Nie żebym wcześniej jakoś mocno o nim marzyła, ale kupno przylegającej do naszego domu działki oraz planowana przebudowa, dały taką możliwość, a z nią urodził się pomysł. Z biegiem czasu pomysł stawał się coraz bardziej namacalny, a myśl o tarasie jedną z największych atrakcji całej przebudowy. Najbardziej kuszące było wyobrażenie weekendowych poranków z kawą. Bo weekendowe poranki z kawą, to są moje najulubieńsze chwile w życiu i należą tylko do mnie - wstaję pierwsza, wcześnie rano, gdy świat wokół pogrążony jest jeszcze w ciszy. Myśl, że te chwile mogą być jeszcze lepsze - na świeżym powietrzu, wśród kwiatów i przesączających się pomiędzy drzewami promieni słońca, z ciepłym drewnem pod stopami - była tak przyjemna, że nagle taras stał się dla mnie pierwszorzędowym marzeniem:-).
Kwiecień. Otwieramy się na nową działkę:-)
Kwiecień. przygotowujemy się do zabudowy podcieni.
Kwiecień. Ekipa budowlana rozpoczyna prace, a my rozpoczynamy ogarnianie podwórka od postawienia ogrodzenia.
Maj. Podcienie zabudowane.
Maj. To będzie wyjście na taras:-). Ale tymczasem w oddali widać tylko świeżo posianą trawkę:-)
Czerwiec. Drzwi tarasowe już są:-)
Sierpień. Wymyśliliśmy, że podstawę tarasu zrobimy z palet. Równe ułożenie 12 palet na niezbyt równym podłożu okazało się prawdziwym wyzwaniem...
Sierpień. Urlop. I dalsze prace nad tarasem. Ale już od tego momentu każdy poranek zaczynałam w tym miejscu i na tym leżaku:-). Nowe miejsce nie tylko mnie zresztą od razu przypadło do gustu:-)
Sierpień. Taras odeskowany. Wcześniej każdą deskę (w sumie 60 szt.) zaolejowałam, najpierw z jednej, potem z drugiej strony. 6 minut na każdą stronę. W sumie 12 godzin roboty. Lubię malować, ale po tym sezonie roboczym mam autentyczne odciski od ściskania pędzla... Wymalowałam też domek narzędziowy, wiatę, trzepak, 3 kanapy z palet... Chwilowo mam dość jakiegokolwiek malowania...
Zadaszenie tarasu dostarczone, czeka na montaż.
Sierpień. Montujemy zadaszenie.
Sierpień. Gotowe:-). Efekt wizualny psuje nieotynkowana połowa mojego domu. Niestety, stoi w granicy, a sąsiadka nie zgadza się na zrobienie elewacji. Trudno. Może puszczę tam winobluszcz?...
Sierpień. Aranżacja otoczenia tarasu. Wszystkie obrzeża zrobiłam sama. Wykorzystałam cegły, które uratowałam z gruzu, a potem cierpliwie każdą jedną oczyściłam ze starego tynku. Sama nie mogłam uwierzyć, że aż tyle ich udało mi się odzyskać...
Sierpień. Któregoś wieczoru odpoczywając na tarasie mąż się rozmarzył - ale by było fajnie tu sobie film obejrzeć... Dzień wcześniej zastanawialiśmy się, gdzie wkopać stary trzepak... Szybko dodaliśmy dwa do dwóch i wyszło nam, że trzepak idealnie nada się na ekran plenerowego kina:-)
Sierpień-wrzesień. Od tamtej pory w każdą prawie sobotę urządzamy sobie seanse filmowe:-)
Sierpień-wrzesień. Taras - moje najulubieńsze miejsce na Ziemi:-). Najlepsze na poranną kawkę. Najlepsze na wieczorny relaks:-)
Wrzesień. Sobota, godzina 7 rano, ledwie 3 stopnie ciepła, a i tak jest idealnie:-)