Strony

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Jestem Gina

Wpis dedykuję Lenie:-)


Kundelkowa labradorka trafiła do nas miesiąc temu, z ogłoszenia w rodzaju "szczeniaczki w dobre ręce oddam". Po Tekili i Brendzie, imię Gina wydawało nam się naturalną konsekwencją, choć początkowo wołałam na nią Pianka, bo przypominała mi piankę na kawie cappucino:-). Albo pianki marshmallow - taka była słodziutka i mięciutka! Teraz zaś częściej nazywam ją Dziną... Od Gadziny. Bo straszna z niej gadzina okazała się... Mam nadzieję, że wyrośnie. Oby szybko! Bo nie wiem, jak damy radę przetrwać ten jej szalony szczenięcy wiek;-). Może to kwestia złagodzonych upływem czasu wspomnień, ale jestem pewna, że ani bernardynka Tekila, ani wilczurka Brenda razem wzięte, nie dały nam tak w kość, jak teraz daje Gina...

Choć z drugiej strony jest przy tym tak urocza, że szybko i solidarnie wybaczamy jej wszystkie mniejsze i większe grzeszki;-)
















Mam nadzieję, że koty też jej kiedyś wybaczą... Póki co, nie chcą się z nią bawić, choć Gina zaczepia je nieustannie. One uciekają, a Gina myśli, że to zabawa, więc przegania je bez litości. Na szczęście jest jeszcze Dominiki Milka, która bardzo nam pomaga w rozładowywaniu szczenięcej energii:-).

21 komentarzy:

  1. Awwwwwwwwwwwwwww ♥♥♥ Psiiiiiiiiina! Słodka :-D Piękna :-D
    No wyrośnie, wyrośnie ;-) ale to potrwa. Przygotuj się na straty :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie tracimy jedynie nerwy, siły, i cierpliwość;-).
      Ale będzie dobrze. Co ja mówię??? JEST dobrze:-)

      Usuń
  2. Śliczności! Młody piesek to sama radość. No cóż. Szczenięcość i młodość mają swoje prawa.

    U nas na wakacjach jest Hirek córki (mam teraz w domu 3 psy). Też młody; żywioł. Ale ileż radości. Chociaż dzisiaj zostały na 1,5 godz. same i bałam się czy nie będzie zniszczeń (nie było). Ale szczekanie Hirka słyszałam jeszcze za rogiem ulicy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jest żywioł! Szczególnie wieczorem "dostaje" Gina mocy:-). Ale u nas również obywa się bez zniszczeń. Jesteśmy przygotowani i w każdej chwili mamy odpowiedni gryzak na podmianę. Obawiam się tylko kopania dołów, na razie został wykopany jeden niewielki dołeczek. Przyjęliśmy strategię, by nie zakopywać, a gdy tylko Gina tam podchodzi i próbuje go powiększać dostaje jasny komunikat, że NIE WOLNO. Ale z tego dołka to też koty mają zabawę, nie wiemy co ich tam ciągnie... może kreta czują, ostatnio Maniek upolował aż trzy, taki bohater:-).
      A radości z obserwowania zwierząt jest faktycznie mnóstwo, wieczorem przysiadamy i wszyscy gapimy się jak w telewizor;-) Ale przyjemności znacznie więcej, niż z gapienia się w telewizor:-).

      Usuń
  3. Śliczne imię! a piesia wygląda jak najsłodsza słodycz, że aż w głowie się kręci, ale jak tu wychować tę słodycz, która okazuje się szalonym żywiołem... jak wszystkie Wasze siły się sprzęgną, to rezultaty przyjdą same. Nasze psy są już niemłode, a też potrafią dać w kość, więc co dopiero Wasz prawdziwy szczeniak, a nie nasze psy perfidnie udający szczeniaki:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwujemy, jak wychowuje Milka i próbujemy tak samo;-). Jak na razie Milka ma największe sukcesy wychowawcze, naszych warknięć Gina, nie traktuje aż tak poważnie... Ale myślę, że zmierzamy w dobrym kierunku, choć trudno zachować konsekwencję w karceniu, gdy ona patrzy tym swoim maślanym, psim wzrokiem;-)

      Usuń
  4. Zrobiłaś piękne psie zdjęcia! Widać charakterek - to młodość ;) :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, charakterek to Gina ma...
      Robienie jej zdjęć (jak zresztą każdemu zwierzakowi), to wyzwanie, w kilku momentach uciekła mi ostrość, więc technicznie zdjęcia pozostawiają trochę do życzenia, ale estetycznie jestem z nich bardzo zadowolona. Dziękuję!

