poniedziałek, 15 lutego 2021

Znowu to zrobiłam!

Kupiłam włóczki. W tym merynosa. A zarzekałam się, że już nigdy tego nie zrobię. W ubiegłym roku, gdy po raz pierwszy moja błoga nieświadomość zderzyła się z szokującymi faktami odnośnie tego, w jaki sposób pozyskuje się wełnę ze zwierząt ("Nieetyczna wełna"), postanowiłam ignorować tego rodzaju przędze. Spodziewałam się, że będzie mi łatwo, bo przecież i tak nie lubię wełny: jest trudna w pielęgnacji i mnie gryzie. Ze względów ekologicznych planowałam też sobie, że w ogóle już nie będę kupować nowych motków, tylko takie z drugiej ręki: stare, zalegające na strychach i w pudłach, prute... Takie zbiorcze paczki kolorowych motków robią dobrze na kreatywność, o czym również przekonałam się w ubiegłym roku i bardzo mi się to spodobało. Planowałam tworzyć więcej "dla domu", bo ubrań mam już dość, choć oczywiście wciąż mam ochotę na nowe, zwłaszcza, gdy zobaczę w Sieci jakiś fajny fason lub kolor - od razu zaczynają mnie swędzieć ręce do dziergania! Ale wiem, że to bez sensu. Nie potrzebuję już ani jednej rzeczy!

Jesienią, gdy Młodzi wyprowadzili się do siebie, zajęłam ich szafę - wprowadziłam się tam ze swoimi jesienno-zimowymi dzianinami. Zrobiłam porządek z czapkami, chustami, szalami, ułożyłam na półkach swetry... Chyba po raz pierwszy zobaczyłam je wszystkie w jednym miejscu. Na chwilę widok ten sprawił mi przyjemność, poczułam dumę ze swojego dziergania. A zaraz potem ogarnęło mnie przygnębienie - na co komu tyle rzeczy? I to tylko tych jesienno-zimowych, bo przecież wiosenne i letnie spakowane są tymczasem na pawlaczach...

Od tamtej pory moja kolekcja zwiększyła się o 3 spódnice (w tym dwie przerobione z niechodzonych udziergów, więc OK), 2 swetry i 1 czapkę. I jestem w trakcie kolejnego swetra.

Zakrawa na absurd, że mimo tego nadmiaru, ja kupuję sobie kolejne nowe motki. Ręcznie farbowane merynosy, bo zawsze mi się marzył enterlakowy szal, a ponieważ nie potrafiłam się zdecydować na jeden kolor, więc wzięłam od razu trzy. Szary Kid Silk, bo mam Alpakę Silk, a ona tak ładnie skomponowała się z Kid Silk we Florkowej kamizelce, wiec chętnie zrobiłabym coś w większym rozmiarze. Melanżową bawełnę, bo zima przecież zaraz się kończy... A wcześniej jeszcze wykorzystałam swoje gwiazdkowe karty prezentowe, więc pojawiły się też nowiuśkie beżowe motki bawełniano-akrylowe, bawełniano-akrylowy motek ombre, oraz 3 motki akrylowego melanżu.





 

To musi być uzależnienie, nie mam innego wytłumaczenia. Bo przecież nie chciałam kupować. Zarzekałam się, że nie będę. Rozsądek mówił mi, że nie potrzebuję, że to bez sensu. Ale gdy je zobaczyłam na ekranie, w sklepie, wszystkie moje racjonalne argumenty zniknęły. Była tylko ekscytacja i pożądanie. Uszczęśliwiała mnie myśl o tych zakupach. A teraz, gdy już je mam, gdy patrzę na te śliczne, nowe, mięciuchne, kolorowe motki i precelki, to czuję głównie wyrzuty sumienia. Szczególnie wobec tych merynosów, aż mnie ściska w żołądku. Taka piękna, delikatna przędza... Z drugiej strony tego piękna są przerażone, bite, golone do żywego mięsa, okaleczone i cierpiące owce. I właśnie znów przyłożyłam do tego swoją rękę.

25 komentarzy:

