czwartek, 5 stycznia 2012

Z bajek się nie wyrasta

Zaczynałam od Misia Uszatka i Bolka i Lolka. Potem były Pszczółka Maja i Smurfy... A wczoraj skończyłam Czystą Krew:)


O Czystej Krwi od czasu do czasu wspominała na swoim blogu Agnieszka i czyniła to tak zachęcająco, że w końcu sama postanowiłam serial obejrzeć. Szykowała mi się wyjątkowa uczta: cztery 12-sto odcinkowe serie na raz. Akurat miałam urlop, więc obejrzałam. I świetnie się bawiłam!

Akcja serialu rozpoczyna się w dwa lata po wynalezieniu przez Japończyków syntetycznej krwi, co przyczyniło się do ujawnienia się wampirów. Posiadając substytut pożywienia wampiry wychodzą ze swoich trumien i zaczynają walczyć o swoje prawa do życia w społeczeństwie. Nie wszystkim się to podoba. Zarówno wśród ludzi, jak i wśród wampirów istnieją radykalne środowiska, które z różnych powodów nie chcą pokojowego współistnienia obu gatunków.

Wśród tego zamieszania i walki ideologicznej, na marginesie wielkiej polityki, w małym miasteczku Bon Temps w Luizjanie rozkwita zaś miłość słyszącej ludzkie myśli kelnerki Sookie i przystojnego wampira - Billa. Jak każda para kochanków chcieliby oni wieść zwykłe wspólne życie, jednak wyjątkowe zdolności dziewczyny budzą ogromne zainteresowanie wampirów, przez co zostaje ona wplątana w najróżniejsze wampirze sprawy, a jej miłość do Billa niejednokrotnie zostanie wystawiona na próbę.

Ale wampiry i czytająca w myślach Sookie nie są jedynymi osobliwymi postaciami serialu. Okazuje się, że wśród ludzi żyją też zmiennokształtni, menady, wróżki, wiedźmy, czarownicy, wilkołaki, a nawet pumołaki! Jednak granicą podziału miedzy tymi istotami wcale nie jest gatunek, do jakiego należą. Linia podziału, jak zwykle, wiedzie przez serca wszystkich istot, co sprawia, że w każdym gatunku znajdują się jednostki niegodziwe, ale też szlachetne, przyjacielskie i gotowe do poświęceń dla dobra innych.

Nie ważne CZYM jesteś, ważne KIM jesteś. Czy nosisz w sercu miłość, czy nienawiść. Czy chcesz budować, czy niszczyć.

Jak w każdej bajce, w Czystej krwi również zawsze zwycięża dobro. Co prawda zawsze jest to bardzo krucha przewaga, ale to dlatego, że przecież od czegoś trzeba zacząć kolejny sezon:).

Premiera V Sezonu już w czerwcu. Nie mogę się doczekać:).


Komentarze
 
2012/01/05 13:41:10
No nieźle taka tematyka. Oczywiście pierwszy raz słyszę o takim filmie i nawet lubię wampirzyska a tu jakby trochę z ironią i bajecznie. Może kiedyś wpadnie mi w ręce.
 
2012/01/05 14:35:50
Witaj w klubie:)) choć musze przyznać, ze ja serialem jestem głęboko rozczarowana. Najpierw przeczytałam książki - w tej chwili przymierzam się do 11 części. Skąd to rozczarowanie? Bo już druga seria odbiega od książki diametralnie, w trzeciej coś tam jest podobnego, a w czwartej - prawie zaryzykowałabym stwierdzeniem - tylko główni bohaterowie są tacy sami, a i tak inni:)) Wszystko pewnie po to, aby przyciągnąć widza.
Książka zdecydowanie bardziej mi się podoba. I to nawet nie to, że zawsze książki zawsze są lepsze, bo czasem film/serial dobrze odzwierciedla akcję.
Chyba wolałabym jak Ty: najpierw obejrzeć, a potem ewentualnie sięgnąć po lekturę.

Przyznaję jednak, że opowieść dobra.

