Jakiś
czas temu, zainspirowana rozmową z przyjacielem na temat początku
świata i sensu istnienia, postanowiłam wypożyczy sobie z biblioteki
„Boga urojonego” autorstwa Richarda Dawkinsa. Nie jest to żadna nowość.
Wydana w 2007 roku książka wywołała w Polsce wielkie emocje. Czytałam
wtedy recenzje i fragmenty w internecie i prawdę powiedziawszy nie
poczułam się zaintrygowana. Myślałam wtedy, że skoro dla mnie oczywistym
jest, że żaden Bóg nie istnieje, to po co mam czytać książkę, która tej
tezy dowodzi.
Miło
było rozmawiać z człowiekiem, któremu również bliska jest ateistyczna
wizja świata. Z ciekawością go słuchałam, a jego pytania mnie samą
zmusiły do zastanowienia się nad swoimi poglądami. Nagle uświadomiłam
sobie, że interesuje mnie DLACZEGO ludzie wybierają ateistyczną
koncepcję świata. Zaciekawiło mnie dlaczego Richard Dawkins „prawie na
100%” odrzuca możliwość istnienia osobowego Boga.
I zaczęłam czytać.
To
nieprawda, że jest to książka pełna zjadliwości, złośliwości i pogardy
dla wierzących, jednak rozumiem, że bezpośredniość autora mogła na
ludziach religijnych robić takie wrażenie. Dawkins nie owija w bawełnę, z
odwagą zadaje pytania i kwestionuje prawdy, które religia podaje
wiernym jako niepodlegające dyskusji tajemnice i dogmaty, ale, moim
zdaniem, robi to w sposób życzliwy i pełny humoru. Ostrym językiem i
naukowymi argumentami autor stara się pokazać czytelnikom (i
czytelniczkom) inną perspektywę – taką, z której świat z religijnymi
atrybutami wcale nie wydaje światem naturalnym.
Ludzie,
nawet współcześni, dla których religia jest wolnym wyborem, od
dzieciństwa stykają się różnymi elementami wiary w Boga. Świat, w
którym żyjemy pełen jest kościołów (i innych budynków sakralnych),
religijnych świąt, obrzędów i symboli. Traktujemy to naturalnie. Nawet
jeśli sami jesteśmy ateistami, nie dziwią nas modlący się sąsiedzi.
Odwrócona
perspektywa pozwala nam spojrzeć na świat z punktu widzenia nauki. I
wtedy okazuje się, że religia to nic innego, jak wiara w czary, pełna
fałszywych przekonań, magicznych obrzędów oraz teatralnych gestów i
strojów.
Richard
Dawkins nie neguje dobroczynnego wpływu religii na duchowość wiernych.
Przekonuje jednak, że religia nie jest jedynym sposobem na rozwój
duchowy ludzi. Obala też argument, że tylko dzięki religii ludzie
wiedzą, co jest dobre, a co złe.
Naprawdę
bardzo dobra książka. Uważam, iż tak wiele w niej cennych wniosków,
przemyśleń i sformułowań, że warto ją mieć w swojej biblioteczce, na
własność.