Przez trzy niedziele czytałam tom pierwszy, na drugi zaś trzeba mi
było ledwie trzech dni - przeczytałam "Krzyżowców" - historię krucjaty
wyzwolenia Grobu Pańskiego w Jeruzalem, przez Zofię Kossak spisaną. I
bez ochyby rzec mogę, że choć siła książek w swym życiu przeczytałam, to
ta najlepsza była! Wierzej zdało mi się, że inne historie ciekawsze, że
lepsze, że z lepszą fantazją spisane. Lecz ninie nic one nie znaczą.
Jeno krzyżowcy mi w głowie - wszystkie myśli zajmują i po nocach się
śnią ich wielkie, tragiczne historie.
Początkowo niespiesznie biegły wydarzenia. Dobrzy rycerze śląscy
uchodzić muszą swych dworzyszcz puszczańskich, by gniewu Sieciecha
uniknąć. Aż do Prowansji, do św. Idziego, postanawiają z pielgrzymką
pokutną się udać. Już ta droga wielce pouczająca będzie - słowiańscy
rycerze z puszczy spotkają się z najznakomitszym rycerstwem latyńskim.
Mowę latyńską poznają, która tak bogatsza od tej, którą od kołyski
znają. Tyle nią można wyrazić, o miłowaniu wiersze pisać, szlachetne
panie adorować... Ale to początek dopiero. Bo oto wielkie poruszenie się
robi. Dobrzy rycerze zjeżdżają ze wszystkich stron, wszyscy do Clermont
ciągną. Tam na synodzie ma Papież Urban II coś ważnego ogłosić. I tak
dobrzy śląscy rycerze, przez przypadek znajdą się w środku
najważniejszych wydarzeń średniowiecznej Europy i ruszą z krucjatą do
Ziemi Świętej.
W tym miejscu siła bohaterów nie sposób spamiętać. Nazwiska i
godności się plączą. Tenże to grabia, czy książę? A tenże to giermek
którego? Imiona żon, szlachetnych pań, też się mieszają... Ale jeszcze
chwila i już zaraz znam ci ja wszystkich bohaterów i wiem, że ten książę
szlachetny, Boga miłujący ponad wszystko, inszy zaś porywczy, uparty,
ale też dobrego serca. Jest też książę chytry i przebiegły,
pierwszorzędny gracz polityczny. Oj, da on popalić basileusowi Aleksemu!
Nikogo on nie miłuje, jedynie młodego bratanka swego, który ni jak do
niego niepodobny - wielce prawy i honorowy, nie raz woli swego
przebiegłego stryja się przeciwi. Jest też rycerz zgorzkniały, któren
żonę swą na zdradzie przyłapał i teraz wielką nienawiścią pała ku płci
niewieściej, wszelkiego nieszczęścia i zguby w niej upatrując. Inny zaś
rycerz przeciwnie - żonę swą umiłował ponad wszystko. Rad by ją z sobą
na wyprawę zabrał, ale ona brzemienna. Brzemienne białki doma ostać
muszą. Ale dołączy ona do męża, gdy tylko potomka powije. Tymczasem
listy śle dobry rycerz, w których opowiada szlachetnej swej pani, że
krucjata to rzecz zgoła nie boska, a diabelska chyba, bo zła się dzieje
po drodze, że niepodobna.
Pięćset tysięcy ludzi wyszło na pierwszą krucjatę, u celu - przed
Grobem Chrystusowym - stanęło niespełna dwadzieścia. Tyle istnień
pomarło w drodze! Ginęli w górach, podczas wielkich bitew, w drodze
przez pustynię dotychczas nieprzebytą. Ginęli z głodu, pragnienia i
chorób, a jednak doszli celu i cel zdobyli. Przez lata ich historia w
legendę i świętość obrosła. O niegodziwościach wyprawy nikt słuchać nie
chciał, jeno o bohaterstwie. Zofia Kossak przez lat sześć nad siłą
kronik, monografii, foliałów i historyj się zagłębiała, by prawdy o
krzyżowcach szukać, a dzieje przez nią spisane w większości są
autentyczne i historyczne, choć sama autorka prawi, że rzeczywistość
wyprawy krzyżowej znaczenie okrutniejsza i odrażająca była, niż to się
dało opisać.
