„Ziemiomorze” Ursuli K. Le Guin to jeden z najznakomitszych cykli
literatury fantasy, porównywany z dziełami J.R.R. Tolkiena czy C.S.
Lewisa. Opisuje malowniczy świat pełen wysp, smoków i tajemnic, w którym
najważniejsza jest równowaga między tworzącymi go siłami. Głównym
bohaterem serii jest czarnoksiężnik Ged; poszczególne części opowiadają
jego losy – od najmłodszych lat i pierwszych kroków stawianych w świecie
magii, aż po czasy gdy zaczęła się ona stawać niebezpiecznym narzędziem
w rękach zła...
"Ziemiomorze" to cykl, który powstawał przez przez 30 lat i składają się na niego następujące powieści:
"Czarnoksiężnik z Archipelagu" (1968),
"Grobowce Atuanu" (1972),
"Najdalszy brzeg" (1974),
"Tehanu" (1990),
"Inny wiatr" (2001),
oraz Opowieści z Ziemiomorza ("Ważka", "Diament i Czarna Róża", "Szukacz", "Kości ziemi", "Historia z górskich moczarów") powstałe w latach 1997-2001. W 2013 roku wydawnictwo Prószyński i S-ka wydało wszystkie te historie w jednej, monumentalnej (liczącej prawie 950 stron) edycji. I taką właśnie przeczytałam. Mimo grubości lektury i małych literek czytało mi się tę "cegłę" całkiem dobrze:-).
Nie jestem znawczynią gatunku fantasy, co pewnie mi na dobre wyszło, gdyż
cyklu Le Guin nie miałam z czym porównywać i do czego odnosić. Nie
zapoznałam się też szczególnie wnikliwie z innymi opiniami o lekturze więc nie oczekiwałam niczego innego, prócz dobrego czytelniczego
przeżycia. Szczególnie po słowach samej autorki skierowanych do czytelników we wstępie do tego właśnie wydania, które pozwolę tu sobie w całości przytoczyć:
"Czarnoksiężnik z Archipelagu w przekładzie znakomitego poety Stanisława Barańczaka był moją pierwszą powieścią wydaną po polsku. Ukazał się ponad trzydzieści lat temu. Od tej pory trwa mój długi i szczęśliwy związek z polskimi Czytelnikami, z wielką zatem radością przedstawiam Wam cały cykl o Ziemiomorzu zebrany w jednym tomie.
Potrzebowałam sześciu książek i trzydziestu lat życia, by opowiedzieć historię Geda i Tenar. W tym czasie nieustannie dowiadywałam się czegoś nowego o krainach i ludach Ziemiomorza - bo wszystkie przygody i odkrycia bohaterów były też i moimi przygodami i odkryciami. Kiedy zaczynałam, wiedziałam o życiu i magii równie mało jak chłopiec Duny na początku opowieści. Nie miałam też pojęcia, jak się ona zakończy, póki sama nie dotarłam do końca.
I oto wreszcie macie przed sobą ukończoną historię. Oby lektura sprawiła Wam równie wielką przyjemność, jak mnie jej pisanie!"
I sprawiła! Oj, tak:-).
Nie można powiedzieć, że Ziemiomorze jest typową powieścią przygodową, choć przygód w niej nie brakuje. Ale to bardziej psychologiczna opowieść o przemianach, dorastaniu i dojrzewaniu, nabywaniu mądrości życiowej i harmonii pod wpływem doświadczeń. Akcja toczy się leniwie, a bohaterów nie ma wielu. Szczególnie w pierwszym tomie. Ale pasował mi ten łagodny, wręcz relaksacyjny rytm. Na odbiór książki nigdy nie wpływa sama treść, ale też okoliczności i sytuacja emocjonalna w jakiej się ją czyta, a ja czytałam w
żałobie po Felku i lektura
"Czarnoksiężnika z Archipelagu" skutecznie uspokajała i łagodziła moje
emocje, odrywając mnie od smutnych myśli. Losy Geda
przykuwały uwagę, a jego przemiana wzbudzała refleksję.
Ale…
Od początku też uderzyło mnie w lekturze to, że jest to bardzo „męska” opowieść. Kobiety w
tej historii traktowane są marginalnie i z lekceważeniem Na dodatek
skupiają w sobie wszelkie negatywne cechy (przeszkadzają, knują, manipulują...). Dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy w drugiej części główną bohaterką
stała się kobieta. Spodziewałam się, że zrównoważy „męskość” opowieści,
że stanie się przeciwwagą dla Geda. Nie do końca tak się stało, ale i
tak „Grobowce Atuanu” bardziej przypadły mi do gustu niż część pierwsza.
