I wreszcie mam urlop. 16 dni tylko dla siebie (i dla rodziny, rzecz
jasna)! Czysta rozpusta. Mam tyle planów na to wolne. Wszystko, co
najprzyjemniejsze do zrobienia, a zajmuje większą ilość czasu odkładałam
właśnie na teraz .
Jutro zaczynam przemeblowanie w pokoju mojej
Misi, która wreszcie wyraziła na to zgodę. Prosiłam ją już chyba od pół
roku, ale nie chciała dać się tknąć. W końcu pomogła mi jej koleżanka,
która stwierdziła, że przemeblowanie to fajna rzecz. Ja wiem, że moja
córka to taki mały leniuszek; przemeblowanie równa się sprzątanie i tego
właśnie najbardziej jej się nie chce robić. Wczoraj kupiłam wykładzinę i
teraz już drugi dzień ją obrębiam ręcznie, bo w sklepie musiałabym zbyt
długo na to czekać. Zresztą, zaoszczędzę trochę grosza na ważniejsze
rzeczy (np. papier do scrapbookingu).
Mam też książkę, którą
dostałam na imieniny. Fantastycznie gruba i z opisu zapowiada się
wspaniale:
Leningrad, rok 1941. 17-letnia Tania Mietanowa poznaje
młodego oficera mówiącego z obcym akcentem. Zakochuje się w nim ku swemu
przerażeniu, gdyż Aleksander jest już obiektem uczuć jej siostry Darii.
Miłość jednak nie wybiera - Aleksander odwzajemnia uczucia Tani, ale by
nie ranić Darii, bohaterowie przysięgają nigdy nie ujawnić swej
miłości. Gdy blokada zacieśnia się i miasto zaczyna głodować, śmierć
dosięga rodzinę Mietanowów. Tania szaleje ze strachu - jej ukochany
walczy w wojskach próbujących przerwać pierścień blokady... Ledwo
odetchnie z ulgą, już Aleksander znajdzie się w nowym
niebezpieczeństwie, wyjaśni się tajemnica jego akcentu, a bohaterom
zagrozi rozłąka... Ile jeszcze przejdą, nim los pozwoli im być razem? I
czy okrutna historia w ogóle na to pozwoli?
Bardzo chciałabym ją już przeczytać, ale wiem, że jak zacznę, to nie
oderwę się, aż do ostatniej strony, a na to potrzebuję więcej czasu w
zapasie.
Muszę też dokończyć gwiazdkowe prezenty.
No i kolację wigilijną muszę przygotować.
Ale mam dwa tygodnie. Zdążę ze wszystkim:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz