Strony

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Niespodzianka

Ostatnie dni nie były dla mnie fajne. Jakby rozwiązał się worek z niekorzystnymi wydarzeniami. Kilka osobistych nieporozumień, nawrót choroby mamy, urzędowe problemy w związku z przebudową kanalizacji na naszej ulicy... A na dodatek jeszcze, wczoraj odwiedził mnie policjant z moim zdjęciem z fotoradaru i z mandatem. Zadzwonił, gdy akurat siadaliśmy z rodziną do poobiedniej kawy. No jak można z takimi sprawami przychodzić do ludzi w niedzielę?!, bo 5 marca przekroczyłam dopuszczalną predkość?!. Już dawno zapomniałam, że gdziekolwiek tego dnia jeździłam... Ale po chwili zastanowienia przypomniałam sobie, że istotnie jechałam, że rzeczywiście zagapiłam się i nie zwolniłam przed cholernym fotoradarem, o którym przecież wiem, że stoi w tym cholernym miejscu! To mój pierwszy w życiu mandat i pierwsze punkty karne.

Najpierw wściekła, potem już tylko rozżalona na siebie i na cały świat, zamknęłam się w swojej osobistej przestrzeni, skąd postanowiłam już do końca życia nie wychodzić. I za nic w świecie nie wsiąść już nigdy za kierownicę!

Ale, gdy wstałam dziś rano, świat wydał mi się już nieco jaśniejszy. Do pracy poszłam piechotą. Trochę jeszcze z powodu wczorajszego postanowienia, ale głównie dlatego, by wyprodukować sobie nieco endorfin, które właśnie w poniedziałki, u progu całego, ciężkiego, pracującego tygodnia przydają się najbardziej. No i jakoś tak się ten poniedziałek potoczył, że im bardziej chmurzyło się za oknem, tym bardziej ja rozchmurzałam się w środku. A gdy po piątej, już prawie w całkiem dobrym nastroju, znalazłam się w domu, czekała na mnie na stole (prócz obiadu, rzecz jasna) niespodzianka - przepyszny deser przygotowany przez moją córkę specjalnie dla mnie na poprawiene humoru (ona wie, że przepadam za goframi):


Deser miał chyba sto tysięcy kalorii i na pewno pójdzie mi w boczki, ale to była naprawdę przepyszna i przemiła niespodzianka.

Moja kochana dziewczynka; strasznie się cieszę, że ją mam:).




A problemy jakoś rozwiążemy i jakoś przeżyjemy. Wszak nie pierwsze i nie ostatnie. Zaczęłam od zapłacenia mandatu:).



Komentarze

2011/04/12 08:11:18
Faktycznie policja nie ma za dobrych manier, ale jak widać refleksje Cię naszły a ich nigdy dość. Gofry widać, że nie tylko kaloryczne, ale i zdrowe, więc widać, że córka rozsądna i fajna dziewczyna i taki gest rzeczywiście może dodać skrzydeł. Oby reszta tego tygodnia była dla Ciebie radośniejsza a z tym domkiem pod lasem? Nigdy nic nie wiadomo.
Grażyna

2011/04/12 12:32:57
Policjant chyba miał nadzieję, że się na kawę niedzielną załapie;)
Takie dołki, o które się potykamy to może po to, żeby najbliżsi mieli okazję pokazać jak bardzo nas kochają. Tak jak Twoja córa:)

2011/04/12 15:26:42
Swoją drogą, to pan policjant był bardzo miły i próbował mi tę wiadomość przekazać w sposób jak najbardziej delikatny. Nawet sam zaczął mnie usprawiedliwiać, że każdemu może się zdarzyć, że wystarczy tylko chwila nieuwagi..., to tylko ja byłam tak wściekła, że w odpowiedzi na pytanie: "czy przyjmuje pani mandat?" wycedziłam jedynie przez zęby "przyjmuję!", a poza tym to nie odezwałam się więcej ani jednym słowem. Taka wredna byłam, o! A dziś mi głupio, że tego nieszczęsnego policjanta potraktowałam tak obcesowo. Co on winny, że taką głupią robotę dostał? Widziałam, w teczce miał więcej takich ładnych zdjęć...

A na myśl o wczorajszej niespodziance i o mojej kochanej córci, do tej pory uśmiecham się radośnie i ze wzruszeniem:).

2011/11/15 14:23:22
Super Córa! Szczerze powiedziawszy nie wyglądasz na mamę takiej dorosłej latorośli :)

2011/11/15 14:51:50
He, he, bo wcześnie zaczęłam;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz