Strony

wtorek, 31 maja 2011

Dziwny był ten maj

Dziś wreszcie usiadłam przed komputerem, żeby poukładać sobie ostatnio zrobione zdjęcia. Trochę mi się ich uzbierało. Między innymi sesja fotograficzna dzierganej chusty - planowany temat przewodni dzisiejszego wpisu. Jednak wspominając sobie mijający właśnie miesiąc pomyślałam, że był on na tyle wyjątkowy, że warto napisać coś więcej na ten temat. O chuście będzie więc tylko przy okazji.

To o marcu i kwietniu mówi się, że jak w garncu, i że przeplata (trochę zimy, trochę lata). Tymczasem najbardziej pokręconym miesiącem tegorocznej wiosny był właśnie maj.

Rozpoczął się bardzo zimowo. Wprawdzie u nas padał tylko zimny deszcz, ale za to na Dolnym Śląsku była regularna śnieżyca i mróz. Oj, nie udał się niektórym długi weekend, niestety:


(Zdjęcia pochodzą z fotoreportażu na Onecie).

Podobno majowe opady śniegu zdarzały się już w przeszłości. Moja mama wspominała, że w roku 1984 z powodu śnieżycy odwołany został nawet pochód pierwszomajowy. Jakoś nie udało mi się zapamiętać tego wydarzenia. Dziwne. Tak całkiem wolny 1 Maj, a ja tego nie pamiętam... Chodziłam do czwartej klasy szkoły podstawowej i zafascynowana byłam historiami o Panu Samochodziku. Pewnie się zaczytałam;).

Potem było chłodno-wiosennie. W sam raz na sesję zdjęciową mojej dzierganej chusty:


Prawdę mówiąc to żałowałam, że na ten spacer nie wzięłam żadnej kurtki. Podkoszulek i dwa cienkie sweterki nie dawały tego dnia odpowiedniej ochrony przed zimnym i porywistym wiatrem. Ale przynajmniej było sucho. Przynajmniej do końca spaceru. Potem lunęło jak z cebra.


Model z Dropsa - przerabiałam włóczką Classic (Inter-Fox) i drutami nr 3,5. Zużyłam nieco ponad 100 g.

Koniec maja to już prawdziwe lato. To niesamowite, w ciągu trzydziestu dni przedreptaliśmy od kozaków do sandałów! Dziś jest 30 stopni ciepła, ptaszki ćwierkają i bzyczą pszczółki, a moja skóra nerwowo reaguje na żar lejący się z nieba.

I znów obrodziła czereśnia:


Może by tak coś upiec...? Czereśnie w cieście... to brzmi bardzo apetycznie:). Może wymyślę coś w weekend (o ile do tego czasu szpaki nie zdążą oskubać z owoców całego drzewa).


Komentarze
2011/06/03 22:21:18
Bardzo fajne wspomnienia. Jak to człowiek szybko zapomina i nawet nie pamiętam czy w mazowieckim padał śnieg w maju i aż mnie to przeraża bilobil się kłania. Masz piękny ogród no i te czereśnie - gdybym miała drzewo czereśni, to bym pękła, bo tak lubię, że jem aż skończę.
Chusta Ci wyszła pięknie a całościowo prezentujesz się bardzo ciekawie, bo masz ciemną karnację i to są świetne kolory dla Ciebie. Fajnie tak coś wydłubać co się chce i w jakim się chce kolorze. Super.
Grażyna
2011/06/04 09:29:20
A wiesz, że ja już prawie zapomniałam o tym śniegu :) A był, faktycznie i to zupełnie znienacka :) Ach, jak Ci tych czereśni zazdroszczę ;D
2011/06/05 17:27:21
Sama nie wiem dlaczego, ale lubię pamiętać o takich szczegółach:)
Kiedyś opowiadając wnukom historie, będę mogła jedną z nich zacząć słowami: "To wydarzyło się tego maja, gdy niespodziewanie, ledwo rozkwitające kwiatowe pączki pokryły się gęstym i zimnym śniegiem. Potężna zamieć śnieżna miotała drobnymi figurkami ludzi przemieszczających się w pośpiechu do pracy i szkoły, bezskutecznie próbujących osłonić się przed wciskającymi się do ich niedowierzających oczu mokrymi płatkami śniegu...." :).

No a tegoroczne czereśnie to właściwie przeszły już do słodkiej historii;).

2 komentarze:

  1. To był maj 1985 roku, pamiętam, bo 9 dni później urodziłam pierworodnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wcale niewykluczone:) Mama nie była tak do końca przekonana do tego '84...

      Usuń