wtorek, 29 września 2020

Taras

Nie żebym wcześniej jakoś mocno o nim marzyła, ale kupno przylegającej do naszego domu działki oraz planowana przebudowa, dały taką możliwość, a z nią urodził się pomysł. Z biegiem czasu pomysł stawał się coraz bardziej namacalny, a myśl o tarasie jedną z największych atrakcji całej przebudowy. Najbardziej kuszące było wyobrażenie weekendowych poranków z kawą. Bo weekendowe poranki z kawą, to są moje najulubieńsze chwile w życiu i należą tylko do mnie - wstaję pierwsza, wcześnie rano, gdy świat wokół pogrążony jest jeszcze w ciszy. Myśl, że te chwile mogą być jeszcze lepsze - na świeżym powietrzu, wśród kwiatów i przesączających się pomiędzy drzewami promieni słońca, z ciepłym drewnem pod stopami - była tak przyjemna, że nagle taras stał się dla mnie pierwszorzędowym marzeniem:-).

Kwiecień. Otwieramy się na nową działkę:-)

Kwiecień. przygotowujemy się do zabudowy podcieni.

Kwiecień. Ekipa budowlana rozpoczyna prace, a my rozpoczynamy ogarnianie podwórka od postawienia ogrodzenia.

Maj. Podcienie zabudowane.

Maj. To będzie wyjście na taras:-). Ale tymczasem w oddali widać tylko świeżo posianą trawkę:-)

Czerwiec. Drzwi tarasowe już są:-)

Sierpień. Wymyśliliśmy, że podstawę tarasu zrobimy z palet. Równe ułożenie 12 palet na niezbyt równym podłożu okazało się prawdziwym wyzwaniem... 

Sierpień. Urlop. I dalsze prace nad tarasem. Ale już od tego momentu każdy poranek zaczynałam w tym miejscu i na tym leżaku:-). Nowe miejsce nie tylko mnie zresztą od razu przypadło do gustu:-)

Sierpień. Taras odeskowany. Wcześniej każdą deskę (w sumie 60 szt.) zaolejowałam, najpierw z jednej, potem z drugiej strony. 6 minut na każdą stronę. W sumie 12 godzin roboty. Lubię malować, ale po tym sezonie roboczym mam autentyczne odciski od ściskania pędzla... Wymalowałam też domek narzędziowy, wiatę, trzepak, 3 kanapy z palet... Chwilowo mam dość jakiegokolwiek malowania...

Zadaszenie tarasu dostarczone, czeka na montaż.

Sierpień. Montujemy zadaszenie.

Sierpień. Gotowe:-). Efekt wizualny psuje nieotynkowana połowa mojego domu. Niestety, stoi w granicy, a sąsiadka nie zgadza się na zrobienie elewacji. Trudno. Może puszczę tam winobluszcz?...

Sierpień. Aranżacja otoczenia tarasu. Wszystkie obrzeża zrobiłam sama. Wykorzystałam cegły, które uratowałam z gruzu, a potem cierpliwie każdą jedną oczyściłam ze starego tynku. Sama nie mogłam uwierzyć, że aż tyle ich udało mi się odzyskać...

Sierpień. Któregoś wieczoru odpoczywając na tarasie mąż się rozmarzył - ale by było fajnie tu sobie film obejrzeć... Dzień wcześniej zastanawialiśmy się, gdzie wkopać stary trzepak... Szybko dodaliśmy dwa do dwóch i wyszło nam, że trzepak idealnie nada się na ekran plenerowego kina:-)

Sierpień-wrzesień. Od tamtej pory w każdą prawie sobotę urządzamy sobie seanse filmowe:-)

Sierpień-wrzesień. Taras - moje najulubieńsze miejsce na Ziemi:-). Najlepsze na poranną kawkę. Najlepsze na wieczorny relaks:-)



Wrzesień. Sobota, godzina 7 rano, ledwie 3 stopnie ciepła, a i tak jest idealnie:-)


Obawiałam się, że w natłoku prac nie zdążę już w tym roku nacieszyć się żadnymi efektami, ale wygląda na to, że jednak się uda. Z tarasu już od kilku tygodni cieszę się nieustannie, jak dziecko, ani trochę mi się nie nudzi. A prognozy są optymistyczne - jeszcze parę ciepłych tygodni przed nami - jeszcze sporo miłych chwil na tarasie przede mną:-).