W życiu nie przeczytałam niczego Balzaca. Chyba że w szkole jakieś fragmenty, bo nazwisko przecież znane - jego twórczość musiała być w programie. Ale nie pamiętam. Na półce mam "Ojca Goriot", jednak nigdy nie poczułam ochoty, by przeczytać. Dawno temu rzucił mi się w oczy film "Kuzynka Bietka", którego scenariusz powstał również na podstawie powieści Balzaca, ale też nie poczułam się zainteresowana.
Dlaczego więc przeczytałam jego biografię?
Po pierwsze dlatego, że ją dostałam. A po drugie, ważniejsze, bo napisał ją Stefan Zweig. Jeśli lubicie biografie i ciekawią Was, na przykład, losy wielkich kobiet, koniecznie przeczytajcie
"Marię Antoninę" i "Marię Stuart" - swego czasu obie te pozycje, autorstwa Zweiga, zrobiły na mnie ogromne wrażenie i zapoczątkowały wielką sympatię do tego pisarza, która rozwinęła się jeszcze bardziej, gdy bliżej przyjrzałam się jego własnej biografii.
Głównym przedmiotem zainteresowania Zweiga jako pisarza była psychologia człowieka, szczególnie fascynowała go, modna w tamtych czasach, psychoanaliza. Przyjaźnił się z Freudem i niestety, w jego twórczości da się odczuć mizoginiczne akcenty (jak na przykład stwierdzenie, że umysł kobiety jest nietwórczy), ale wobec innych zalet przymykam oko na tę niepoprawność;-). Zweig był doskonałym znawcą ludzkiej psychiki, na co wpływ pewnie miała jego wrażliwa (a nawet nadwrażliwa) natura. Swoich książkowych bohaterów ani nie idealizował, ani też nie demonizował. Z wyrozumiałością traktował ich ułomności i słabości doszukując się wyjaśnienia w przeżyciach z dzieciństwa, relacjach z najbliższymi oraz kształtującej roli środowiska. Swoje czytelniczki nierzadko zaskakiwał faktem, że pisał tak, jakby miał dostęp do najgłębiej skrywanych zakamarków kobiecej psychiki. Pamiętam, że i mnie uderzyło to podczas lektury "Marii Antoniny" i "Marii Stuart"... O swojej twórczości on sam powiedział: "W moim pisarstwie głównie interesowało mnie psychologiczne
przedstawienie postaci oraz ich życia; to właśnie mnie skłoniło, by
napisać kilka szkiców i studiów biograficznych znanych ludzi". A napisał ich całkiem sporo. Prócz tych, które wspominam, w jego dorobku znalazły się biografie między innymi: Magellana, Erazma z Rotterdamu, Zygmunta Freuda, Dostojewskiego, Nietzsche'go, a także Josepha Fouché (jakobina, a później szefa napoleońskiej policji).
W sieci jest zdecydowanie za mało materiałów na temat życia i twórczości Stefana Zweiga. Szkoda, bo to ciekawa postać, a przy tym bardzo mi duchowo i intelektualnie bliska. Wrażliwiec, piewca osobistej wolności i zjednoczonej, wspólnej Europy. Miłośnik języka, który wzdragał się na wszelką literacką bylejakość. Idealista. Pacyfista. Zasymilowany austriacki Żyd, któremu przyszło żyć w czasach kwitnącego nazizmu. Po ucieczce z ojczyzny i osiedleniu się w Brazylii, bacznie śledził wieści z Europy. Nie były optymistyczne. Wyglądało na to, że marszu hitlerowskich wojsk nic nie jest w stanie powstrzymać, a Zwieg wraz z żoną za nic nie chcieli żyć w świecie rządzonym przez nazistów. Wybrali barbiturany. Bez złości i urazy do barbarzyńskiego świata. W ostatnim liście Stefan Zweig napisał: "Żegnam wszystkich przyjaciół, niech ujrzą świt po długiej nocy, ja jestem zbyt niecierpliwy"...
Ale wracając do Balzaca. Jego biografia to podobno dzieło życia Zweiga. Stale dopieszczane i nigdy nie skończone (cudem ocalały rękopis został uzupełniony i wydany dopiero po II Wojnie Światowej). Po przeczytaniu książki łatwo jednak zrozumieć fascynację autora.