Nie lza więcej opowiadać. Wspomnieć przeto warto, że książka po raz
pierwszy wydana była w 1936 roku i wiela kontrowersyj wywołała.
Krzyżowcy nie tacy święci się okazali, jak ich legenda malowała. Rację
miał chyba dobry Ademar de Monteil, biskup Le Puy, przez samego Papieża
na przywódcę wyprawy mianowany, gdy, będąc w chorobie, srogo zawiedziony
i rozczarowany obrzydłą i marną kondycją człowieczą, zastanawiał się:
"Szatana może nie ma wcale poza biernością, głupotą i złością, tkwiącymi
w naturze ludzkiej?" Przeto zawsze tam, gdzie ludzie, tam zawsze zło
się pleni, "Na krótkie mgnienie dają się porwać zapałem, by tym ciężej,
tym haniebniej opaść z powrotem na ziemię". I wszyscy po równo złem
obdarzeni: Latyńce i greckie schizmatyki, Saraceny i inne pogany, możne
pany, i sługi, i raby...
Niemiła to prawda dla Młodej Polski, że legendarni krzyżowce w
okrucieństwie i bestialstwie równi byli Muzułmanom, za to w mądrości i
solidarności wiela niżej od nich stali. Uczyć się nie chcieli, bo wiedzę
z czarami i nieczystymi siłami wiązali, i za niegodną dobrych rycerzy
uznawali. Także i między sobą bez przerwy się kłócili i o błahostki
honorowo potykali. Gdy tylko im wroga wspólnego nie stało, gdy tylko
dobrobyt i spokój, to zaraz się między możnymi latyńskimi kłótnie i
swary, i bitwy zdarzają. Wstyd i pohańbienie tylko przed doskonale
zorganizowaną i zjednoczoną armią muzułmańską!
Jednak dobry biskup Ademar nie długo źle o ludziach myślał. Rychło
opamiętanie na niego zeszło i obaczył też inne ludzkie właściwości:
miłość, co wszystko przetrzyma, szlachetność, odwaga, honor... I tacy po
dziś dzień ostalim: "splątany kłąb cnoty i zbrodni". Wiela lat od tych
wydarzeń przeszło, a ludzie wciąż to wielkością i dobrem do nieba się
wznoszą, to znów w grzechu w wieczny mrok upadają...
A w Jeruzalem, przy grobie Boga Prawdziwego, po dziś dzień spokój nie nastał...
Tłem, na którym rozgrywa się akcja Krzyżowców, jest kryzys
społeczno-ekonomiczny Europy i głód panujący wówczas we Francji.
Krzyżowcy to nie tylko panowie feudalni, kierowani motywami
politycznymi, pełni ambicji, żądni sławy, ale i wasale widzący w
wyprawie nadzieję lepszej doli, a zarazem gwarancję odzyskania Grobu
Świętego z rąk pogańskich [...]. Zdejmując krzyżowcom niejako z
włosiennicą aureolę świętości, [Zofia Kossak] pokazała ludzi zwykłych,
pełnych wad, oscylujących między mistycyzmem a upadkiem moralnym [...].
Pisarka stworzyła jeden z najpełniejszych obrazów średniowiecznej
Europy, ukazując jednocześnie zetknięcie się trzech kultur: łacińskiej,
bizantyjskiej i muzułmańskiej, które zapoczątkowały nowy okres w
kulturze Europy.
PS. A tutaj
jest, moim zdaniem, najlepsza recenzja "Krzyżowców", oddająca dokładnie
to, co i ja czułam czytając spisane przez Zofię Kossak dzieje.
