem zadowolona z efektu. Wyglądają naprawdę ładnie, choć w dotyku są bardzo nieprzyjemne, szczególnie ta w jasnym kolorze. Na szczęście na owłosionej skórze głowy, czapki nie są aż tak drapiące, jakby się wydawało:-).






U nas już drugi tydzień prawdziwej zimy. Po wczorajszym lekkim ociepleniu dziś znów chłodniej i wciąż pada śnieg. Ładnie jest, to na pewno. I zdjęcia dobrze wychodzą... A ja obiecałam, że nie będę narzekać, więc nie powiem nic więcej;-).

środa, 9 stycznia 2019

Sweterek Milki

Wykorzystałam do niego motki kupione kiedyś z jakąś gazetą kolekcjonerską. Pierwsze numery jak zwykle były dość tanie, a ja jak zwykle nie potrafiłam się oprzeć kolorowym kłębkom. Długo nie wiedziałam do czego je wykorzystać, bo były naprawdę skromne, ledwo 25g/50m, a miałam ich tylko 5 szt... Mogłam coś dla Florka, ale to z wełną, więc obawiałam się, że może drapać. No to padło na sweterek dla Milki. W trakcie pracy uznałam, że 125 g może być jednak za mało, więc dla pogrubienia dołożyłam nitkę Gucia (Opus) i wyszedł naprawdę przyjemny dla oka melanżyk. A Milka w tych kolorach, na dodatek na śniegu, wygląda obłędnie:-).







To był już czwarty sweterek, który Milce zrobiłam i moim zdaniem najlepszy ze wszystkich:-) Wcześniejsze wyglądały tak:




Każdy kolejny robiłam dłuższy, żeby jak najlepiej ją okryć i z każdego kolejnego byłam bardziej zadowolona. Mam nadzieję, że Milka też. I że ją nie gryzie ten najnowszy. Bo ona jest naprawdę wyjątkowo delikatna, mówimy o niej "laleczka z chińskiej porcelany". Sweterek na pewno ją grzeje, ale w stópki zimno i widać, że spacer w zimie to dla niej bardzo średnia przyjemność, wystarczy, że chwilę pobiega i zaraz ciągnie do domu unosząc łapki, jakby ją podłoże paliło. A w bucikach absolutnie chodzić nie chce.

Oby do wiosny Milka! Ja zimą czuję się dokładnie tak samo...

sobota, 5 stycznia 2019

Sweter w sam raz na zimę

Już tylko weekend dzieli mnie od powrotu do codzienności. I spadł śnieg. Mamy prawdziwą zimę. Tym mi trudniej... Naprawdę zima byłaby całkiem do zniesienia, gdybym nie musiała wychodzić z domu. A w poniedziałek już będę musiała. Przyoblec się w warstwy, by zatrzymać jak najwięcej ciepła, wsiąść w auto i przeprawić się przez zaspy i lód do pracy... Dobrze przynajmniej, że mam blisko:-). To tylko dwa miesiące. Przetrwam jakoś...

A tymczasem chciałam się z Wami podzielić sweterkiem zrobionym z włóczki chyba starszej ode mnie (o ile dobrze odczytuję banderolę). Dostałam ją (20 motków!) od cioci, która wygrzebała paczki z czeluści swojego strychu. U mnie też swoje odleżały, bo zniechęcała mnie zawartość wełny, wydawała się gryząca... Ale ich obecność stale mnie swędziała, a w myślach powoli zaczął pojawiać się pomysł na sweter, który zrealizowałam wreszcie w czasie świątecznej przerwy.






Zdjęcia zrobiłam na polach za domem, w roli modelki - Dominika. Ja od dwóch tygodni ubieram się tylko w przytulny dres/pidżamę i dziś też nie chciało mi się robić wyjątku, i oporządzać do zdjęć. W takich chwilach jestem szczególnie wdzięczna, że mam Dominikę;-). A podczas sesji towarzyszyła nam Milka, również w nowym sweterku, o którym więcej będzie innym razem, bo teraz pod śniegiem i tak niewiele widać;-).


W skład zestawu wchodzi sweter, czapka i szal baktus. Dzianina wyszła zaskakująco miękka i puszysta, ani trochę nie gryzie, nawet mnie, nawet na gołą skórę. Przerabiałam w częściach, od dołu, przód i tył połączyłam robiąc karczek - w każdym rzędzie zamykałam po 2 oczka z każdej strony.

Dane techniczne:
Włóczka: Napoly - 50% wełna, 50% akryl - 325m/50g - 8 motków
Elian Nicky - 100% akryl - 152m/50g - 8 motków
Przerabiałam 2 nitki Napoly + 1 nitka Nicky drutami nr 7.