... powstał ze sprutego kokonu niemowlęcego. Podobały mi się kolory, wzór i faktura - dzianina była gruba, a jednocześnie bardzo miękka, taka mięsista, aż chciało się do niej przytulać i pieszczotliwie miętosić:-). Dlatego sweter zrobiłam dokładnie w ten sam sposób:-)
Zdjęcia na małym ludziku tym razem były wyzwaniem. Zwykle Flo lubi pozować, ale dziś jakoś nie miał do tego głowy - nie wytrzymał w bezruchu więcej jak pięć sekund, co przy moim refleksie stanowi nie lada problem, szczególnie przy tak ciasnych kadrach, na jakie mi pozwalają moje warunki. Ale udało mi się wybrać kilka w miarę fajnych zdjęć:-)
Myślałam, że uda się zrobić kapturek, bo w trakcie szydełkowania taki mi się zamarzył i uznałam, że idealnie by tu pasował, ale niestety, wyszedł za płytki. Na głębszy brakłoby mi włóczki, więc sprułam i ostatecznie jest tylko stójka, ale nawet fajnie się układa:-). Oczywiście dla ułatwienia robiłam wszystko na prosto, bez jakichkolwiek podkrojów na szyję, czy pachy.
O, a tak właśnie wygląda mijający czas:-)
Zmiany, zmiany, zmiany...