wtorek, 29 marca 2022

Na zakończenie sezonu

... Jagodowy krem, czyli kolejny bezrękawnik. Tak, też kiedyś uważałam bezrękawniki za ubrania bez sensu. Marzłam od rąk. Bezrękawniki kompletnie nie trzymały ciepła. Teraz jednak doceniam fakt, że fenomenalnie ciepło odprowadzają:-D








 

Jagodowy krem powstał ze sprucia TEJ chusty, z szarości odzyskanych z TEJ sukienki oraz z nitek dodatkowych. Lubię go. Dominika też - tym większa dla mnie satysfakcja:-)

środa, 23 marca 2022

Ryżowe bezrękawniki

Oba zrobiłam niemal identycznie: od góry, bezszwowo, pojedynczym ściegiem ryżowym. Oba mnie cieszą. Są milusie, przytulne i bardzo wygodne.

1..Ryżowy plusz







2..Ryżowa bukla z cieniutkim dodatkiem syntetycznego moherku:







Na zakończenie sezonu został mi jeszcze jeden bezrękawnik do pokazania i mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w najbliższą niedzielę. Do zobaczenia.

poniedziałek, 14 marca 2022

Poprawiłam

Nie lubię, gdy moje dzianiny leżą nieużywane. Jeśli nie używam, bo nie mam kiedy, albo do czego założyć, ale sama dzianina wciąż mi się podoba, to jeszcze jest ok. Trochę szkoda, ale ok, niech leży i czeka na swój czas. Jednak jeśli nie noszę, bo czegoś nie lubię i wiem, że nie polubię, bo z jakiegoś powodu mi nie leży, to świadomość marnotrawstwa materiału i przestrzeni już mnie boli. Dlatego ostatnio miałam fazę na przeróbki i poprawki, czyli uzdatnianie nienoszonych udziergów:

1. Mrożone Jagody. Był jakiś taki zbyt przylegający i gryzł. Sprułam wszystkie wykończenia, następnie rękawy i korpus aż do karczku, dodałam pod pachami po 4 oczka i zrobiłam tak:







2.Sukienka w niebieskościach. Nie jestem pewna, co dokładnie mi w niej nie grało, ale nie grało i już, teraz jest taka:







Żeby dorobić do kompletu czapkę i szyjogrzej sprułam Złodzieja Czasu:-) To jedna z moich starszych robótek, wybitnie udana, przez co dość mocno eksploatowana zarówno przeze mnie, jak i przez Dominikę, a w konsekwencji niemożliwie zmechacona. Prułam po trochu przez cały tydzień, bo takie to było trudne, ale warto było odzyskać tę włóczkę. Przerobiona na nowo nie nosi ani śladu użytkowania:-)

Dół sukienki wykończyłam i-cordem. Obawiałam się, że może się podwijać, ale nawet nie, dobrze się układa. Dekolt to też i-cord.




 

Tak jest - kupiłam sobie manekina. Wreszcie. Żeby sobie ułatwić i nie robić sesji wszystkich swoich udziergów zawsze na sobie:-).

3.Razem robiony w szarościach. Sprułam całkowicie, bo gryzł. Ale skoro i tak gryzł, to poszłam na całość i dodałam nitkę nie mniej gryzącej Nako Angora Granit Sim. I teraz już w ogóle nie da się nosić. Gdyby fason mi pasował, to bym jakoś kombinowała, ale nie pasuje. Wszystko mi tu nie gra, więc w całości pójdzie do sprucia. Mam nadzieję, że uda mi się przerobić na kamizelkę, pomysł już mi świta, ale pozwolę mu jeszcze dojrzeć;-)




Poza tym jest źle. Jest wojna. Bardzo to przeżywam. Tak bardzo, że nie chcę o tym rozmawiać. Je*ać Putina. Sława Ukrainie i ukraińskim Bohaterom!