Komentarze
2011/11/26 20:59:19
Swoją recenzją narobiłaś mi smaka na te pozycje:))) Będę musiała zakupić i poczytać, dzięki, jak skończę to się wypowiem:)
2011/11/26 21:02:40
Ambitnie! :) Choć nie są to moje klimaty, to muszę przyznać, że bardzo ciekawa recenzja! Pozdrawiam cieplutko
2011/11/26 22:02:21
Okres wojen krzyżowych, krucjat to
niezwykle ciekawy czas. Zawsze mnie interesowało średniowiecze wcale nie
takie czarno-białe, nawet nie szare. To bardzo barwny, dramatyczny
okres historii. Polecam "Mistrzynię sztuki śmierci" Ariany Franklin,
pośrednio związaną z wyprawami krzyżowymi.
2011/11/27 10:23:20
Od zawsze stała w biblioteczcew domu
rodzinnym i zawsze ją omijałam. Może i dobrze, bo mogłąbym się wtedy
zniechęcić i nigdy nie sięgnąc po nią. Tak właśnie było z "Nędznikami",
stoją do tej pory, bo wciąż mam w głowie zniechęcenie z lat
nastoletnich.
Recenzja napisana przez Ciebie ciekawie brzmi, a przy tym ubrana w specyficzny język.
Anka
Recenzja napisana przez Ciebie ciekawie brzmi, a przy tym ubrana w specyficzny język.
Anka
2011/11/27 11:08:42
BleuBleu, no to z ciekawością czekać będę na Twoją opinię:)
Magota, średniowiecze też nie było do tej pory moją ulubioną epoką historyczną - cóż ciekawego w tych pełnych przemocy i ciemnoty czasach? A i owszem, teraz przekonałam się, że istotnie były to niezwykłe czasy, kiedy dorośli ludzie byli w swej wierze naiwni jak dzieci i powierzali Bogu rozstrzyganie najbłahszych nawet swoich sporów - wygranie pojedynku było widomym znakiem prawości; przecież Bóg jedynie prawym sprzyjał:) Straszne i fascynujące jednocześnie, zwłaszcza, gdy okazuje się, że dokładnie w tym samym czasie na wschodzie, w Cesarstwie Bizantyjskim kwitnie nauka, medycyna i sztuka. Średniowiecze to czas, gdy Zachód jest zacofany i ciemny, zaś Wschód oświecony i wykształcony... choć zmanierowany i zepsuty jednocześnie... Czyżby to zawsze z oświeceniem szło w parze zepsucie moralne? Rycerze Zachodu, choć prymitywni, nieuczeni i ciemni, to kierowali się żelaznym kodeksem moralnym, co prawda dziwna to była moralność z naszego punktu widzenia, ale ówcześnie były to powszechnie uznawane i przestrzegane wartości...
Markaewa, właśnie, całkowicie się z Tobą zgadzam - dramatyczny i barwny okres historii:) Zdecydowanie za mało poświęciłam mu czasu. Ale to się zmieni:). Bardzo dziękuję za polecenie książki; na pewno się nią zainteresuję:)
Aniu, co do Nędzników, to radzę przełamać uprzedzenia; swego czasu również zdawało mi się, że to najlepsza książka, jaką przeczytałam:). A Krzyżowców polecam szczerze i z całego serca, choć początek trudno się czyta.... Jest trochę dawnej historii polskiej, którą z wiekiem zdążyłam zapomnieć... no i język.... początkowo staropolski ciężki zdał mi się, przeto po sześciuset stronach z okładem łacno mi było zagłębiać się w historię starodawnymi słowami i stylem spisaną:)
Magota, średniowiecze też nie było do tej pory moją ulubioną epoką historyczną - cóż ciekawego w tych pełnych przemocy i ciemnoty czasach? A i owszem, teraz przekonałam się, że istotnie były to niezwykłe czasy, kiedy dorośli ludzie byli w swej wierze naiwni jak dzieci i powierzali Bogu rozstrzyganie najbłahszych nawet swoich sporów - wygranie pojedynku było widomym znakiem prawości; przecież Bóg jedynie prawym sprzyjał:) Straszne i fascynujące jednocześnie, zwłaszcza, gdy okazuje się, że dokładnie w tym samym czasie na wschodzie, w Cesarstwie Bizantyjskim kwitnie nauka, medycyna i sztuka. Średniowiecze to czas, gdy Zachód jest zacofany i ciemny, zaś Wschód oświecony i wykształcony... choć zmanierowany i zepsuty jednocześnie... Czyżby to zawsze z oświeceniem szło w parze zepsucie moralne? Rycerze Zachodu, choć prymitywni, nieuczeni i ciemni, to kierowali się żelaznym kodeksem moralnym, co prawda dziwna to była moralność z naszego punktu widzenia, ale ówcześnie były to powszechnie uznawane i przestrzegane wartości...
