Tak, wiem, mało oryginalny tytuł. Ale jest niedziela, jest słońce, a najnowszy ukończony udzierg pozuje na wieszaku. Zamknęli lasy. Próbowałam zrobić zdjęcia w innych okolicznościach, ale to też niełatwe. Nie mam w sąsiedztwie odpowiednich plenerów, a w obecnej sytuacji strach szukać ich gdzieś dalej, nawet pod pretekstem spaceru z psami. Nie mam za dużo pieniędzy, żeby się narażać na mandat...
A na drutach już kolejny sweter:
Dziergam kompulsywnie. Ale co poradzę, skoro tylko ta jedna czynność należy i zależy ode mnie. Całą resztę moich aktywności kontroluje władza państwowa zdeterminowana wszelkimi środkami, bezkompromisowo i niezależnie od kosztów, walczyć z koronawirusem. Hmmm... wydaje się nam (w sensie: ludziom), że możemy zapanować nad zagrożeniem. Trzeba tylko COŚ robić - walczyć, opracować procedury, stosować się do zaleceń, żyć bezpiecznie, unikać ryzyka, nie kusić losu... Działanie daje poczucie, że możemy kontrolować sytuację, a kontrola sytuacji sprawia, że czujemy się bezpiecznie. Nasze bezpieczeństwo spoczywa w naszych rękach i zależy od naszych działań. Ale to złudne poczucie...
„Bezpieczeństwo to głównie przesąd. Nie istnieje w naturze, ani w dzieciach ludzi jako doświadczenie. Unikanie zagrożeń nie jest bezpieczniejsze w dłuższej perspektywie niż narażenie się na nie. Życie to albo śmiała przygoda, albo nic.
-Helen Keller-
Tak naprawdę niewiele zależy tylko od nas i nad niczym nie mamy żadnej kontroli. Każdego dnia, choćbyśmy nie wiem jak się zabezpieczali, może wydarzyć się coś, co sprawi, że stracimy grunt pod nogami. I każdego dnia takie rzeczy naprawdę się komuś przydarzają. Życie to żywioł. Nie da się zapanować nad żywiołem.
Piękny cytat. Szybko dziergasz te sweterki, śliczny ten gotowiec. Ja same małe projekty, może więcej w gry gram? lubię.Na działkę nie mogę a to by mi pomogło.Czasami nic się nie chce. Trzeba jakoś przeżyć na tym balkonie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że mieliśmy plany budowlane, ekipa umówiona, podwórko rozbebeszone i nie wiadomo co dalej, wszystko zrobiło się takie niepewne...
UsuńGrządki i sadzonki ogarnia moja Mama, ale wszystko wydaje mi się takie prowizoryczne... życie jak na jakimś powojennym gruzowisku.
Dziękuję! Włóczki i dzierganie to jedyne rzeczy, które ogarniam. I codzienne spacery z psami. Na szczęście mamy psy, bo inaczej bałabym się wychodzić z domu.
Gotowiec bardzo ladny. Czekam na sesję leśną „na ludziu”. Koronawirus bardzo namieszał i pokazał nam prawdziwość powiedzenia „Chcesz rozbawić Pana Boga? Opowiedz mu o swoich planach...” Ja tkwię w Irlandii, nie wiadomo kiedy to wszystko się uspokoi i nie mam zielonego pojęcia kiedy wrócę do Polski a tam...rozgrzebana budowa, która wbrew wszystkiemu „się buduje” tylko pod nadzorem kierownika budowy. Nie mam innego wyjścia, musi tak być.
UsuńOj, jakbym chciała, żeby moja przebudowa też się z dala ode mnie realizowała i żeby te wszystkie "sprawy" na innych barkach spoczywały. Mam nadzieję, że po świętach nie będzie nowych zaostrzeń i budowlańcy będą mogli do nas przyjechać... I że będziemy mieli im z czego zapłacić:-(
UsuńBałam się tego roku z powodu prac, które mieliśmy w planach, teraz się boję, że ich nie wykonamy... Albo i czegoś gorszego.
Ale w głębi serca wierzę, że będzie dobrze...
Dziękuję! Sukienka/tunika najwyżej poczeka do jesieni na swoją sesję, jeśli się dla niej zrobi już za gorąco.
Widzę, że melanże królują. Góra tuniki/sukienki bardzo przypomina mi połączenie kolorów petrol i indygo Nord Dropsa - kiedyś takie zestawiłam i otrzymałam identyczny efekt. Pastelowy melanż drugiego sweterka zapowiada zbliżające się ciepłe i słoneczne dni.
OdpowiedzUsuń"Czasów zarazy" nie komentuję, bo brakuje mi już sił psychicznych.