      Usuń
  5. Fajna psotnica:) Widać, że koty za nią nie przepadają:) A ile par butów pogryzła?:) I ile motków?:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motki są poza zasięgiem. Jakiegoś buta czasem uda jej się capnąć, ale szybko reagujemy, więc nie zdążyła jeszcze żadnych pogryźć. Dostała ode mnie starego miękkiego botka, którego miałam wyrzucić - radość była tylko w pierwszej chwili, a teraz but leży i nie wzbudza już zainteresowania. To samo ze skarpetami: dostała dwie długie związane na supeł, a woli wynosić z łazienki używane, jak komuś spadną na posadzkę;-). Taka z niej Gadzina;-).
      Balbina i Maniek z daleka prychają i uciekają, Ptyś (mój poczciwy Królewicz!) jest bardziej cierpliwy i myślę, że się w końcu zaprzyjaźnią, gdy Gina przestanie na niego skakać i podgryzać, bo tylko to Ptyśkowi przeszkadza:-)

      Usuń
  6. Dziecinka musi się "wyszumieć":)) Ale jest śliczna i słodka! Sama radość!
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dlatego tak łatwo jej wybaczyć kłopoty, jakie sprawia;-). Mam nadzieję, że uda nam się ją dobrze wychować:-)

      Usuń
  7. Psina-Gina jest po prostu słodka :) Ma tak śliczne oczka, nosek i wąsiki... Na pewno jeszcze trochę czasu minie nim się ucywilizuje i trochę nerwów Wam zszarpie, ale rzadko który pies jest od razu grzeczny. Chyba żaden. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest!
      To tylko bezobsługowe koty tak nas rozpuściły, że nam się Gina wydaje taka wymagająca;-)

      Usuń
  8. Fajna psinka, ma bardzo sympatyczny pyszczek.
    Ale żeby zaczepiać Mańka; czarny jest i wygląda dość groźnie :)
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maniek był do tej pory królem podwórka i okolic, aż przykro teraz patrzeć, gdy ucieka przed Giną;-)

      Usuń
  9. Słodzinka :) Na szczeście szczeniaki rosną i dorastają. No i ta ich słodkość i zabawność też chronią właściciela przed kompletnym postradaniem zmysłów wynikającym z niszczycielskiej siły małego tajfunu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ słodziak, - nadal nią jest. Mam nadzieję, że nie sprawia (już) kłopotu, ale chciałam napisać o czymś innym. Fajnie, że są ludzie postępujący jak Ty/Wy, mówię o tym, że "pisaki oddam w dobre ręce". Coraz częściej spotykam się z tym, że kupuje się szczenięta z hodowli, bo przecież wszystko trzeba mieć z "najwyższej" półki- taka to druga strona minimalizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że do takiej postawy trzeba dojrzeć. Nasz pierwszy psiak to była bernardynka kupiona z domowej hodowli, dopiero dużo później dowiedziałam się, jak takie hodowle wyglądają i była to bardzo bolesna wiedza. Później wilczurkę kupiliśmy na giełdzie, w sumie nie wiadomo jakiego była pochodzenia. Potem postanowiłam już nigdy więcej, bo tyle jest zwierząt potrzebujących opieki i miłości ZA DARMO, a zwierzę nie jest wystrojem, który powinien pasować, tylko zwyczajnie członkiem rodziny, więc w sumie bez różnicy jak wygląda:-). Zresztą piękno jest w oczach patrzącego, a gdy się patrzy z miłością, to wszystko jest piękne:-)

      Usuń
    2. Do takiej potrzeby i postawy trzeba CHCIEĆ dojrzeć, a co do rodziny, myślę, że przynajmniej niektóre osoby, jakby można było to by sobie wybierały członków rodziny...

      Usuń