... dzień roku - mój ulubiony:-). Pojechaliśmy do lasu. Uwierzycie, że od 13 grudnia praktycznie nie wychodziłam z domu? Bo dobrze mi w domu. Najlepiej! Ale nie oszukujmy się - nie jest to specjalnie zdrowy tryb życia... Przechodzę tylko z łóżka na fotel, z fotela na łóżko, krążę między kuchnią, łazienką i swoim pokojem... Trudno uwierzyć, że kiedyś biegałam, pływałam, chodziłam na aerobic, zumbę, jogę, jeździłam na rowerze, zdobywałam góry... A teraz nawet wyjazd do lasu to wyzwanie. Bo trzeba się zebrać, ubrać, dojechać... To najtrudniejsze, bo sam spacer - baaaardzo przyjemny:-) I nie żałuję, że pojechaliśmy, psy się wybiegały, będą spokojniejsze, gdy się zaczną fajerwerki. Że też ludzie wciąż strzelają fajerwerki, gdy tyle się mówi o tym jakie to jest niedobre dla zwierząt i osób neuronietypowych.
Zrobiliśmy zdjęcia Cumulus Blouse od PetiteKnit. Bardzo przyjemny sweterek. Moher z jedwabiem. Gryzie, to oczywiste, w życiu nie założę na gołą skórę, ale na koszulę... Cudownie się nosi:-)
Cudownego Sylwestra i niech się spełnią wszystkie nadzieje związane z Nowym Rokiem! (Jestem realistką, nie mam złudzeń, ale mam NADZIEJĘ).