Uwielbiam miksować włóczki:-) Zresztą to dla mnie konieczność, bo zawsze kupuję za mało motków w jednym kolorze. Kupuję motki dla nich samych, nie pod konkretne projekty, dlatego potem kombinuję:-) Cieszę się, gdy uda mi się coś fajnego z nich stworzyć i zawsze mam niespodziankę co do efektu końcowego:-)
UsuńPiękny sweter/tunika i w jedynie słusznej kolorystyce :-) A co do utraty gruntu pod nogami i poczucia wpływu na cokolwiek, to miałam taką myśl, że może lepiej zarazić się wcześniej i mieć to za sobą, ale to też nie daje żadnej pewności, więc tkwimy tu gdzie jesteśmy :-) a przecież i tak nie samym wirusem stoi życie, więc ....
OdpowiedzUsuńAch wywołałaś we mnie jakieś filozoficzne nuty :-) Nic to, pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się zdrowo :-)
Dzięki! Wy również. Ludziom gorsze rzeczy udawało się przetrwać, a wielu wciąż jest w gorszej sytuacji od nas, więc staram się nie marudzić. Złości mnie jednak to, co się dzieje, bo nie wierzę, że odnosi to inny skutek, jak tylko propagandowy. I strasznie boję się kosztów, jakie będziemy musieli za to ponieść - my, zwykli ludzie, bo tym na górze żadna bida krzywdy nie zrobi. Dziękuję bardzo:-)
UsuńJa już coraz mniej mam sił do ogarniania tej sytuacji; pokazuję optymistyczną twarz, bo córcie ogromnie to wszystko przeżywają, szczególnie, że miałyśmy tak smutne przeżycia w związku ze śmiercią mojego Tatusia, a ich Dziadka. Ta niepewność, strach o najbliższych jest nie do zniesienia. Po prostu boimy się i tyle. Co będzie dalej?
OdpowiedzUsuńSweterki pięknie udziergałaś, szczególnie ten niedokończony przykuł moją uwagę w miejscu robienia raglanu. Podoba mi się ten sposób i choć na drutach jeszcze nigdy nie zrobiłam swetra od góry, to widząc Twój pokusiłabym się do zrobienia podobnego, tylko nie mam wzoru i nie wiedziałabym jak się do niego zabrać.
Serdecznie pozdrawiam:))
Małgosiu, to jest bardzo fajny sposób na akcentowanie raglanu. Po prostu w miejscu, w którym dodajesz oczka wkłuwasz się w dwa na raz i z tych dwóch wyrabiasz: 1o. prawe, 1 narzut, 1o.prawe i dopiero wtedy tak przerobione 2 oczka razem ściągasz z lewego druta. Łatwiej się to robi niż tłumaczy, ale mam nadzieję, że jak spróbujesz, to załapiesz:-). Powodzenia!
UsuńI dziękuję bardzo:-)
Póki wciąż pracuję, to wciąż zachowuję optymistyczne przekonania, gorzej z moim mężem... Ale musimy się jakoś trzymać.
Dużo siły i spokoju dla Was!
Udziergi bardzo ładne. W prostocie jest moc.
OdpowiedzUsuńŚwiat stał się dziwny. Codziennie, kiedy się kładę do łóżka mam wrażenie, że kiedy się rano obudzę, to okaże się, że to, co się teraz dzieje to tylko sen. Niestety rzeczywistość skrzeczy.
O tak, mam teraz prawdziwy wysyp prostych sweterków:-) Całą fantazję wkładam w miksowanie włóczek, więc reszta może być prosta, zwłaszcza, że jak się okazało - takie ubrania lubię najbardziej:-)
UsuńDziękuję!
Mam to samo z wybudzaniem się - humor mi się kończy, gdy tylko uświadomię sobie sytuację:-( Ale za to do swojej pracy zawodowej podchodzę teraz z największą wdzięcznością i entuzjazmem...
Świetne obydwa swetry, podoba mi się ich kolorystyka, żywy granat z turkusem i błęktino żółte pastele. Widzę, że bawisz się akcentami w ragalanach, ja ostatnio zastosowałam jeden z tych sposobów dodawania oczek w raglanowym kardiganie i uciechą odkryłam, że tych rozwiązań jest całkiem sporo.
OdpowiedzUsuńA co do panującej sytuacji, można odnieść wrażenie, że trwają dwie epidemie, ta druga to epidemia strachu. Zamknięcie lasów też mnie zabolało. Nie wystarczyło zakazać zbiorowych leśnych pikników i zgromadzeń? Dobrze, że przytoczyłaś ten cytat Helen Keller. I zgadzam się z ostatnim akapitem. Uważam jednak, że do pewnego stopnia mamy wpływ, to jednak coś innego niż kontrola. Choć nie mamy wpływu na to, co nas spotyka to jednak możemy mieć jakiś wpływ jak na tę sytuację reagujemy.
