Raczej mało kto lubi niedzielę. Głównie dlatego, że nazajutrz jest
poniedziałek. Ja jednak bardzo lubię ten dzień. Rano mogę spać bez
żadnych ograniczeń, później, wciąż w łóżku, nigdzie się nie śpiesząc,
wypić gorącą, aromatyczną kawę - łyczek po łyczku, poprzeciągać się na
wszystkie możliwe sposoby, poprzytulać do miękkiej pościeli... wreszcie -
wstać ze słodką świadomością, że mam przed sobą cały długi dzień, który
mogę przeznaczyć na co tylko chcę. Nieważne jaka jest pogoda. Jak
brzydka - z przyjemnością spędzę czas w domu. Ale oczywiście wolę, gdy
jest ciepło i świeci słońce - mam wtedy więcej możliwości: mogę poleżeć
sobie na słońcu, pobawić się z psem na podwórku, przejechać rowerem,
pójść na spacer, pobiegać...
Dziś pogoda jest piękna. Jest naprawdę ciepło, ale chmury wyglądają
niepewnie, dlatego zostaliśmy w domu, rezygnując z rowerków. Przed
obiadem dokończyłam swoje robótki szydełkowe, a później
eksperymentowałam z córką z przepisem na muffinki. Nieco go
przerobiłyśmy i upiekłyśmy przepyszne babeczki. Później zrobiłam sesję
fotograficzną dla swoich wyrobów i oto siedzę sobie przed komputerem i
tworzę kolejną notkę. To właśnie najczęściej w niedzielę mam czas na
edycję swojego bloga i również jest to jedno z moich ulubionych
niedzielnych zajęć.
Później być może pójdziemy na spacer, a wieczorkiem włączę sobie jakiś film i zacznę nową robótkę - mam już pomysł.
Pójdę spać późno (nie da się inaczej, jeśli wstaje się po dziewiątej)
i to akurat jest najmniej przyjemna część tego dnia. Nie jest miło
kłaść się spać ze świadomością, że nazajutrz rano nie będzie można
wyspać się do woli, nie będzie czasu na leniwie pitą kawkę i
przeciąganie. Ale to mały problem i krótko mnie zajmuje. Piję meliskę i
usypiam.
Naprawdę, bardzo lubię niedzielę. Cieszę się, że dzisiaj zostało mi jej jeszcze trochę.