Nawet psychologicznie. Bo przemiana bohaterki w tej części była dużo
bardziej spektakularna i ciekawsza niż w przypadku Geda. Ged został
utemperowany, spokorniał, złagodniał – to też ważne, ale Tenar się
wyzwoliła. Potrafiła przezwyciężyć strach przed nieznanym i odrzucić
całą swoją wiedzę, wychowanie, przekonania, cały dotychczasowy system
wartości, styl życia i tożsamość, która nie dawała jej spełnienia i
zaryzykować dla czegoś nowego.
„Najdalszy brzeg” jest chyba bardziej przygodowy, jednak psychologicznie to raczej powtórka z części pierwszej, tylko tym razem w klasycznym duecie – mistrz i
jego uczeń (a spodziewałam się raczej, że trzecia część będzie dotyczyć
losów Geda i Tenar) ratują świat. Dla ucznia wyprawa z mistrzem jest lekcją cierpliwości oraz rozumienia i akceptacji ograniczoności ludzkich działań. Ale i mistrz musi się zmierzyć z nową dla siebie sytuacją i nauczyć się żyć w całkowicie odmiennej niż do tej pory, roli. Zakończenie - pierwsza klasa.
„Tehanu” rozpoczyna w cyklu zupełnie nowy etap. Widać, że dzieli ją od
poprzedniej części sporo czasu. Jest tu zupełnie inna dynamika, co może
się podobać, bo naprawdę akcja nabrała tempa, więcej tu się dzieje,
jest więcej emocji, więcej bohaterów i ciekawych relacji pomiędzy nimi… Ale ponieważ ja nie miałam równie dużo
czasu na ewolucję swojego czytelniczego nastroju, to w wielu momentach
mi ta część „zgrzytała”.
O Ziemiomorzu mówi się, że jest swoistym
studium panujących w rzeczywistości stosunków społecznych. Jest też jego jawną krytyką. Krytyką rzecz jasna słuszną,
ale mnie to w książce trochę drażniło. Bo to tak, jakby Autorka krytykowała samą siebie,
że stworzyła męski świat, z męską dominacją i nagle Jej to zaczęło
przeszkadzać i słowami swoich bohaterek podważa i krytykuje własną
fantazję. O wiele bardziej od takiej otwartej krytyki w fikcyjnej bądź
co bądź opowieści, wolałabym stworzenie rzeczywistości alternatywnej, w
której Tenar nie musiałaby się zastanawiać, dlaczego kobiety odgrywają w
świecie tak podłą rolę. To przecież Autorka tworzy rzeczywistość!
Dlaczego taką właśnie rolę przeznaczyła dla Tenar i innych powołanych
przez siebie do życia bohaterek? Z tego powodu właśnie feministyczna
wymowa tej części ani mi się podobała, ani przekonała, choć przecież uważam się za feministkę i takich treści się nie boję. Ten natarczywy, moim zdaniem, dydaktyzm trochę mnie
czytelniczo uwierał. Jak kamyk w całkiem wygodnym i pięknym, skądinąd, bucie…
„Inny wiatr” – postaci kobiece zaczynają odgrywać rolę dominującą, choć
wciąż spotykają się z obraźliwymi i upokarzającymi uprzedzeniami. Czyli
ciąg dalszy dydaktyzmu. Relacja Tenar i Tehanu… sama nie wiem. Jestem
matką córki więc powinnam rozumieć, a jednak niezbyt było to dla mnie
przekonujące. Co nie zmienia faktu, że fabularnie historia podobała mi
się bardzo i żałuję, że to już koniec tej historii. Póki jednak Autorka żyje, póty można mieć nadzieję, że dopisze jeszcze jedno zakończenie do losów głównych bohaterów, wszak pozostawiła ich żywymi:-).
„Opowieści z Ziemiomorza” uzupełniają i
zamykają niektóre poprzednie wątki. Podobają mi się same przez się, bez żadnych dodatkowych znaczeń i
podtekstów. Nie są do niczego pretekstem, ani tłem, są po prostu ciekawe
i doskonale się je czyta. Są jak bajki na dobranoc:-). Ani trochę nie przeszkadzał mi brak chronologii.
Podsumowując: Ziemiomorze czytane w dość trudnym dla mnie czasie było mi
pociechą i wspaniałą odskocznią od rzeczywistości. Wykreowany świat był
niezwykle ciekawy, choć mam wrażenie, że niestety, nie grał głównej
roli, a stanowił jedynie tło dla odwzorowania panujących realnie
stosunków społecznych. Podobno cykl jest zamknięty, ale bardzo
chciałabym poznać kolejną odsłonę, w której to kobiety - spełnione, szanowane i doceniane - czuwają nad równowagą świata dbając, by
męskie ambicje, pycha i skłonność do przemocy nie doprowadziły do
katastrofy;-).