Na naszą sytuację ma wpływ tak wiele czynników, że ja już dawno zwątpiłam w to, że nasze wybory są faktycznie nasze i sądzę, że bardziej wynikają z sytuacji, w której się znajdujemy (oraz charakteru). Niektóre czynniki są dla nas tak oczywiste, że nawet ich nie zauważamy... Dlatego napisałam, że poczucie własnego wpływu, to tylko złudzenie. Im szersza perspektywa, wym większe złudzenie;-). Ale mnie z tym łatwiej. Nie szarpię się tak bardzo i mam mniej poczucia winy.
UsuńTak, dziewiarsko eksperymentuję z raglanami, na Pintereście mam nawet założoną osobną tablicę w tym temacie:-) Jest mnóstwo sposobów i na pewno będę nadal drążyć temat:-)
Dziękuję bardzo!
To prawda, nie jesteśmy w stanie pojąć wszystkich czynników, które na nas wpływają, rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona niż sądzimy. Mamy złudzenie że tak wiele wiemy, poza tym wokół tylu "ekspertów" i "guru". A pojęcia takie jak "los", "pokora" albo po prostu "nie wiem" prawie wyszły z użycia.
UsuńChoćbyśmy nie mieli żadnego wpływu na rzeczywistość to jednak zawsze coś nam pozostaje. Victor Frankl powiedział, że człowiekowi wszystko można zabrać z wyjątkiem jednej rzeczy, ostatniej ludzkiej wolności, wyboru swojej postawy w każdych okolicznościach. Przetrwał obóz koncentracyjny ale też zostawił coś cennego dla innych. W każdym razie dla mnie jest to pomocne, nie dla każdego być musi, przecież każdy z nas jest inny, ma inne doświadczenia, inne słabsze punkty i inne źródła,z których czerpie siły. Oby ten nasz czas nie był zbyt dramatyczny. Pozdrawiam serdecznie
Tak, wiem, co masz na myśli i całkowicie się z tym zgadzam - jeśli nie mamy wpływu na to, co nas spotyka, to zawsze pozostaje nam własna decyzja, jak na to zareagujemy:-). Przynajmniej w jakimś stopniu. Moje odpuszczanie wielu spraw, koncentrowanie się na sobie (a nie np. na powinnościach i tym, jak mnie widzi świat), z tego właśnie wynika. Ale dojrzewałam do takiej postawy całe życie. Wciąż dojrzewam. Czasem odpuszczanie wymaga więcej wysiłku, niż podjęcie działania:-)
UsuńUdziergi bardzo fajne - piękny raglan. Jakoś musimy się trzymać ! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie inaczej! Dziękuję i pozdrawiam również:-)
UsuńNiebieski rządzi! Nigdy nie osiągnę Twojego tempa, ale też się swetrzy. :-D
OdpowiedzUsuńRok 2020 rokiem swetra u mnie. Na razie skończyłem 2, 3 może w tym tygodniu się wykończy, a 4 już w zamiarze (dla kogoś w prezencie, konsultacje wizualne były, czekam na pomiary).
Ogólnie brzoza daje w kość, ale antyhistaminy kopnęły i dziś się czuje prawie jak człowiek (a nie jak zaśmiardłe zombie!).
Brakuje mi spacerów, latam do sklepu częściej, niż powinienem właśnie z tego braku... Ech... :-/
Przetrzymamy!
♥♥♥
Zarabiam stres. Tylko jak dziergam (i oglądam przy tym filmy i seriale), nie czuję lęku. Więc nie wiem, czy to tempo to coś dobrego, czy wprost przeciwnie. Ale sądzę, że mimo wszystko zdrowsze niż alkohol i inne psychotropy;-). Mam już nowy ekscytujący pomysł na te włóczki od Ciebie, więc w weekend prawdopodobnie zacznie się coś nowego:-).
UsuńPowodzenia z planami swetrowymi i niech antyhistaminy będą skuteczne!
Muszę iść po 2 opakowanie, bo nie wierzę, że zacznie padać i mi ulży samo z siebie ;-)
UsuńJa stres muszę wychodzić, więc ych... jest baaaaaaardzo ciężko...
Uściski! ♥♥♥
Fajne udziergi ( ten w trakcie - też ). Ja także lubię miksy włóczek i chętnie oglądam takie dzianiny.
OdpowiedzUsuńA co do obecnej sytuacji, to czuję taką bezsilną złość na działania "władzy", że momentami szlag mnie trafia. Po kilku miesiącach wszystko będzie tak przeorane, że nie będziemy umieli się pozbierać...
