sobota, 20 grudnia 2008

Słodko przy porannej kawie

W sobotni poranek zrobiłam sobie kawę i odpaliłam komputer, by sprawdzić co nowego w sieci. Natrafiłam na wielce ciekawy artykuł o czterech podstawowych ludzkich dążeniach. Oczywiście wszystko od razu przyłożyłam do siebie. Wyszło bardzo optymistycznie. Jestem wielką szczęściarą.
Cztery podstawowe potrzeby emocjonalne to: potrzeba zdobywania (pozyskiwania deficytowych dóbr, w tym również niematerialnych, takich jak status społeczny); potrzeba tworzenia więzi (budowania związków z innymi jednostkami i grupami); potrzeba rozumienia (zaspokojenia ciekawości i pojmowania otaczającego nas świata) i potrzeba obrony (chronienia siebie przed zagrożeniami z zewnątrz i dążenia do sprawiedliwości).
Najbardziej zainteresowała mnie potrzeba zrozumienia. Szerzej tłumaczy się ją jako pragnienie nadawania sensu otaczającemu nas światu, a także formułowanie teorii i objaśnień – naukowych, religijnych czy kulturowych – które czynią zrozumiałymi pewne zjawiska oraz pozwalają odpowiadać na nie i działać w sposób racjonalny. Uważam, że w jakimś stopniu zaspokoiłam to dążenie - mam pewien swój pogląd na temat sensu świata i mojego w nim funkcjonowania. Dla mnie jest on spójny i logiczny. Nie miotam się już i nie szukam. Osiągnęłam stan równowagi. Nie stało się to nagle; powoli odkrywałam karty, które doprowadziły mnie do miejsca, gdzie jestem teraz, a ponieważ poznanie to proces ciągły, nie wiem, gdzie jeszcze dojdę w przyszłości. Wciąż jestem ciekawa, a dzięki temu zaangażowana, czego dowodem jest ten blog.
Jeśli chodzi o potrzebę zdobywania – też myślę, że jest zaspokojona. Najważniejszą rzeczą, jaką mam jest mój dom. Dom rozumiany nie tylko jako wartość materialna miejsca, w którym się mieszka. Oprócz tego mój dom to rodzina, ciepło, swoista atmosfera, bezpieczna przystań, gdzie realizuję swoje pasje. Co do statusu społecznego, to nie wiem, ale chyba nie jest on zbyt wysoki:). Jednak to akurat najmniej mnie zajmuje; grunt, że czuję się dobrze sama ze sobą i we własnej skórze.
Potrzeba więzi, hmmm... Jestem żoną, matką, córką. Mam poczucie, że przynależę. Jest to bardzo miła świadomość. Mam dobre relacje ze znajomymi w pracy, jesteśmy naprawdę zgraną grupą. Czuję, że mnie lubią i doceniają. Wszystko na plus.
No i ostatnia – potrzeba obrony. Spełniona – rodzi poczucie bezpieczeństwa i pewności; niezaspokojona wywołuje silne negatywne emocje, jak strach czy niechęć. Dążenie do obrony w dużym stopniu tłumaczy ludzką niechęć do zmian. No proszę, a ja zawsze myślałam, że tchórz ze mnie i dlatego nie lubię zmian. Bezpiecznie czuję się w swojej rutynce i muszę tutaj zaznaczyć, że w moim przekonaniu rutyna nie zawsze musi oznaczać nudę. Dla mnie są to po prostu znajome rzeczy, które zawsze są na swoim miejscu. Odkąd mam swój własny dom stałam się domatorką, choć wcześniej lubiłam podróżować. Ciągle szukałam nowej pracy i fantazjowałam o zamieszkaniu w zupełnie nowym miejscu. Teraz najlepiej wypoczywam we własnym domu i cieszę się, że mam blisko pracę, w której dobrze się czuję. Potrzebę nowości realizuję poprzez rękodzieło – bez przerwy szukam i próbuję nowych technik. No i lubię też przemeblowania.
Ha, ależ wyszło cukierkowo!!!
I dobrze, tak miało wyjść. W końcu dziś mój pierwszy z 16 wolnych dni. Wyspałam się, wypiłam kawkę, popisałam, teraz biorę się za robotę (przemeblowanie!). Jeśli dopiszę jeszcze, że czuję się szczęśliwa, to już całkiem przesłodzę? A niech tam, dziś będzie na słodko!

1 komentarz:

  1. Gość: Esencja, 178.182.92.232.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
    2011/12/10 16:37:27
    No cóż tylko pogratulować! Rzeczywiście optymizm na żądanie!

    ren-ya
    2011/12/11 15:58:39
    Fakt:) I dobrze, ze takie dni zdarzają się tylko od czasu do czasu, bo inaczej mogłoby człowieka zemdlić od tej szczęśliwości i samozadowolenia;)

    OdpowiedzUsuń