Markaewa, właśnie, całkowicie się z Tobą zgadzam - dramatyczny i barwny okres historii:) Zdecydowanie za mało poświęciłam mu czasu. Ale to się zmieni:). Bardzo dziękuję za polecenie książki; na pewno się nią zainteresuję:)
Aniu, co do Nędzników, to radzę przełamać uprzedzenia; swego czasu również zdawało mi się, że to najlepsza książka, jaką przeczytałam:). A Krzyżowców polecam szczerze i z całego serca, choć początek trudno się czyta.... Jest trochę dawnej historii polskiej, którą z wiekiem zdążyłam zapomnieć... no i język.... początkowo staropolski ciężki zdał mi się, przeto po sześciuset stronach z okładem łacno mi było zagłębiać się w historię starodawnymi słowami i stylem spisaną:)
2011/11/27 12:14:44
To naprawdę ciekawy okres w dziejach
świata i Europy. Pełen tajemnic, spisków, ale też rozwoju nauki, np.
medycyny, co wydaje się nam niewiarygodne. Od kilku lat się nim
interesuję. Polecam jeszcze Petera Berlinga "Dzieci Graala", "Krew
królów", "Koronę świata" i "Czarny kielich". Dodatkowo Noaha Gordona
"Medicusa".
2011/11/27 13:54:29
Podobnem wrazenie odniosła, czytając co nie co o tychże wyprawcach, najgorzej bowiem jak se ludziska bogiem gębę wycierają.
2011/11/28 10:01:30
Markaewo, sądząc po tym, jak
krzyżowcy w książce Kossak traktowali medycynę aż trudno uwierzyć, że
istotnie w średniowieczu mógł nastąpić jej rozwój:) Choć z drugiej
strony autorka też stwierdza, że zderzenie kultury zachodniej ze
wschodnią pchnęło tę pierwszą co najmniej o trzysta lat do przodu, więc
pewnie następni pielgrzymi z większą uwagą i zaufaniem przyglądali się i
przyswajali sobie umiejętności wschodnich medyków, by później zdobytą
wiedzę upowszechniać u siebie...
Dzięki za polecenie kolejnych książek:)
Jago, akurat w tej dziedzinie, to od średniowiecza nic się nie zmieniło, niestety...
Dzięki za polecenie kolejnych książek:)
Jago, akurat w tej dziedzinie, to od średniowiecza nic się nie zmieniło, niestety...
2011/11/29 09:12:50
Do kościołów po walce wchodzili w
chwale i który bardziej ociekał krwią ten większy bohater i bardziej
wychwalany był. Każde czasy maja swoje plusy i minusy, ale wtedy chyba
dość trudno było o plusy i trudno się żyło zwykłym ludziom. Bardzo
ciekawie się prezentuje ta książka i jak zwykle inspirująco ja polecasz.
2011/11/30 08:30:14
Kraszynko, to prawda... i choć
średniowiecze okazuje się całkiem ciekawe, gdy się o nim czyta, to
bardzo się cieszę, że urodziłam się dużo później... (ciekawe jak za
tysiąc lat współcześni ocenią nasze czasy:)).
A co do religii i krwi - no to wciąż są wyznania, w których zabicie niewiernego nie jest grzechem, co więcej - jest czynem szlachetnym i godnym nagrody...
A co do religii i krwi - no to wciąż są wyznania, w których zabicie niewiernego nie jest grzechem, co więcej - jest czynem szlachetnym i godnym nagrody...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz