sobota, 7 maja 2011

Żywoty królowych według Zweiga

O Stefanie Zweigu, znanym biografie i popularnym w latach 20 i 30 ubiegłego wieku pisarzu, pewnie nigdy bym się nie dowiedziała, gdyby przyjaciółka nie podrzuciła mi pewnego razu biografii Marii Antoniny jego autorstwa właśnie. Lubię biografie, jednak za tę trudno mi było się zabrać. Już wcześniej znałam dramatyczne losy królowej Francji, której kres życia przypadł na burzliwe i pełne terroru czasy Wielkiej Rewolucji, a czytanie o przemocy i okrucieństwie, które ludzie sami sobie potrafią zgotować wywołuje u mnie przygnębienie. W końcu jednak zabrałam się za czytanie i nieoczekiwanie lektura pochłonęła mnie bez reszty.

Maria Antonina żyła trzydzieści osiem lat, a przez lat trzydzieści szła drogą przeciętnej kobiety, chociaż w otoczeniu niepospolitym. Nie była ani dobra, ani zła, ani zbyt mądra, ani zbyt głupia, ani ognista, ani lodowata - była kobietą zwyczajną, dość próżną i lekkomyślną: Maria Antonina z rodu Habsburgów, żona Ludwika XVI, królowa Francji. Dzisiaj mało kto by o niej pamiętał - jak nie pamięta się o wielu władczyniach - gdyby bieg historii nie zmusił jej, aby wyrosła ponad pospolitość. "Dopiero w nieszczęściu dowiaduje się człowiek, kim jest w rzeczywistości" - powiedziała u schyłku życia na poły dumnie, na poły z rezygnacją. I z podziwem, zdołała bowiem pojąć, że dzięki cierpieniom, jakimi los ją doświadczył, na zawsze pozostanie w pamięci potomnych.

O Stefanie Zweigu mówi się, że był pasjonatem i doskonałym znawcą ludzkiej psychiki, i że zainteresowania te znajdują odbicie w jego twórczości. To prawda. Czytając losy Marii Antoniny poznaję inną osobę, niż tę, którą znam z podręcznika od historii. Poznaję nie królową i jej znaczenie dla losów Europy. Poznaję po prostu człowieka, osobę, która przyszła na świat w rodzinie królewskiej i której przeznaczenie z góry było zaplanowane - zapewnienie bezpieczeństwa i równowagi w pochłoniętej wojnami Europie. W tym celu zaplanowane zostało małżeństwo młodej Marii Antoniny z równie młodym następcą tronu Francji. O związek ten przez wiele lat zabiegała matka Marii Antoniny - jedna z najwybitniejszych władczyń europejskich, cesarzowa rzymsko-niemiecka - Maria Teresa Habsburg, która jednak nie potrafiła przygotować swojej córki do roli, jaką dla niej przeznaczyła.

Maria Antonina nie była ani odpowiednio wykształcona, ani również nie miała odpowiednich cech charakteru do objęcia tak ważnej funkcji. Przede wszystkim zaś była zbyt młoda i niedoświadczona, by interesować się sprawami istotnymi dla państwa. Tak samo, jak i jej młody mąż, skupiała się na rzeczach materialnych, lubiła stroje i zabawy. Życie dworskie i ograniczenia etykiety bardzo jej dokuczały, starała się więc ich unikać, czym oczywiście narażała się na nieprzychylność i rosnącą wrogość ze strony arystokracji. Była zwykłą kobietą, z  której okrutnie zadrwił sobie los obsadzając ją na tronie jednego z najważniejszych europejskich krajów. I zapłaciła za to ogromną cenę. Tak samo, zresztą, jak i jej mąż.

Ludwik XVI i Maria Antonina - z bożej łaski król i królowa Francji, z woli sprytnie podburzanego i ogarniętego żądzą przemocy tłumu stracili wszystko: tytuły, majątek, dzieci, wolność, dobre imię, a w końcu życie.