Pozdrawiam

Anka
 
2012/01/05 14:38:33
Ja wyrosłam. Ale tylko dlatego, że właściwie nie oglądam seriali. Może.... gdybym zaczęła, kto wie, film by mnie zainteresował. Zdecydowanie jednak wolę obyczajowe czy historyczne, takie, które wzbogacają moją wiedzę. Choć do niczego mi to już niepotrzebne. Kiedyś fascynowała mnie (za czasów PRL) fantastyka naukowa, m.in. Lem czy radziecka s-f. Wampiry to czysta fantasy.
Jeśli mogę polecić serial, który od czasu do czasu oglądam - to hiszpański "Czerwony orzeł", serial właściwie dla dzieci i młodzieży, ale osadzony w XVII-wiecznej Hiszpanii. Kapitalnie pokazane sfery rządzące, kler, walka o władzę i sposoby jakie ci ludzie używali, aby ją zdobyć. Film leci na TVN7.
 
2012/01/05 14:53:58
Kraszynko, no właśnie w swojej notce zapomniałam o tym wspomnieć, ale w serialu prócz miłości, bajkowych postaci i pozytywnego przesłania jest jeszcze całe mnóstwo HUMORU, co sprawia, że na obraz rzeczywiście patrzy się z przymrużeniem oka, a hektolitrów wylewanej krwi nie można traktować całkiem poważnie:).

Aniu, wiedziałam, że serial jest na motywach powieści i przyznaję, że zrazu miałam nawet chęć po książki sięgnąć, ale się przestraszyłam - jak przeczytam, to wiem, że coś ucierpi - albo serial albo książki, więc na razie zrezygnowałam z czytania. Może za parę, parę lat, gdy serial zblaknie już w mojej pamięci;)

Markaewoo, wiem, wiem... ja też początkowo opierałam się wampirom;). Ale fantasy ma swój ogromny urok i sama długo tego nie doceniałam.
Też wolałam bardziej realne historie. Jednak ostatnio realność tak mi dokucza, że pokrzepiam się fantazją - tu wszystko może się zdarzyć, zaś w rzeczywistości... eh, nie lubię rzeczywistości...
 
2012/01/05 15:11:08
No, tak... tak jak we śnie, wszystko jest możliwe. A śnić lubię, nie powiem... :)))
 
2012/01/05 18:05:41
Ja nie jestem przekonana co do wampirowych seriali, wolę raczej sf. Wyjątek zrobiłam dla "Gry o tron". A tak naprawdę to wszystkie bajki zawsze są o tym samym, tylko scenografia się zmienia :)
 
2012/01/05 18:32:11
Ren-ya, w rzeczywistości też wszystko może się zdarzyć;)
Ściskam, wiosna już idzie, będzie lepiej!:)
 
2012/01/05 19:47:43
Moja miłość do bajek dla dorosłych datuje się od ... dzieciństwa i "Władcy pierścieni" :) Jest coś uwodzicielskiego w opowieściach, które traktują o sprawach tak dalece oderwanych od rzeczywistości, że skupiając się na nich możemy na chwilę odpłynąć. A opowieści wampiryczne tak naprawdę lubię od czasu, gdy za sprawą Annie Rice wampiry zyskały bardziej ludzkie oblicze... A może to tak popularny wątek, ponieważ wampiry to my sami, tylko piękni, wolni, niczym nieskrępowani i ... nieśmiertelni.
A poza tym, jak tu nie kochać Billa Comptona ? ;D
 
2012/01/08 19:36:01
Rebecca.fierce, i za tę stałość właśnie kocham bajki:) A "Grę o tron" też obejrzę. Niedługo:)

Sowo, nooooo, zima wprawdzie mało dokuczliwa, ale wiosna, ach wiosna... :)

Agnieszko, "Władcy pierścieni" nie czytałam. Chciałam obejrzeć film, ale jakoś mi się nie przyjął... Myślę, że kiedyś po prostu sięgnę po książkę, bo niektóre historie dużo lepiej się czyta niż ogląda, a wśród znajomych fanami filmu są tylko wcześniejsi czytelnicy:)
A Bill Compton.... hmmmm, ma coś w sobie... I przyjemnie na niego popatrzeć:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz