... nowego do pokazania. Kot mi nasikał na popielato-grafitowego merynosa. Byłam na ostatnich okrążeniach, gdy któryś z bandytów uznał odłożony na podłogę koszyk z robótką za kuwetę. Nie wiem co mu (któremu????) do głowy strzeliło. Musiałam prać. W rękach, z drutami. Potem odcisnąć w ręczniku. A wszystko to uważając, by nie pogiąć drutów, nie uszkodzić żyłki i nie pogubić oczek. Straszna robota. Koty mają naprawdę dziwne podejście do pozostawionych na podłodze pudełek, koszyków, kartonów... Zwykle jest to najlepsze miejsce do zabawy, czasem kryjówka i legowisko. No i od czasu do czasu, zdarza się też, niestety, kuweta. Sprzątamy i żyjemy dalej;-)
Najmłodsza trójka, czyli Los Banditos, to od góry: Luna, Syriusz vel. Syrek oraz Cedric Szajba, Winowajca nie został złapany na gorącym uczynku, ale to na pewno któreś z nich:
Wszystkie wyglądają, jakby miały nie jedno łotrostwo za uszami;-)
Na czas schnięcia pasiaczka, wzięłam się za motki Unicorn Gazzal i na dzień dzisiejszy stan moich udziergów wygląda tak:
W sumie nawet jeśli bym miała coś gotowego na dziś, to i tak nie udałoby się zrobić zdjęć... Leje co chwilę przez cały dzień. Nie byliśmy w lesie, ani nawet na zwykłym spacerze. Dobrze, że lokal wyborczy mamy po drugiej stronie ulicy, bo oczywiście głosowaliśmy. I są już pierwsze sondażowe wyniki. SZOKUJĄCE😯 Ale w sumie co ja się dziwię, jak banner Brauna wisiał w moim mieście nawet na ogrodzeniu plebanii...