Znalazłam go jesienią przy drodze. Zabiedzony, siedział pod drzewem i miauczał rozpaczliwie swoim cienkim głosikiem. Zabrałam do domu. Planowałam znaleźć mu nową rodzinę, ale wbrew rozsądkowi został z nami. Z łatwością nas sobie kupił. Był śliczny, puszysty i zabawnie rozgadany. A przy tym pieszczoch. Na jego widok nie sposób było powstrzymać fali czułości. Nawet Maniek szybko go zaakceptował. Była z nich para jak Filemon z Bonifacym. Maniek-Filemon stateczny, objaśniał porządek i hierarchię świata, a za nim nieodłączny towarzysz, wiecznie w podskokach, skory do zaczepek, rozczulający Felek-Filemon. Nie lubił samotności. gdy tylko był sam miauczał jakby pytając - "hej, gdzie jesteście?". Gdy tylko usłyszał czyjś głos, natychmiast biegł do niego w podskokach i mrucząc z zadowoleniem się przytulał.
Dziś, jak zwykle rano oba kocurki wyszły na podwórko. Za domem mają ogromny wybieg, są jak lwy na sawannie. Dlaczego Felek poszedł na ulicę? Nie słyszałam nawet hamowania pojazdu. Po prostu ktoś go przejechał. I pojechał dalej. Dzień jak co dzień. Koty giną na drogach codziennie. I nikt się nie przejmuje. Prócz właścicieli, dla których ten dzień nie będzie już jak co dzień...
Straciliśmy naszego wypieszczonego, kochanego kotka. Odgromnika codziennych stresów i napięć. Zielonookiego futrzastego przyjaciela. Nie mogę się pozbierać....
Tak mi przykro...
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję. Wiem, co to znaczy stracić zwierzaka. Ech...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, wyobrażam sobie, jak bardzo to przeżywasz...
OdpowiedzUsuńOjej, ale mi przykro... Taki ładny kot! My wczoraj spotkaliśmy sympatycznego kota na placu zabaw. Szedł za nami, usiadł na trawniku i przyglądał się, co robimy. Jadzia uczyła się jeździć na rowerze. I on podchodził do niej, siadał przed nią i patrzył. A potem podszedł do mnie i ocierał się o nogi. No super był! Potem Jadzia powiedziała mi, że pani im mówiła, że ludzie często zostawiają koty na zewnątrz, kiedy wyjeżdżają na kilka dni... Matko, jakie to przykre. Bo ten kociak tak chodzi od kilku dni i widać, ze jest przyzwyczajony do ludzi.
OdpowiedzUsuńReniu - ściskam Cię mocno!!!!!!
Asia
Asiu, zgłoś do schroniska albo fundacji Felineus.
UsuńBardzo mi przykro... współczuję Ci i przytulam bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana.
Pozdrawiam serdecznie.
szczerze Ci współczuję! , doskonale Cie rozumiem, przeżyłam coś podobnego i też nie mogłam długo po tym sie pozbierać, to takie przykre :(
OdpowiedzUsuńPiękny i sympatyczny kot . Ogromnie żal, daliście mu oprócz domu wiele serca. Szczerze wsółczuję. To bardzo przykre...
OdpowiedzUsuńReniu, ściskam mocno, wiem jakie to dla Was straszne...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, wiem jak jest, kiedy odchodzą nasze zwierzęta :(
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno...
OdpowiedzUsuńprzykro mi, Kochanie :-( uściskuję!
OdpowiedzUsuńTo bardzo przykro zaczął sie ten tydzień...strata ogromna!
OdpowiedzUsuń:( :( :( Takie koty są bardzo wdzięczne że się ich przygarnia i dlatego takie milusińskie. Kot znajomych podobnie się zachowuje. Trzymaj się...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Reniu...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Reniu...
OdpowiedzUsuńRenia, wiem co czujesz. Kiedyś razem z siostrą uratowałyśmy kotka z tułaczki po śmietnikach. Piękny był...też rudy z domieszką rasowca. Niestety długo nie pomieszkał, zginął pod kołami, wyszedł jak Twój z ogrodu...
OdpowiedzUsuńPamiętam ten wpis o znalezionym kotku i pamiętam Felka.
