Z bólem muszę przyznać, że nie jestem artystką. Brak mi talentu i
fakt ten odczuwam bardzo dotkliwie, gdyż ogranicza mnie on w moich
twórczych działaniach. Ale trudno. Mimo wszystko własnoręczne tworzenie
rzeczy użytkowych pozostaje moją największą pasją, a brak talentu staram
się nadrabiać szlifowaniem technik rękodzielniczych. Jestem więc
rzemieślniczką i jako taka, by móc coś zrobić, najczęściej muszę to
najpierw zobaczyć. Inspiracji szukam w różnych miejscach, a najczęściej w
internecie. Dlatego z góry przepraszam osoby, które uznają, że
wykorzystałam ich pomysł bez ich zgody. Będę się starać za każdym razem
podać źródło, w którym znalazłam inspirację, ale czasami mogę nie
pamiętać, gdzie zauważyłam coś, co mnie zainteresowało.
Nie jestem
też filozofką. Z wykształcenia, bo z natury to i owszem. Świat
nieustannie mnie zadziwia, nurtują mnie pytania, co w życiu jest
naprawdę ważne, co sprawia, że jestem, kim jestem, czym jest szczęście i
co znaczy słowo "sukces". Zastanawiam się nad różnymi sytuacjami
życiowymi, nad decyzjami - dlaczego podejmuję takie a nie inne. Moja
rodzina uważa, że potrafię skomplikować najprostszą sprawę, że często
niepotrzebnie dzielę włos na czworo. Ale po prostu tak już mam. Myślę,
że dzięki temu potrafię żyć bardziej świadomie i pogodnie.
Jako
nastolatka i wczesna dwudziestolatka pisałam pamiętnik. Potem uznałam,
że to zbyt pensjonarskie i pretensjonalne. Efektownie (po jednej kartce)
spaliłam więc w piecu wszystkie swoje pamiętniki, roniąc przy tym kilka
łez i postanowiłam być dorosła, jak na żonę i matkę przystało. A teraz
jestem już po trzydziestce, osiągnęłam tzw. stabilizację życiową i
okazuje się, że trochę brak mi tego pisania. Poza tym myśli, gdy kłębią
się w głowie bez żadnego ujścia, są porozrzucane, chaotyczne, rwą się i
gubią. Spisanie ich wprowadza porządek i spokój. Spisanie ich zmusza do
zastanowienia się nad istotą sprawy. Dlatego właśnie będę je spisywać,
bowiem obok rękodzieła pisanie jest moją drugą pasją.
Trzecią jest
turystyka rowerowa i przyroda. Wprawdzie podczas ostatniej wyprawy mój
mąż doznał kontuzji, ale mam nadzieję, że do wiosny się naprawi i znów
popedałujemy w jakieś ciekawe zakątki.
W czwartą pasję dopiero się
wciągam. To fotografia. Zawsze była dla mnie ważna, ale zawsze gdzieś obok, jakby przy okazji. Chciałabym kiedyś poświęcić jej więcej czasu. Samemu
ciężko wszystko rozgryźć, chyba, że gdzieś niedaleko znajdę jakiś
atrakcyjny cenowo kurs.
Poza tym lubię książki i filmy.
O tym wszystkim będzie mój blog.