niedziela, 21 listopada 2021

Trzeba się będzie pożegnać

... z grubymi dzianinami. Przestało mi być zimno. To pewnie skutek antydepresyjnej farmakologii (taką mam przynajmniej nadzieję), ale przybyło mi kilka kilogramów i teraz jest mi raczej gorąco niż chłodno, a większość moich dzianin to grubaśne swetry i sukienki, które na dodatek gryzą, więc muszę mieć coś pod spodem, a to sprawia, że w sumie czuję się jak w piecu. Dlatego ta sukienka jest ostatnia w tej gęstości. 








 

Nie wiem, jak i gdzie będę ją nosić... może tylko na spacery do lasu... ale ma tę zaletę, że wysprzątała mi wszystkie resztki czarnych włóczek. Jest tu Zorza odzyskana z mężowskiego swetra (tu o nim wspominałam KLIK), jest Gucio, jest Roxi, jakaś resztka fantazyjnej na karczku... i sama już nawet nie wiem co jeszcze. Zrobiłam w identyczny sposób jak Burgundowe Zapomnienie, tylko nieco inaczej wykończyłam rękawy.

środa, 3 listopada 2021

Worek z bukli

W ramach czyszczenia półek z zapasów wydziergałam sobie workowatą sukienkę. Znalazła się w niej wrzosowa włóczka boucle o niewiadomej nazwie i składzie oraz równie tajemnicza czarna przędza-staroć. W zamyśle sukienka miała być ciekawsza - planowałam sobie kieszenie i ściągnięty dół... Ostatecznie jest najprościej i bez udziwnień. Udziwnioną zrobię innym razem;-)








 

Włóczka boucle jest z samej swej natury miękka i mięsista, a ja podwoiłam ten efekt wzorem - przerabiałam ściągaczem 1o. prawe/1 o. ścieg francuski, dzięki temu w tej sukience czuję się jak w grubym, ale miękkim kocyku:-)