Honoré de Balzac był tytanem pracy, pisał po dwanaście godzin dziennie,
stojąc przy pulpicie i wypijając morze kawy. Zajmował się także
robieniem interesów, ale że nie miał do nich szczęśliwej ręki -
nieustannie tonął w długach. Przy tym wszystkim cenił sobie luksus i
prowadził bujne życie towarzyskie.
W swoich książkach krytykował stany niższe, jednak zecerzy składający
jego książki czytali je z zachwytem. Elity nie chciały przyjąć go w
swoje szeregi, nie dostał się do Akademii, nie wybrano go posłem.
Kościół katolicki, któremu pragnął służyć, wpisał wszystkie jego książki
na indeks.
Niedługo po ślubie z ukochaną, Polką Eweliną Hańską,
zaczął podupadać na zdrowiu. Zmarł w wieku zaledwie 51 lat, wyczerpany
postępującą chorobą serca
Z kart książki Zweiga wyłania się dziwna postać, która niewiele ma wspólnego z wyobrażeniem o wielkim, genialnym pisarzu. Wprost przeciwnie. Balzac to raczej śmieszny człowieczek, ogarnięty potrzebą uznania, snob i pozer, któremu jest wszystko jedno w jaki sposób objawi się światu jego wielkość, grunt, żeby się objawiła. Pisarstwo, działalność polityczna, biznesowa, wybór towarzystwa i żony - to tylko środki do celu. Zaś cel jest jeden: być bogatym i poważanym. Balzac w niczym nie zna umiaru, ani w swoich marzeniach, ani w uczuciach, ani w działaniach. Wszystko, czego się podejmuje musi być od razu najlepsze, największe i olśnić świat. A jeśli nie, to się nie liczy, bo Balzacowi obca jest idea małych kroczków. Ze złością i politowaniem czytałam o jego kolejnych coraz większych pomysłach biznesowych. Gdy jeden uczynił go bankrutem, on już miał w zanadrzu kolejny, jeszcze większy, wymagający jeszcze większych nakładów finansowych, który realizował (wciąż się zapożyczając) z równym zapałem, naiwnością i wiarą w sukces. Był przeciwieństwem króla Midasa...
Ale obok tej śmieszności i niefrasobliwości dostrzec też można innego Balzaca - smutne dziecko, zranionego i pozbawionego miłości rodzicielskiej chłopca, który całe życie, całym sobą, pragnie zasłużyć sobie na uwagę, pochwałę i akceptację. Człowieka, który pragnie wyrwać się spod jarzma potrzeb finansowych, by w całości móc się poświęcić temu, co najbardziej kocha robić. Nie do końca jest jasne, co tak naprawdę kocha i jak spędzałby swoje dni, gdyby nie musiał zarabiać na życie i spłatę długów, bo okazuje się, że za każdym razem, gdy jego sytuacja się polepsza, cierpi na tym jego pisarstwo - swoje największe dzieła pisze Balzac zawsze pod największą presją, zaszczuty i przyparty do muru, przez swoich wierzycieli, komorników i nakazy sądowe.
Nie wiem, czy Balzac był utalentowanym pisarzem. Do dziś zarzuca mu się bylejakość językową i kiepski warsztat. Ale był wnikliwym obserwatorem życia i ludzi, obdarzonym nieprzeciętną wyobraźnią oraz żelazną konsekwencją. Być może te cechy nie wystarczyły by uczynić go skutecznym politykiem, czy sprawnym biznesmenem, ale z pewnością dzięki nim stał się jednym z najważniejszych twórców współczesnej powieści europejskiej. Biografia Zwiega to uznanie dla nieprzeciętnej mocy twórczej Balzaca, człowieka, który z im większymi przeciwnościami zmagał się w prawdziwym życiu, tym większe dzieła rodziła jego wyobraźnia.
Po lekturze Zweiga czuję się bardzo zaintrygowana twórczością Balzaca więc "Ojciec Goriot" z półki doczeka się wreszcie przeczytania:-).
Źródła: