Ufff, nareszcie! Lasy znów są otwarte, pogoda dopisała, więc był spacer:-). A na spacerze foto-sesja najnowszego sweterka (dwa wcześniejsze swetry oraz tuniko-sukienka z poprzedniego posta, czekają na swoją kolej do zdjęć), dosłownie w piątek po południu zjechał z drutów:
Włóczka to najmilszy akryl na świecie, dedykowana na wyroby dziecięce i z takim też przeznaczeniem kupiłam ją kilka lat temu, gdy spodziewaliśmy się przyjścia na świat Oriany. Zaopatrzyłam się wtedy w całą pakę najróżniejszych włóczek dziecięcych w różach i innych pastelach. Tymczasem na świat przyszedł Florian... Co prawda nie uważam, że kolory mają płeć i część z zakupionych wówczas włóczek bez problemu wykorzystałam na chłopięce wyroby (np. ten kocyk) ale te akurat motki zupełnie mi do Florka nie pasowały. Wydawało mi się, że i do mnie nie pasują... Kompletnie nie wiedziałam, co z nimi robić. Trochę wykorzystałam do lalek i innych szydełkowych maskotek, ale większa część wciąż zalegała w skrzynkach, co wzbudzało we mnie ciągłą irytację. I z tej irytacji postanowiłam się z nimi zmierzyć. Zamieszałam, zmiksowałam... i wyszedł Sorbet Malinowo-Wiśniowy:-). I pasuje mi:-)
Dane techniczne:
Red Heart Baby - 4 motki malinowe + 4 motki w melanżu, przerabiane w dwie nitki.
Druty 5,5 mm na ściągacze i 6 mm na resztę.
Sweter przerabiany tradycyjnie, od dołu, w dwóch częściach, połączonych na ramionach i zszywanych bokami. Rękawy z oczek nabranych wokół pozostawionych otworów.