sobota, 4 lutego 2012

Ulubione seriale

Fidrygałka zaprosiła mnie do zabawy w Nasze Ulubione Seriale.
Chętnie korzystam, bo seriale lubię i oglądam. Nie tasiemce "o życiu" - tych nie trawię. Gdyby naprawdę życie miało tak wyglądać, to.... wolałabym już żyć w Matrixie;).

ZASADY ZABAWY:
1. Opublikuj u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Zaproś co najmniej 5 innych blogów.
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.

 W serialach lubię przede wszystkim ciekawych, niebanalnych bohaterów i później bardzo się do nich przywiązuję. Bez wysiłku wybaczam potknięcia scenarzystów, nielogiczności, naciągane rozwiązania i słabsze odcinki w kolejnych powstających seriach. Doceniam też poczucie humoru i trzymającą w napięciu akcję. A gdy całość na dodatek okraszona jest kapeńką absurdu, ironii i umowności, to wciągam się w taką historię bez reszty i staje się ona dla mnie nie mniej rzeczywista, niż moje własne życie. No tak już mam i trudno:)

A wszytko zaczęło się od....

1. Niewolnica Isaura.
 Miałam niespełna 12 lat, gdy Telewizja Polska rozpoczęła emisję. Zakochałam się od pierwszego odcinka. W każdy wtorek siadałam razem z babcią (bo mieszkałam wówczas z babcią) przed ekranem czarno-białego telewizora i w ogromnych emocjach śledziłam losy dobrej i mądrej Isaury prześladowanej przez przez złego Leoncia. Prawdę mówiąc, to dziś niewiele pamiętam z akcji, ale samo wrażenie pozostało. Po prostu kochałam ten serial:).
W telewizji emitowany pt. "Robin Hood" w niedziele na Dwójce, w tzw. Kinie Familijnym. Miałam wtedy jakieś 13, czy 14 lat i do dziś nie wiem, czy kochałam serial, czy tylko Michaela Preada - płakałam, gdy zginął, a do Jasona Connery'ego, który go później zastąpił nie mogłam się przyzwyczaić;). Całkiem niedawno miałam okazję znów obejrzeć cały serial.... Sentyment co prawda mi pozostał, ale nie znalazłam tym razem tego, co tak bardzo zauroczyło mnie wówczas... Dziwne, jak wszystko się zmienia... Nawet moim małym bratankom niespecjalnie się podobał - obejrzeli parę odcinków i nie chciało im się kontynuować.


3. Powrót do Edenu.

Stephanie Harper posiada wszystko o czym można marzyć: młodość, bogactwo i kochanego męża. Jednak jej mąż zakochuje się w innej i postanawia podjąć próbę zamordowania żony. Stephanie jednak zostaje uratowana i pod przybranym nazwiskiem wraca by zemścić się na swoim mężu i odebrać wszystko co do niej należało.

Kończyłam wówczas podstawówkę i powoli kształtował się we mnie wizerunek ulubionej bohaterki - dobrej, ale niedocenianej, upokarzanej i lekceważonej, która pod wpływem dramatycznych wydarzeń nabiera hartu ducha, odwagi i pewności siebie, i w końcu dostaje wszystko, na co zasługuje, los wynagradza jej wszystkie krzywdy... Ha, pewnie pierwszy lepszy psycholog wysnułby na tej podstawie jakąś teorię, ale mniejsza z tym. Stephanie Harper szybko została moją idolką, zaraz obok Sary Crewe, Ani Shirley i Laury Shane.

4. Beverly Hills 90210.
Ach, co to był za serial! Kultowy. I nawet pomimo tego, że gdy zagościł w polskiej telewizji, ja od jakiegoś czasu nie byłam już licealistką, to uwielbiałam śledzić przygody kalifornijskich nastolatków. I strasznie zazdrościłam im fajnego, słonecznego życia:).