Mimo wszystko życzę samych dobrych rzeczy :) Pozdrawiam serdecznie :)
Tak, też czuję ten lęk o przyszłość. Sam koronawirus niespecjalnie mnie przeraża. Są gorsze choroby. A publiczna służba zdrowia w czasach przed epidemią też się nie sprawdzała. Ale mimo lęków i złości mam w środku takie krzepiące przekonanie, że wszystko dobrze się skończy, zgodnie z powiedzeniem, że nie ma tego złego... Może to głupie i nieuzasadnione, ale na mój osobisty użytek dobre, trzymam się tego jak kotwicy.
UsuńDziękuję i serdecznie odwzajemniam życzenia:-)
Piekne sweterki, ciekawe kolorystycznie, uwielbiam takie tuniki.
OdpowiedzUsuńTrzeba szukac pozytywow i mocno sie ich trzymac. Normalnosc, w takiej czy innej formie, powroci. Zycze zdrowia.
Na gruzach zawsze wyrasta coś nowego i mam nadzieję, że ta nowa normalność będzie lepsza od starej:-) Trzeba zebrać w sobie dużo odporności i siły, ale wiem, że nam - w małych miastach - łatwiej.
UsuńDziękuję bardzo! Nie mam doświadczenia z tunikami, muszę poeksperymentować jak je nosić, więc może to dobrze, że pierwsza sesja fotograficzna nie doszła do skutku, może później uda mi się ją ciekawiej zaprezentować, niż za pierwszym podejściem, gdy założyłam ją jak zwykłą sukienkę;-)
Ładny melanż. Ja chodzę do pracy bo nie mogę pracować zdalnie ale jest mało ludzi. Większość się boi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę pracować, choćby zdalnie. Praca daje mi poczucie jakiej takiej normalności. Mąż siedzi w domu na przestoju i dlatego gorzej znosi tę całą sytuację. Czekamy co będzie dalej. I nie tracimy nadziei. Trzymaj się Basiu! I niech praca trzyma się Ciebie. Pomyślności i zdrowia:-)
UsuńSwetry piękne. Wiosna za oknem. Szczęścia w utrzymaniu zdrowia :)
OdpowiedzUsuńTak, wiośnie epidemia nie wadzi, wiosna robi swoje:-). Dobrze, że mogę wyjść z psami to widzę jak wszystko wokół kwitnie i się zieleni:-) Bo u mnie na podwórku tylko sajgon...
UsuńDziękuję i nawzajem!
A szkoda, że nie ma sesji ;) bo pięknie dziergasz! ale jak już sytuacja się ustabilizuje to chyba wybierzesz się na sesję? :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się cytat, którym się podzieliłaś...
Chyba wszyscy walczymy o jakieś poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji, normalności w tych dziwnych czasach, ale właśnie teraz się okazuje, jak bardzo względne są słowa "bezpieczeństwo" albo "normalność"...
Czytałaś może felieton O. Tokarczuk "Nadchodzą nowe czasy"? Chyba jeden z lepszych tekstów (jeśli nie najlepszy) dotyczący tej całej obecnej sytuacji...
Dzięki za podpowiedź - właśnie przeczytałam. Trudno się nie zgodzić, szczególnie w kwestii tego zamykania się. To smutne, że właśnie w ten instynktowny sposób reagujemy na zagrożenie, ale to całkowicie zgodne z naszą naturą. To taki pstryczek w nos ludzkości przekonanej, że jesteśmy tworem moralnie i cywilizacyjnie wyższym od reszty stworzenia, a w chwilach zagrożenia reagujemy instynktownie i prymitywnie, jak zwykłe zwierzęta;-).
UsuńWciąż mam swój parasol bezpieczeństwa, bo mam pracę, więc na pewno mi łatwiej zachować dystans. Mówią, że po epidemii wszystko będzie inaczej i w głębi serca jestem pełna nadziei i ciekawości tego "inaczej". A gdy ogarnia mnie strach, powtarzam sobie za Szwejkiem - jeszcze nigdy nie było tak, żeby jakoś nie było:-)
Dziękuję i życzę Wam pomyślności!
Sesje będą, jak tylko trafi się okazja i odpowiedni humor:-). Ściskam mocno!
Ten niebieski udzierg jest, moim zdaniem, wyjątkowo ładny. Podobają mi się takie kolory. Pozdrawiam Cię świątecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:-)
UsuńJa też już zrobiłam 3 swetry w czasie #zostan w domu, akurat całkiem przez przypadek zaopatrzyłam się w włóczkę (miała starczyć na rok). Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńSooo sweet, I like this color, beautiful thing!
OdpowiedzUsuńprosphairshop human hair wig