Po lekturze biografii Marii Antoniny nabrałam do niej ogromnej sympatii. Nie za jej wielkość, ale za zwyczajność właśnie. A potem za jej ogromny hart ducha i dumę z jaką znosiła publiczny proces oparty na oszczerstwach, plotkach i spiskach, kolejne lata upokorzeń i odzierania z godności, a na końcu drogę na szafot. I z pewnością ogromny wpływ na mój stosunek do tej postaci historycznej miał sposób przedstawienia jej przez Stefana Zweiga, który wprawdzie otwarcie i bez skrupułów wytyka wady swoich bohaterów, ale jednocześnie odnosi się do nich z wielką życzliwością, bez niepotrzebnego krytykanctwa.

Któregoś dnia podzieliłam się wrażeniami z tej lektury z moją mamą, na co ona spojrzała na swoją biblioteczkę i wyjęła z niej inną książkę tego samego autora - biografię królowej Szkocji pt. "Maria Stuart". Powiedziała, że bardzo ją lubi, bo jest to jedna z jej pierwszych książek zakupionych za własne zarobione pieniądze (wydanie z 1971 r. - ta książka jest starsza ode mnie), no i dlatego, że podczas czytania płakała nad losem szkockiej królowej rzewnymi łzami.
 
No to wzięłam i przeczytałam.

Tajemnica życia Marii Stuart doczekała się równie licznych, jak sprzecznych upostaciowań i interpretacji: nie znajdzie się chyba druga kobieta, której sylwetka byłaby odmalowana w tak rozmaity sposób: już to jako męczennica, raz jak wściekła intrygantka, kiedy indziej jako anielska Święta" - pisze Stefan Zweig w swej zbeletryzowanej powieści biograficznej o królowej Szkocji, ściętej na szafocie. Ze sprzecznych relacji, z pomieszania prawdy i fałszu wydobył pisarz niezwykle barwny portret psychologiczny królowej. Powieść ta, którą czyta się jednym tchem, należy do najwybitniejszych utworów Stefana Zweiga.

Rzeczywiście - ta biografia jest jeszcze ciekawsza od poprzedniej, zwłaszcza, że dotyczy nie tylko bohaterki tytułowej, ale również królowej Anglii - Elżbiety I zwanej Wielką. To bardzo ciekawe czasy historyczne i niezwykłe były powiązania tych dwóch monarchiń. Od początku rywalizowały ze sobą, ale nigdy otwarcie. W listach i publicznych wystąpieniach zapewniały o swojej wzajemnej miłości siostrzanej (były ze sobą dość blisko spokrewnione) i przywiązaniu. W rzeczywistości nieustannie spiskowały przeciw sobie i czyniły sobie złośliwości. Jedna była dumna, zuchwała i odważna, druga ostrożna, niepewna, ale obdarzona politycznymi talentami. Jedna katoliczka, druga żarliwa protestantka. Na Wyspach Brytyjskich nie było miejsca dla dwóch tak silnych, a różnych kobiet. Jedna musiała zginąć, by w ogarniętej wojną religijną Europie zapanował spokój. Obie przeszły do legendy. Maria Stuart - romantyczna bohaterka, która oddała życie za swoją wiarę. Elżbieta I Wielka - królowa, której okres panowania zapoczątkował wielki rozkwit i wzrost znaczenia Anglii w Europie i na świecie. Za życia nigdy się nie spotkały osobiście. Po śmierci zaś spoczęły obok siebie w Opactwie Westminsterskim.

Od książki nie mogłam się po prostu oderwać. Byłam pełna podziwu dla autora za tak niesamowicie nakreślone sylwetki królowych. Cokolwiek o nich mówi historia, w biografiach Stefana Zweiga są to osoby z krwi i kości, pełne namiętności, posiadające wady, ale też nigdy nie pozbawione zalet i siły charakteru, która objawia się w sytuacjach ekstremalnych.


Komentarze
 
2011/05/07 21:02:14
Chyba wybiorę się do biblioteki... :)
 
2011/05/09 20:05:14
Ja nie muszę chodzić do biblioteki, bo mam ogrom książek w domu a to dlatego, że pochłania je mój mąż. A ja co? Ostatnio nic. Ale dzięki Twoim pasjonującym opisom wiem, co mu kupię w prezencie a może i sama kiedyś wreszcie sięgnę.
Pozdrawiam
Grażyna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz