Strony

niedziela, 8 lipca 2012

Pudełeczka

Upały, którymi przywitało nas tegoroczne lato, i które z krótką przerwą po dziś dzień ocieplają naszą na tym świecie egzystencję, może i są ciut męczące fizycznie, ale w pewien sposób są też ogromnie przyjemne - to czas w pełni usprawiedliwionego, błogiego lenistwa - przecież nikt rozsądny nie podejmie się żadnych prac domowych ani na zewnątrz, gdzie pali słońce, a temperatura dobrze przekracza 30 stopni; ani wewnątrz, gdzie mimo szczelnie zasłoniętych okien i ciągłego przeciągu powietrze stoi, a każda aktywność rosi ciało kropelkami potu...

A wiadomo, że nic nie jest równie przyjemne, jak, usankcjonowane przyczynami od nas niezależnymi, nieróbstwo - te podarowane od losu chwile, kiedy człowiek nic nie musi, za niczym nie goni i nigdzie się nie śpieszy... po prostu bezcenne:). Nic więc dziwnego, że pomimo fizycznego dyskomfortu, upały kojarzą mi się jednak raczej przyjemnie. To nieskomplikowany, pachnący i orzeźwiający obiad (np. moje ulubione młode ziemniaczki, ugotowane i posypane aromatycznym koperkiem ze szklanką mocno schłodzonego kefiru), kojąco przyciemniona sypialnia z lekko na przeciągu szeleszczącymi zasłonami, chłód pościeli, książka, lody.... Hektolitry lodów... Śmietankowo-śmietankowych...

No i ja właśnie dziś w związku z tymi lodami (o lekturach upalnych popołudni będzie innym razem) - nagle okazało się, że stosik umytych po nich opakowań ma już całkiem imponujące rozmiary i czas już najwyższy, by się go z mieszkania pozbyć. Jednak, w trakcie pakowania ich do wora, coś mnie tknęło. Hmmm... bardzo praktyczny kształt... plastik, ale sztywny i wygląda na całkiem trwały...

A może by tak zdekupażować?

Jak pomyślałam, tak też zrobiłam i oto eksperymentalne pojemniczki z lodowych opakowań:


Pudełeczka pozują z włóczką, którą miałam akurat na podorędziu, ale tak naprawdę, to nie wiem jeszcze na co je przeznaczę, muszę przetestować w różnych warunkach. Jeśli się sprawdzą, to mam jeszcze większych rozmiarów i z pokrywkami - byłyby fajne dla różnych robótkowych akcesoriów, np. na resztki motków, koraliki, kordonki, sznurki, wycinanki, szablony, nożyczki....


Albo może do kuchni, na przyprawy...


Powierzchnia pudełka jest dość gładka, więc mam obawy, czy farba nie będzie odpryskiwać. Co prawda przed malowaniem pokryłam pojemniki specjalnym primerem zwiększającym przyczepność farby i żeby już nie pogrubiać naniesionych warstw polakierowałam tylko dwukrotnie, ale...


No zobaczymy, jak się to spisze w praktyce. Ostatecznie można jeszcze próbować okleić pojemnik warstwą gazetowych pasków maczanych w rozcieńczonym wikolu. Wikol jest bardzo przyczepny i sprawdza się do wszystkiego:)



Komentarze

2012/07/08 23:13:45
Pudełka wyszły ci fantastycznie! jako pojemniki robótkowe sprawdzają się - mam kilka, jako pojemniki na przyprawy - też - stosuję od lat, tyle, że nei mam tak ładnie ozdobionych. Generalnie wszystko, co mam w szafkach kuchennych i co jest tzw. drobiazgiem, świetnie się w nich przechowuje. Nie bez znaczenia jest tu na pewno ich ustawny kształt:)
Ciekawe, czy farba się utrzyma? Podziel sie koniecznie tym doświadczeniem. A o wikolu nie wiedziałam, że taki przylepny do wszystkiego. Ciekawe pod jaką nazwą jest sprzedawany u nas?

Pozdrawiam z chłodnej i deszczowej Irlandii

Anka

2012/07/09 00:43:27
Rewelacyjny pomysł!!! Takich pojemników nigdy za wiele, a jeszcze w takiej oprawie....

2012/07/09 07:56:55
bardzo fajne!
ale upałów to ja mam po kokardę :-( udar cieplny jest fu :-(

2012/07/10 08:22:41
No niestety czasami trzeba i w upały pracować, ale nie narzekam, bo oczywiście efekty będą a co do pojemników tez tak mam, że magazynuję : jeden na papier ścierny, drugi na śrubki mężowe.itp. itd...Dorze jest wykorzystywać takie rzeczy żeby okiełznać dom a Twoje są super i na pewno będzie Ci przyjemnie patrzeć, że pewne rzeczy maja swoje miejsce i to w taki estetyczny sposób. Może pisałam a może nie, że uwielbiam coś z niczego.

2012/07/10 08:32:18
Aniu, dziękuję, rzeczywiście pudełeczka są dobre do wszystkiego; a o trwałości dekupażowych dekoracji dam znać:)
Wikol, to taki klej do drewna, w kolorze i konsystencji gęstej śmietany. Po wyschnięciu staje się przezroczysty. Jak dla mnie, to jeden z podstawowych produktów domowych:). Stosuję go nawet do zabezpieczania supełków w naszyjnikach. Po rozcieńczeniu nadaje się też podobno do dekupażu, choć tego akurat nie praktykowałam.

Magota, Tfu.tfu, dziękuję:)
A co do upałów, to prawdę mówiąc czuję, że małymi kroczkami, ale jednak nieuchronnie, zbliżam się do granicy swojej wytrzymałości. Nawet dobre rzeczy, jeśli jest ich w nadmiarze, stają się w końcu nie do zniesienia...

2012/07/10 08:45:41
Kraszynko, no właśnie, przez kilka dni można sobie zrobić wolne, ale u nas upały z krótką przerwą trwają już 3 tygodnie... Najgorsze jest odkurzanie... Ale mimo wszystko wolę gdy jest 30 stopni ciepła, niż tyle samo mrozu:) Ale ludziom, którzy zawodowo pracują na zewnątrz szczerze współczuję.
I też uwielbiam i największą satysfakcję mam, ze zrobienia czegoś z niczego:)

2012/07/12 03:34:59
sliczne pudeleczka...pozdrawiam ania

2012/07/12 08:09:26
Aniu, dziękuję bardzo:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz