Strony

środa, 29 marca 2017

Pożegnaliśmy Brendzię

Była częścią naszej Rodziny od prawie 13 lat. W ostatnich miesiącach coraz bardziej zniedołężniała i niepanująca nad własnym ciałem. Oswajaliśmy się z myślą, że wkrótce trzeba będzie podjąć tę najtrudniejszą decyzję. Ale liczyliśmy jeszcze na wspólną wiosnę i lato. Zastanawialiśmy się... może dopiero jesienią...

Ale to marzec. Mówią, że jak idzie marzec, to umrze niejeden starzec. Brendzia również nie wytrzymała wiosennego przesilenia. To był prawdopodobnie wylew. Albo udar. Gdy wróciłam z pracy zachowywała się nieswojo. Godzinę później przestała widzieć i nie potrafiła się podnieść. Wezwany lekarz powiedział, że rokowania nie są dobre, że można próbować, dać zastrzyk ze sterydów, wziąć do szpitala na intensywną terapię... Ale nie ma pewności, czy to pomoże i na jak długo. Czy jest sens narażać trzynastoletnią staruszkę na taki stres i cierpienie?

Stanęliśmy przed tym pytaniem wcześniej niż się spodziewaliśmy. Zupełnie niegotowi.

Lekarz nie naciskał. Nie śpieszył się. Cierpliwie badał Brendę i tłumaczył każdą z opcji. Pozwolił nam się zastanowić i pogodzić z nieuniknionym. I zdecydować.

Wczoraj wieczorem pożegnaliśmy Brendzię. Odeszła na swoim podwórku, wśród naszych pieszczot.


Mam nadzieję, że było Jej z nami dobrze. Tak jak nam z Nią. To była wyjątkowo mądra, łagodna i opiekuńcza piesa. Pozostanie w naszych sercach i pamięci.

36 komentarzy:

  1. Przytulam mocno, trzymaj się...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mi przykro... Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy musi odejść:( Mój pies w tym roku kończy 17 lat i pewnie nie długo będę musiała podjąć taką decyzję:( pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki pies chodzi i dopisuje mu apetyt (a tak było z Brendzią do ostatniej chwili), to taka decyzja wydaje się zupełnie nierealna...

      Usuń
  4. Rozumiem co czujesz, parę lat temu podejmowałam tą samą decyzje.
    Ściskam mocno...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przytulam. Mam jedenastoletniego mieszańca owczarka z rottweilerem. Boję się tej chwili.:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy, że podjęliśmy dobrą decyzję... Może to i lepiej, że tak niespodziewanie. Ale i tak przykro jest ogromnie.

      Usuń
  6. Na pewno było jej dobrze!
    Każde odejście kochanego stworzenia wyzwala w nas ból i łzy, że nie mogliśmy pomóc lub zrobić coś więcej, ale ta chwila nadchodzi i musimy podejmować takie, a nie inne decyzje. Czasem los za nas je podejmuje, czasem musimy sami:((.
    Bardzo współczuję - ściskam Was mocno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      To nasze pierwsze zwierzę, które odeszło po prostu ze starości. Mam wrażenie, że jest nam łatwiej się z tym pogodzić, niż we wcześniejszych sytuacjach (choroba, auto). Wiem, że podjęliśmy słuszną decyzję, ale i tak jest bardzo przkro.

      Usuń
  7. Niech szczęśliwie biega za Tęczowym mostem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wcześniej niż się spodziewaliście, ale wierz mi, nigdy nie bylibyście gotowi. Przeżyła z Wami swoje życie, kochała i była kochana, pozostały wspomnienia. Brendzia znów jest młodym szczęśliwym psiakiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Wczoraj mąż włączył zdjęcia i powspominaliśmy ją trochę. Ileż się przez te 13 lat zmieniło... I jak ona kochała dzieci! Jak fantastycznie bawiła się z moimi małymi bratankami. Była przyjaciółką wszystkich dzieciaków, które obok naszego domu wracały ze szkoły, dawała się im głaskać i sama przytulała głowę do ogrodzenia. Opiekowała się kociętami, rozsądzała spory dorosłych kotów, które kłóciły się na podwórku. Uwielbiała jeździć z nami samochodem, choć zazwyczaj podróż źle znosiła. Ale po prostu lubiła z nami przebywać. A my z nią.
      Ostatnie chyba 3 lata były coraz trudniejsze.
      Jak to moja Teściowa powtarza: nie udała się Panu Bogu starość...

      Usuń
  9. Bardzo współczuję. Po odejściu mojej Funi postanowiłam, że każdego kolejnego zwierzaka uśpię nawet za wcześnie, byle nie zezwalać na niepotrzebne cierpienie. Reniu, ważne, że nie cierpiała. Miała cudny dom i kochających państwa. Miała wielkie szczęście być z wami. Przytulam mocno,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może cierpiała już wcześniej, nie wiem, pies nie powie... Ale oczy miała zawsze takie wesołe. I apetyt całkiem dobry. Nawet we wtorek. Tak na mnie patrzyła, że wydawało mi się, że może jednak jest lepiej. A tymczasem patrzyła po prostu w moją stronę, może słyszała głos... bo jednak nie widziała. To takie szokujące, że tak w jednej chwili...

      Usuń
  10. Bardzo to przykre, współczuję Wam. Ściskam mocno...

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczuje Ci :( Strasznie to przykre. A cóż poradzić, że te zwierzaki tak krótko żyją. Za krótko. Mój pies w tym roku kończy 13 lat. Czuje się świetnie. Biega ma kondycję. Nie widać po nim tego wieku. Niestety jednak czas jest nie ubłagany. Nie chce nawet myśleć co bym czuła jakby odszedł. Mamy go od szczeniaka i też jest dla nas jak członek rodziny. Trzymaj się i pamiętaj, że daliście jej dobry dom. Dzięki Wam żyła aż 13 lat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Statystycznie owczarki żyją 9-13 lat, więc nasza i tak w górnej granicy. I bardzo już po niej było widać ten wiek. Zresztą chorowita była od początku, miała najróżniejsze problemy. Tylko te oczy zawsze takie żywe i wesołe.
      Dziękuję

      Usuń
  12. Anonimowy3/30/2017

    A można się przygotować na takie koleje losu?
    Pozdrawiam,trzymajcie się ciepło, towarzyszę myślami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie da się przygotować...
      Dziękuję

      Usuń
  13. To bardzo przykra wiadomość. Na coś takiego nikt nigdy nie jest gotowy. Ani na ostateczną decyzję, ani na pustkę, która powstaje po stracie psa. Chociaż to niby wisi gdzieś w świadomości.
    Ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, bo przecież mieliśmy tę myśl w głowach już od jakiegoś czasu, rozmawialiśmy na ten temat, ale gdy okazało się, że to już teraz... Strasznie trudno jest o tym decydować.
      Dziękuję

      Usuń
  14. Przykre to...niech mu będzie dobrze za tęczowym mostem, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. To już trzeci pies którego żegnam w tym miesiącu.Psinka mojej przyjaciółki ,którą znałam od szczeniaczka też odeszła parę dni temu.To bardzo przykro jak się żegna przyjaciela,trzeba mieć nadzieję,że lepiej jej będzie za tęczowym mostem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzec miesiącem pożegnań... Tak, to bardzo przykre:-(

      Usuń
  16. Odpowiedzi
    1. Wszystko przemija. Znajduję pociechę w tym, że Brendzia odeszła po długim życiu i w miarę szybko, mam nadzieję, że nie cierpiała w ostatnich chwilach...

      Usuń
  17. Dla mnie to zawsze najsmutniejsze blogowe wpisy, choć niby zgodne z tokiem natury. Współczuję i zawsze piszę w takiej sytuacji zdanie, które mi pomaga jeśli zejdzie mi jakiś zwierz, że najgorzej będą miały te, które zostaną po nas. Współczuję....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Grażynko. Zawsze najgorzej mają ci/te, którzy/które zostają...

      Usuń
  18. przykre, kiedy odchodzi nasz pies-przyjaciel, domownik przecież.... nigdy nie będziemy na to gotowi, tak mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jedna z tych rzeczy, na które nie da się przygotować...

      Usuń