... tydzień stycznia, choć pracujący, był bardzo optymistyczny:-) I wybaczcie tę wyliczankę, ale w krótkiej perspektywie tak wyraźnie widać upływ czasu, a ja zawsze nie mogę się czegoś doczekać - weekendu, wiosny, lata, urlopu (emerytury!)... że mam potrzebę ten upływ czasu jakoś zaznaczyć;-)
Z minionego tygodnia najbardziej cieszę się ze skrzyneczki, którą zrobiłam na prośbę Dominiki jako prezent ślubny. Gdy mnie o to poprosiła, moją pierwszą reakcją było NIEEEE. Taką dostałam blokadę po tych wszystkich pracach na zamówienie. Ale z drugiej strony - wszystkie materiały i preparaty mam, więc warto je wykorzystać. Wystarczy tylko pomalować - przekonywała Dominika, więc w końcu się zgodziłam. Ale gdy zabejcowałam, zeszlifowałam i polakierowałam, poczułam chęć na coś więcej. Jest bardzo minimalistycznie, w porównaniu z tym, co robiłam kiedyś poszłam naprawdę po linii najmniejszego oporu, ale i tak jestem BARDZO zadowolona:-)
Z racji biurka zajętego skrzyneczką, malowanie po numerach zostało tymczasowo zawieszone, ale dziś trochę nadrobiłam, już naprawdę niewiele zostało.
No i skończyłam sweter z kwadratów! Ale wycieczki do lasu dziś nie było, bo pogada totalnie beznadziejna, wieje, że głowę chce urwać. A teraz jeszcze leje. Dlatego zdjęcie na manekinie. Ale nadrobię na ludziu:-D
Spokojnego tygodnia:-)