  1. Ja już nie jestem w stanie znieść tego wszechobecnego okrucieństwa wobec zwierząt :((( Nie mogę czytać o tym, oglądać programów w tv, ani nawet myśleć... Jestem od tego chora. Zaczynam się zastanawiać, że lepiej produkować sztuczną przędzę, skórę itd. zatruwając środowisko i przy tym również zwierzęta, niż maltretować w jakikolwiek sposób inne stworzenia. Mięso też w końcu moglibyśmy zacząć sztucznie wytwarzać. Nie mam dla ludzi kompletnie dobrych uczuć. Są samolubni, okrutni, wstrętni... I ta ocena mojego gatunku zmienia się z każdą chwilą na coraz gorszą.
    P.S. Ja też się do tego grona zaliczam. Niestety...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No lepiej wydawać na włóczkę niż na wódkę :-P Joł!
    A poważnie, nie każda wełna pochodzi z maltretowanych zwierząt i dla środowiska wciąż jest lepsza niż plastik :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, ale jak odróżnić która wełna pochodzi od szczęśliwych zwierząt, a która od tych maltretowanych?
      Ze środowiskiem to też nie jest taka oczywista sprawa. Przemysłowy chów zwierząt i produkcja naturalnych włókien (również skór) w przemysłowej skali też nie jest dla środowiska obojętna, o kwestiach etycznych nie wspominając... Plastik nie jest największym złem tego świata. Problemem jest jego krótki cykl życia. Problemem w ogóle jest krótki cykl życia czegokolwiek. Bo wszystko tanieje, jest łatwo dostępne, a ludzie lubią otaczać się nowym i beztrosko pozbywają się starego. Nawet biodegradowalne materiały, które znajdą się na zwykłym wysypisku śmieci nie rozkładają się tak, jak należy. I ludzi też jest coraz więcej, coraz nas więcej chce dobrze zjeść i dobrze się ubrać. A przy tym tanio. A im taniej, tym więcej, bo musi być WZROST. Wzrost bez względu na koszty. To bezwzględny wzrost jest dla środowiska zabójczy. A ja się do tego dokładam kupując coś, czego tak naprawdę nie potrzebuję. Oczywiście wyrzucam niewiele, dużo pruję, przerabiam, ale nie łudzę się - gdy umrę wszystkie zgromadzone przeze mnie dobra trafią na śmietnik - wełna razem z akrylem i innymi materiałami będą się rozkładać na wysypisku setki lat po mojej śmierci.
      To może lepiej jednak, w globalnej skali, wydać na wódkę;-)

      Usuń
    2. No, bycie świadomym konsumentem kosztuje. Np. trzeba napisać do producenta z pytaniem skąd bierze wełnę i w jaki sposób ją pozyskuje, a nawet jeśli nakłamie, to cóż... Kupujesz w dobrej wierze.
      Wódki nie kupuj, przynajmniej nie dopóki władza się nie zmieni :-P

      Usuń
    3. Nie no, wódka odpada - wciąż jestem abstynentką😉 Mam tylko dzierganie. Oraz białą i karmelową czekoladę🤷🏻‍♀️

      Usuń
  3. Lenard świetnie to ujął,nic dodać nic ująć.Mamy chwilę słabości i tyle.Zakupy porządne, nie rób sobie wyrzutów.Czasami trzeba zaszaleć. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zimie szczególnie. Oby do wiosny, do lata - będę szaleć bardziej i ekologicznie i etycznie:-). A tymczasem usuwam z Instagrama włóczkowe sklepy - niech mnie nie kuszą! Choć i tak mi się będą wyświetlać jako linki sponsorowane...

      Usuń
  4. Kochana, pracujesz ciężko i dajesz z siebie 100%. Zasługujesz na nagrodę i tego się trzymaj! Kto, jesli nie ty sama, lepiej Cie doceni i rozpieści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda:-). Ale względy ekologiczne i etyczne psują mi przyjemność z rozpieszczania się. Muszę znaleźć mniej obciążający sumienie sposób:-)

      Usuń
    2. Myślę że jesteś takim typem człowieka, który w każdej przyjemności znajdzie powód do zganienia siebie za pragnienie jej posiadania... To nie Twoja wina że świat jest taki jaki jest. Robisz wiele jako jednostka by go zmienić, to już bardzo dużo, bo nie jesteś bezmyślnym ziarenkiem w tej klepsydrze i z tego masz prawo byc dumna, a nie obwiniać się za to, że nie zrobiłaś więcej. Robisz tyle, na ile masz sił i tak dobrze, jak potrafisz. Nie musisz być idealna, żyj w zgodzie ze sobą samą, nie potrzebujesz niczyjej oceny do tego, żeby znać swoją wartość. Nikt nie wie lepiej od Ciebie samej ile wysiłku w to wkładasz i nikt nie ma prawa Cię oceniać. Pokochaj siebie samą, jesteś tego warta

      Usuń
    3. Myślę sobie, że możesz mieć rację. Bo to fakt, że zawsze mam poczucie, że daję od siebie za mało. Ale czy jest granica, za którą uznałabym, że daję od siebie wystarczająco?
      Pamiętam taki mem, coś o treści "jak mogę cieszyć się życiem, jeśli w Polsce łamana jest Konstytucja". Zazwyczaj właśnie czuję się jak w tym memie, a globalnych problemów, które mnie przejmują jest do wyboru do koloru.

      Usuń
  5. Wełna cudowna i musi pochodzić od szczęśliwych zwierząt! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie już takie zakupy nie kręcą bo sobie przetłumaczyłam że nie potrzebuję 😉oglądam czasami olx I tam patrzę co jest na sprzedaż ale na razie muszę wyrobić to co mam. Tak samo jest z materiałami. Sporo udało się wyszyć a na resztę mam plany. Z ciuchami też raz w roku robię porządek i albo pruję albo noszę do wykończenia. W ten sposób nie zwiększam swojej szady😂 A Yarn Art Flowers właśnie przerabiam z dodatkiem innej nitki na wiosenny cardigan i póki co fajnie to wygląda 😁 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie też się wydawało, że sobie przetłumaczyłam, a jak zobaczyłam te motki w sklepie, to i tak mnie wciągnęło🤷🏻‍♀️
      No cóż, z uzależnieniem tak bywa. Zaczynam od początku: zero włóczkowych zakupów dzień pierwszy.
      Art Flowers też chcę z czymś połączyć, jeszcze dokładnie nie wiem z czym, ale na wiosnę będzie się działo🙂

      Usuń
  7. Ja tak mam z kanwą:)Właśnie dziś znowu zaliczyłam pasmasz i kupiłam kolejne dwie:))Więc absolutnie Ci się nie dziwię:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja omijam pasmanterie szerokim łukiem, ale co z tego, jeśli to pasmanterie mnie nachodzą: w telefonie, komputerze... jestem odporna na wszystkie reklamy, prócz tych włóczkowych;-)

      Usuń
  8. Ja też zgrzeszyłam - dzisiaj przyszła paczka:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że bardziej Cię ucieszyła, niż wywołała poczucie winy, jak u mnie;-)

      Usuń
  9. Bardzo dobrze napisała wyżej Babaruda - podzielam jej zdanie :) i tak już dużo robisz, jesteś świadomym konsumentem, zmieniasz wiele swoich nawyków, jesteś rozważna, i dlatego uważam, że zasługujesz na przyjemności:) ja, gdy kupuję kolejne przydasie (UWIELBIAM to robić, jestem uzależniona, nie próbuję tego leczyć), część mnie próbuje wpędzić mnie w poczucie winy, ale zawsze wtedy mówię sobie: robisz zakupy, sprawiasz sobie przyjemność (nauczyłam się, że należy dbać o siebie samą), nie robisz tego trzy razy na tydzień, do tego kupując w polskim sklepie dajesz ludziom pracę- bo kupię coś, a oni mają pieniądze na swoje życie, podatki, na swoje przyjemności:) szczególnie nie hamuję się jeśli wiem że sklep jest rodzinnym biznesem:) tak gadam do siebie, i dobrze się z tym czuję:):):):) jednocześnie wiem, że tyle ile mogę na moim małym poziomie to robię dla planety (np. dbam o segregację śmieci, nie kupuję stert ciuchów, kupuję tylko gdy potrzebuję, nie wyrzucam bez sensu czegoś co może się przydać).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, robię co mogę i małymi kroczkami staram się robić więcej. Przy tym racjonalizuję sobie to, czego nie robię, a powinnam, żeby mnie poczucie winy do reszty nie zjadło. Koniec końców wszystko sprowadza się do tego, by robić to, na co pozwala sumienie. Tylko moje sumienie strasznie się zradykalizowało...
      Kiedyś widziałam taki obrazek Marty Frej z podpisem: "Zdecyduj się wreszcie: szczęście, czy świadomość?" - bardzo adekwatne, bo wychodzi na to, że jedno z drugim rzadko idzie w parze;-)

      Usuń
  10. Swego czasu i ja kupowałam włóczki bez wyraźnej potrzeby, czy coś z niej zrobię, czy tylko kupuję, bo jest piękna w fakturze i w kolorze. Nadmiar włóczek mnie przytłoczył. Zrobiłam inwentaryzację i powiedziałam sobie - "dość kupowania"!
    Oczywiście nie kupuję już niepotrzebnych motków od roku - wyrabiam zapasy - choć długo mi to schodzi, wyrabiam i resztki, które pozostają mi z większych projektów. Mam ich sporo - pewnie z 20 kg włóczek jest jeszcze do przerobienia. Dlatego bardzo Cię rozumiem, nic tak dziewiarki nie cieszy jak nowe motki:))
    Serdecznie pozdrawiam Cię, Reniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nadal z tego powodu kupuję włóczki...
      Ale tym zakupem chyba przegięłam. To tak, jak z jedzeniem słodyczy - smakują, ale gdy zjesz o jedną kostkę czekolady za dużo, to zaczyna mdlić. Tak się poczułam po tym zakupie, więc sądzę, że na długo to zapamiętam;-)
      Poza tym od tego weekendu czuję już wiosnę, więc dzierganie i tak przestanie być priorytetem:-)

      Usuń
  11. Wirus na którego nie ma leków ani szczepionki. Wiem cos o tym. Śliczne motczki

    OdpowiedzUsuń