5. Przystanek Alaska.
Leciał w piątki na Dwójce, coś około dwudziestej drugiej. Wówczas już nie chodziłam do szkoły i nie pracowałam, a jednak cały tydzień czekałam na piątek:). A podczas oglądania nic nie było w stanie oderwać mnie od telewizora. Nawet moja mała córeczka, która na szczęście o tej porze zawsze smacznie sobie spała. Jakiś czas temu Amercom wydał wszystkie odcinki na DVD. Oczywiście kupiłam, obejrzałam i bawiłam się równie dobrze, jak za pierwszym razem. A nawet jeszcze lepiej! To chyba jeden z tych seriali, które można oglądać bez przerwy i czas może sobie upływać, a one nigdy nie tracą na aktualności i nigdy się nie nudzą.

6. Columbo.
Też można oglądać bez przerwy, też nigdy się nie nudzi, i też Amercom wydał wszystkie odcinki na DVD:). Każdy odcinek to po prostu majstersztyk! Porucznika Columbo uwielbiałam do tego stopnia, że naprawdę strasznie było mi przykro, gdy w ub. roku zmarł Peter Falk - aktor, który grał go z przerwami przez 35 lat!
A później nastała era nowoczesnych seriali, które dla mnie otwiera pozycja siódma na mojej liście:

7. Ally McBeal.
Cóż powiedzieć? Ally była po prostu najlepsza na świecie:). Troszkę szalona, troszkę nieszczęśliwa, ale przy tym błyskotliwa, zabawna, bezkompromisowa i z pewnością pełna nadziei, że wszystko, co najlepsze wciąż jeszcze jest przed nią. Co tydzień uczyłam się zachłannie jej osobliwej, pełnej optymizmu, postawy życiowej, zwanej przez nią samą mcbealizmem:).

8. 24 godziny.
Serial, który tak trzymał w napięciu, że serce niemal wyskakiwało mi z klatki piersiowej, a żołądek podchodził do gardła. Zamykałam oczy, odwracałam głowę, wychodziłam z pokoju. Potem pytałam męża: i co? Udało się? Zdążyli? Czasami nie zdążyli. Główni bohaterowie ginęli nagle i bez ostrzeżenia. Jedynie Jack Bauer z każdej opresji wychodził żywy. Najlepszy serial sensacyjny, jaki znam. Obejrzałam wszystkie 8 sezonów, a podczas ostatniego naprawdę niemożliwie bałam się, że w ostatniej minucie, ostatniej sekundzie, zginie nawet Jack...

9. Gotowe na wszystko.
Panie domu z przedmieść ukazane w tak zwariowany i absurdalny sposób, że po prostu nie można ich nie polubić:). I to wszystkich bez wyjątku. Choć po szóstym sezonie jednak się znudziłam.

10. Dexter.
O tym serialu pisałam już tutaj, więc nie będę się powtarzać. Powiem jedynie, że nigdy wcześniej nie myślałam, że mogłabym polubić seryjnego mordercę. Obejrzałam 5 sezonów. Szósty jest na dysku, ale z napisami, stąd wciąż jeszcze przede mną (bo przecież nie da się dziergać oglądając film z napisami:)).

No i nie zmieściłam się w dziesiątce, bo na miejscu jedenastym jest jeszcze jeden tytuł, którego w żadem sposób nie chciałabym pominąć:

Obejrzany całkiem niedawno, opisany  tutaj, zrobił na mnie ogromne wrażenie, bo jest absolutnie fantastyczny. W każdym znaczeniu tego słowa. A przy tym pełen humoru. Obejrzałam cztery sezony i wciąż mam ochotę na więcej Czystej Krwi;).

