... czyli wciąż przerabiam to, w czym nie chodzę...
Swetroponcho inspirowane twórczością Eleny Kuzminy zmieniło się w swetroponcho inspirowane robótkami Any;-)
To już moja druga rzecz w tym fasonie, wiosną zrobiłam sobie bluzkę. Niby model ten sam, ale przerabiałam trochę inaczej. Za drugim razem zmodyfikowałam to, co nie podobało mi się za pierwszym. I dalej nie jestem na sto procent zadowolona... Chętnie zobaczyłabym na żywo oryginalną robótkę i sprawdziła, czy faktycznie tak ma to się układać. Bo u mnie, od momentu gdy przestałam dodawać oczka, przód i tył układają się trochę w bombkę. Nie wiem, może tak ma być?
Ale i tak jest lepiej niż w ponchu a la Kuzmina... Tam coś nie tak zrobiłam z ramionami. Źle się układały. Ale fason wciąż mi się podoba i nie daje spokoju, więc kiedyś jeszcze pewnie do niego wrócę...
Przerobiłam też czarny komplet sprzed dwóch lat. Eksploatowałam go dość intensywnie, szczególnie czapkę, aż się rozwlekła tak, że nie dało się jej nosić. Nowy komplet zrobiłam nieco inaczej. Czapka jest ciaśniejsza, a golf pojedynczy.
Może to urok nowości, ale obecna wersja bardziej mi się podoba:-).