To przykre co Was spotkało. Ściskam mocno:))
To na prawdę smutne. Zwierzątko domowe to przecież prawie człowiek. Czuje i reaguje i okazuje tyle pozytywnych uczuć. Wnosi w nasz życie wiele bezinteresownej radości! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro... Ludzie jeżdżą jak wariaci...
OdpowiedzUsuńTo bardzo smutne. Tulimy Cię wraz z Karolem-kotem rudzielcem. Wszak każdy nawet malusi zwierz to członek Rodziny.
OdpowiedzUsuńŚciskam
D.
Tak strasznie mi przykro. Bardzo Ci współczuj. Mi też kiedyś kociak zginął pod kołami.
OdpowiedzUsuńCudny był. Ogromnie współczuję.
OdpowiedzUsuńZawsze wylewam łzy za zwierzakami, które utraciłam. No i teraz też, choć Felusia nawet nie znałam, ale to takie przykre. Szkoda zwierzęcia
OdpowiedzUsuńBardzo smutna wiadomość Reniu:(
OdpowiedzUsuńOgromnie współczuję - taki śliczny i taki kochany! Nie wiem, co pisać, bo żadne słowa nie ujmą Twojej rozpaczy! A mi już łzy się cisną, bo zawsze przy takich wiadomościach, wspominam swoje utracone koty! Nieodżałowana strata - jeszcze raz bardzo Ci współczuję i ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWyjątkowo piękny był to kot. Charakter też z opisu bardzo mi się podoba. Bardzo Ci współczuję, straszna strata.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwsze zdanie i czułam, po prostu wiedziałam, że coś się złego stało. Nie potrafię nic Ci powiedzieć podnoszącego na duchu, sama musisz przetrwać najgorsze, słyszeć Felusia, widzieć Felusia, czuć przy sobie Felusia... Okrutny ten świat jest.
OdpowiedzUsuńPosyłam ci zatem dużo ciepełka:) A kotek już w innym, fajnym kocim świecie żyje i jest mu tam na pewno dobrze:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję, też kiedyś straciłam kota w taki sam sposób.
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Mam własnych 6 kotów takich raczej podwórkowych, ale jakby się któremuś coś stało, też byłoby mi bardzo żal
Twój Feluś był wyjątkowo pięknym kotem.
Ściskam mocno
Aż nie wiem, co napisać. To jest okropne barbarzyństwo.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro.Piękny kocurek był.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
OdpowiedzUsuńStrasznie przykre :( trzymaj się jakoś. Ludzie są okropni.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńPs. Do Eve Jank ludzie nie są okropni. Czasami, niektórzy z nich zachowują się okropnie, ale to nie to samo.
Renia ... ja, nie-miłośnik kotów się popłakałam.
OdpowiedzUsuńBo ten Feluś był naprawdę wyjątkowo piękny.
I pięknie o nim napisałaś.
A my w zeszłym tygodniu pożegnaliśmy się z naszym uszatym królikiem. Jednym z trzech - najładniejszą brązowo-białą Coffee (której nie zdążyłam nawet opisać na blogu).
Ja się jednak zdecydowanie nie nadaję do 'posiadania' zwierząt.
Za dużo emocji.
A ja sobie czasami z tymi 'ludzkimi' nie mogę dać rady ...
Uściski.
Też sobie nie daję rady...
Usuń2 tyg. minęło i jeszcze się nie pozbierałam do końca. Chodzę na spacery i łapię się na tym, że rozglądam się za kotami, czy aby jakiś bezdomny się nie pałęta po drodze. Mijam miejce, gdzie znalazłam Felka i za każdym razem mnie smutek łapie za gardło.
Mąż co dzień ogląda ogłoszenia w sieci.
Gdy pojawił się u nas Felek wydawało nam się, że dwa koty w domu to za dużo, teraz jeden kot, to zdecydowanie za mało...
Pamiętam Twoje króliki. Człowiek do każdej żywej istoty potrafi się przywiązać i cierpi, gdy jej braknie. To boli, ale przecież każdy ból w końcu mija. Nie rezygnuj z "posiadania" zwierząt. Mimo wszystko więcej z tego radości.
Nie uwierzysz ! Też mamy rudego kota i nazywa się Feluś ... tak go nazwały dzieci :)
OdpowiedzUsuńKiedyś i nasz kotek zginął pod kolami samochodu - szkoda , prawda ?