A do zabawy zapraszam:

Graszynkę - wprawdzie reperując ruderkę i dekorując różne różności niewiele ma czasu na seriale, ale może są takie, które na przykład pamięta z przeszłości i chciałaby się swoimi wspomnieniami podzielić? Mam nadzieję, że zechce:)

Klamoty - wiem, że jest miłośniczką co najmniej jednego z seriali wymienionych przeze mnie, a ciekawa jestem innych ulubionych:)

Magotę - która co prawda jest amatorką książek, ale mam nadzieję, że i z seriali coś jej się uda wybrać:)

Sowę - która delektuje się ostatnio Kuchnią 5 Przemian, w związku z czym nie mam pewności, czy starcza jej czasu na cokolwiek poza tym, ale może jednak?:)

Anię z Eire - która lubi sobie pospacerować w gronie rodzinnym, podziergać i poczytać. A pooglądać?:)



Komentarze
2012/02/04 14:49:26
Ren-ya, bardzo to miłe i dziękuję Ci za zaproszenie, tylko jest problem, że ja nie jestem kompletnie serialowa;)
Oczywiście w dawnych czasach oglądałam, tak jak cała Polska i Dynastię, i Ptaki ciernistych krzewów, i Powrót do Edenu, a wcześniej Bonanzę, Zorro i pewnie wiele innych. W nowszych Klan i dość długo M jak Miłość. Oglądałam, ale nic kompletnie nie jestem w stanie na ten temat napisać! Nie zostawia to we mnie żadnych wrażeń; oglądałam z rozpędu i przyzwyczajenia, a nie dla wyjątkowych walorów tych seriali...
Teraz jedynym serialem, który oglądam są Barwy szczęścia, ale co mam na jego temat powiedzieć, to też nie wiem - oglądamy razem z mężem i chyba tak długo przy nim pozostajemy, bo odcinki są bardzo krótkie, więc się nie zdążą znudzić;)
Odkąd zaczęłam romans z Internetem telewizja dla mnie praktycznie nie istnieje.

Sama więc widzisz jaka ze mnie kompanka do serialowej zabawy;)
Dziękuję jeszcze raz za zaproszenie i pozwolisz, że poprzestanę na tym komentarzu:)
2012/02/04 15:11:44
dziękuję za zaproszenie:) przemyślę swoją przeszłość i teraźniejszość serialową i napiszę.

Widzę, że niektóre seriale u mnie też chyba się pojawią.

Anka
2012/02/05 14:06:53
A widzisz! O Robin Hoodzie zapomniałam! I właśnie ta wersja z Michealem Praed'em najładniejsza (wygooglałam jego zdjęcie ... ale się zmnienił! Nie wszyscy mężczyżni się jednak ładnie starzeją :))
Dexter pojawił się już u zbyt wielu osób, bym przeszła koło niego obojętnie :)
Dzięki za fajną zabawę :)
2012/02/05 21:41:26
Hej, dzięki za zaproszenie do zabawy - chętnie skorzystam i postaram się jutro sklecić coś na ten temat. Kilka z wymienionych przez Ciebie seriali również bardzo lubię, więc pewnie i u mnie się one pojawią :)

Pozdrawiam!
2012/02/06 07:39:06
Oj Kochana Ren-yu to mnie teraz zaskoczyłaś aż mnie dech zaparło. Oczywiście nie odmówię, choć ruderka nam zamarza i każdą chwile poświęcamy na jej odlodzenie, więc chwile to potrwa tym bardziej, że nie oglądam seriali.....ale zaraz zaraz mąłż mnie przymusza np. do Stawki większej niż życie i takie tam i zwrócę uwagę na Twoje wybory choćby dlatego, że to Ty je polecasz, bo nie sądzę żebyś się zajmowała zupełnie bezwartościowymi. Serdecznie dziękuję za zaproszenie do zabawy.
2012/02/06 13:12:56
Sowo, hmmm, no cóż, spodziewałam się, ale dzięki i za to:)

Aniu, bardzo mi miło i widzę, że rzeczywiście mamy wspólny mianownik serialowy;)

Fidrygałko, miałam nad łóżkiem filmowy plakat z Michaele Praed'em podpartym na swoim wielkim łuku... Napatrzeć się nie mogłam:).

Magota, z ciekawością czekam na Twoje typy:)

Kraszynko, Stawka też jest ponadczasowa! Mój mąż czasem ogląda sobie na wyrywki różne odcinki, a ja z nim. I myślę sobie, że nasz J23 na głowę bije 007;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz