W sobotni poranek zrobiłam sobie kawę i odpaliłam komputer, by sprawdzić co nowego w sieci. Natrafiłam na wielce ciekawy
artykuł
o czterech podstawowych ludzkich dążeniach. Oczywiście wszystko od razu
przyłożyłam do siebie. Wyszło bardzo optymistycznie. Jestem wielką
szczęściarą.
Cztery podstawowe
potrzeby emocjonalne to: potrzeba zdobywania (pozyskiwania deficytowych
dóbr, w tym również niematerialnych, takich jak status społeczny);
potrzeba tworzenia więzi (budowania związków z innymi jednostkami i
grupami); potrzeba rozumienia (zaspokojenia ciekawości i pojmowania
otaczającego nas świata) i potrzeba obrony (chronienia siebie przed
zagrożeniami z zewnątrz i dążenia do sprawiedliwości).
Najbardziej
zainteresowała mnie potrzeba zrozumienia. Szerzej tłumaczy się ją jako
pragnienie nadawania sensu otaczającemu nas światu, a także formułowanie
teorii i objaśnień – naukowych, religijnych czy kulturowych – które
czynią zrozumiałymi pewne zjawiska oraz pozwalają odpowiadać na nie i
działać w sposób racjonalny. Uważam, że w jakimś stopniu zaspokoiłam to
dążenie - mam pewien swój pogląd na temat sensu świata i mojego w nim
funkcjonowania. Dla mnie jest on spójny i logiczny. Nie miotam się już i
nie szukam. Osiągnęłam stan równowagi. Nie stało się to nagle; powoli
odkrywałam karty, które doprowadziły mnie do miejsca, gdzie jestem
teraz, a ponieważ poznanie to proces ciągły, nie wiem, gdzie jeszcze
dojdę w przyszłości. Wciąż jestem ciekawa, a dzięki temu zaangażowana,
czego dowodem jest ten blog.
Jeśli
chodzi o potrzebę zdobywania – też myślę, że jest zaspokojona.
Najważniejszą rzeczą, jaką mam jest mój dom. Dom rozumiany nie tylko
jako wartość materialna miejsca, w którym się mieszka. Oprócz tego mój
dom to rodzina, ciepło, swoista atmosfera, bezpieczna przystań, gdzie
realizuję swoje pasje. Co do statusu społecznego, to nie wiem, ale chyba
nie jest on zbyt wysoki:). Jednak to akurat najmniej mnie zajmuje;
grunt, że czuję się dobrze sama ze sobą i we własnej skórze.
Potrzeba
więzi, hmmm... Jestem żoną, matką, córką. Mam poczucie, że przynależę.
Jest to bardzo miła świadomość. Mam dobre relacje ze znajomymi w pracy,
jesteśmy naprawdę zgraną grupą. Czuję, że mnie lubią i doceniają.
Wszystko na plus.
No i ostatnia –
potrzeba obrony. Spełniona – rodzi poczucie bezpieczeństwa i pewności;
niezaspokojona wywołuje silne negatywne emocje, jak strach czy niechęć.
Dążenie do obrony w dużym stopniu tłumaczy ludzką niechęć do zmian. No
proszę, a ja zawsze myślałam, że tchórz ze mnie i dlatego nie lubię
zmian. Bezpiecznie czuję się w swojej rutynce i muszę tutaj zaznaczyć,
że w moim przekonaniu rutyna nie zawsze musi oznaczać nudę. Dla mnie są
to po prostu znajome rzeczy, które zawsze są na swoim miejscu. Odkąd mam
swój własny dom stałam się domatorką, choć wcześniej lubiłam
podróżować. Ciągle szukałam nowej pracy i fantazjowałam o zamieszkaniu w
zupełnie nowym miejscu. Teraz najlepiej wypoczywam we własnym domu i
cieszę się, że mam blisko pracę, w której dobrze się czuję. Potrzebę
nowości realizuję poprzez rękodzieło – bez przerwy szukam i próbuję
nowych technik. No i lubię też przemeblowania.
Ha, ależ wyszło cukierkowo!!!
I
dobrze, tak miało wyjść. W końcu dziś mój pierwszy z 16 wolnych dni.
Wyspałam się, wypiłam kawkę, popisałam, teraz biorę się za robotę
(przemeblowanie!). Jeśli dopiszę jeszcze, że czuję się szczęśliwa, to
już całkiem przesłodzę? A niech tam, dziś będzie na słodko!