poniedziałek, 13 stycznia 2020

Spontanicznie

...obejrzałam "Narodziny gwiazdy" (2018, reż. Bradley Cooper). Ponieważ z jakiegoś powodu nie chce mi na komputerze hulać telewizja, a na CDA nie było "Szpitala Good Karma", a żaden inny gotowy tytuł nie wpadł mi do głowy, więc w ostateczności odpaliłam HBO GO, a tam pierwszy film z listy rekomendowanych. Niech sobie leci - pomyślałam - podczas dziergania miło, gdy coś sobie leci w tle... I wiecie co? Nie nadziergałam się wiele podczas tego seansu:-). Film bardzo szybko zdominował moją uwagę, a momentami w ogóle zapominałam o tym, że mam robótkę w rękach. I to wcale nie tylko dlatego, że sporo jest w filmie partii muzycznych z napisami. Do ekranu głównie przyciągała mnie relacja głównych bohaterów. Rany, jak oni to zagrali!

To podobno głośny film, ale ja akurat nic o nim wcześniej nie słyszałam. Nie wiem jak to możliwe, ale tak wyszło - tytuł był dla mnie całkowicie anonimowy. Gdyby było inaczej, być może nawet bym go nie włączyła. Bo muzyczny. Bo melodramat. Bo trzeci z kolei remake obrazu z 1937 r. Bo opinie mocno sceptyczne. Bo niesympatyczny Bradley Cooper i skandalistka Lady Gaga... Tymczasem okazało się, że muzyka jest genialna i stanowi jeden z filarów całej produkcji, a patrząc na skromną i całkiem zwyczajną Ally w ogóle nie zorientowałam się, że patrzę na Lady Gagę! Zaś Bradley Cooper... No to była największa niespodzianka. Jakkolwiek nie jest to szczególnie lubiany przeze mnie aktor, to w tej roli zrobił na mnie kolosalne wrażenie. W ogóle cały ten muzyczny romans, zagrany bez jednej fałszywej sceny, bardzo mnie poruszył. Nie mogłam oderwać oczu od wspólnych partii Coopera i Gagi. Ich spojrzenia, subtelny dotyk, wspólne tworzenie muzyki, śpiewanie do jednego mikrofonu... były tak zmysłowo elektryzujące... Jestem pewna, że ta para zapisze się na liście najbardziej romantycznych i gorących duetów w historii kina:-).

Ale "Narodziny gwiazdy" to nie tylko film o miłości. To też historia o tym, jak showbiznes wpływa na życie artystów, jak wykorzystując ich talent i charyzmę, urabia i drenuje dla zysku, wypluwając gdzieś na końcu produkt dla mas, maszynkę do zarabiania pieniędzy, samotnego robota, który tworzy na termin i żyje w nieustannej trasie koncertowej, bez rodziny, przyjaciół i bliskości. Owszem, taka popularność to marzenie wielu nieznanych artystów, ale cena za uznanie jest wysoka - permanentna presja, brak prywatności, samotność, ciągłe naginanie się do wymagań menadżerów, producentów, fanów, uzależnienia od najróżniejszych znieczulaczy... I naprawdę było mi smutno patrzeć na Ally, której kariera przebiega dokładnie według znanego Jacksonowi scenariusza, i która powoli wyzbywa się tego, kim jest w środku, a zaczyna być produktem, marką. Ona jeszcze o tym wszystkim nie wie, a Jackson może tylko bezradnie patrzeć na tę przemianę, z jednej strony ciesząc się z jej sukcesu, a z drugiej nienawidząc go, bo zna już wszystkie jego konsekwencje. Myślę, że Bradley Cooper, jako znany aktor i reżyser, dokładnie wiedział, co chce przekazać i to mu się udało. Lady Gaga ze swoją biografią również niezwykle wiarygodnie wypada w tej historii.

Z pewnością to prawda, że film nie opowiada nic nowego, że fabuła jest znana i przewidywalna, a akcja biegnie zbyt szybko. Ale co z tego, jeśli tę znaną historię opowiada się w wyjątkowy pod każdym względem sposób, jeśli potrafi ona przykuć uwagę, wywołać intensywne emocje i zostawić widza w stanie wewnętrznego rozedrgania i refleksji na wiele dłużej niż tylko do przeminięcia na ekranie ostatnich napisów. Oraz z poczuciem - ja chcę jeszcze raz! Ale nie za szybko, za jakiś czas, jak się emocje uspokoją nieco. A tymczasem ściągnięta ścieżka dźwiękowa i słucham prawie na okrągło. Świetna muzyka!

Jedna z najlepszych filmowych produkcji, jakie znam. Bardzo polecam:-)

22 komentarze:

  1. Mnie tak ostatnio dwóch szewców zdominowało uwagę ;-) Serio, nie przypuszczałem, że naprawa obuwia może być tak zajmująca! A tu taka niespodzianka.
    Uściski, Kochana! Dobrego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie patrzenie na każde rękodzieło/rzemiosło w toku jest zajmujące i fascynujące, na Fb nie jestem w stanie oprzeć się filmikom tego typu nawet, gdy to zupełnie nie moja dziedzina:-)
      Dziękuję i nawzajem!

      Usuń
  2. Muszę obejrzeć ten film. Podobno wrzucili go na Netflix.
    Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Tobie również niezapomnianych wrażeń z seansu:-)

      Usuń
  3. O tak - podobne mam odczucia po tym filmie. Muzyka zaś - niezwykłe wywołuje emocje.
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to! Muzyka robi w filmie naprawdę dobrą robotę:-)

      Usuń
  4. Ten film oglądałam niedługo po premierze, nie byłam przekonana do Lady Gagi, ale faktycznie - w tym filmie zagrała świetnie, i podczas oglądania zadawałam sobie nie raz pytanie "czy to faktycznie ona?" ;)
    Film podobał mi się, muzyka też, ale mojego serca nie podbił ;) i nie wiem, czy będę chciała go jeszcze raz obejrzeć ;)
    Niezależnie jakie mam opinie - powiem Ci szczerze, że Twoją recenzję czytało mi się bardzo dobrze; zresztą chyba już nie raz pisałam Ci, że lubię czytać Twoje teksty, ogromnie podoba mi się Twój porządek wypowiedzi, sposób, w jaki budujesz zdania :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ogromnie!
      Ja do połowy filmu nie miałam pojęcia kto gra Ally. Zastanawiałam się, co to za aktorka z takim głosem, której w ogóle nie znam, no i sprawdziłam w internecie i byłam w szoku, że to Lady Gaga:-) Potem czytałam, że tę rolę miała dostać Beyonce, ale się wycofała. I bardzo dobrze, choć oczywiście nie wiadomo jak by ją do filmu ucharakteryzowali, może by pasowała?... Ale teraz już nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej postaci:-)

      Usuń
  5. Nie lubię lady gagi i nie lubię romansów więc film nie dla mnie 😁ale sama rola głównego bohatera jest ciekawa. Dobrze że Ci się podobał😁pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem warto nie wiedzieć z góry jaki gatunek i kto gra w filmie, można trafić na coś naprawdę dobrego, czego świadomie nigdy by się nie wybrało. Ja mam tak często z polskimi filmami - świadomie nie włączam, bo nie lubię, ale czasem przez przypadek zdarzy mi się obejrzeć i jestem mile zaskoczona. Rzadko, ale jednak:-)

      Usuń
  6. Byłam ciekawa tego filmu i ostatnio w weekend zaczęłam go oglądać, ale po początkowych minutach przełączyłam, bo strasznie smęcili ;))) Może spróbuję innym razem :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio??? No właśnie, gdy po seansie przejrzałam sobie opinie, to sporo było takich jak Twoja:-). Ale do mnie film trafił, może to była ten moment i ten nastrój, że ze mną tak łatwo poszło:-)

      Usuń
  7. Oglądałam w Nowy Rokk i wiesz, gdybym miała w ręku druty to też by mi wypadły. Świetny, nawet łze uroniłam. Pierwsza scena, gdy śpiewają razem Mielizne 💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy na koncercie? Tak, to było mocne, aż dostałam gęsiej skórki, zresztą przez większą część oglądania miałam gęsią skórkę:-) I też się popłakałam.

      Usuń
  8. Widziałam często zapowiedzi tego filmu w kinie, alen seans nie poszłam. Mam i HBO i Netflix,nadrobię zaległości z córką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że spędzicie czas na filmie równie przyjemnie jak ja:-)

      Usuń
  9. Jeszcze nie oglądałam:)ale mam w planie:)Bradleya "poznałam"jak zaśpiewał z Gagą na jakichś nagrodach i zaraz wybuchła bomba ,że mają romans,więc nie wiedziałam,czy go lubię czy nie:)))a potem się zorientowałam,że grał w tych głupich filmach o wieczorach kawalerskich w różnych częściach świata i tam był beznadziejny:)))teraz właściwie jest mi obojętny,ale film chętnie oglądnę chociaż żeby wyrobić sobie swoją opinię:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmy o tym jak zabawnie jest się alkoholizować do nieprzytomności i robić pod wpływem różne głupie głupoty, to dla mnie totalnie niestrawna kategoria, nie jestem w stanie oglądać. Pierwszy mój film z Bradleyem Cooperem to "Polowanie na druhny" i tam grał wrednego, wiarołomnego narzeczonego, i po tej roli tak go jakoś znielubiłam... Ale rola w "Narodzinach gwiazdy" chyba zdjęła z niego ten zły czar i teraz sprawdzę jeszcze inne jego występy, prócz Kac Vegasów rzecz jasna;-)

      Usuń
  10. Jestem wielbicielką filmu Narodziny Gwiazdy z Barbarą Streisand i Krisem Kristoffersonem. Popełniam go od czasu do czasu kiedy mam potrzebę powzruszania się :) Nowej wersji jeszcze nie widziałam, jestem na etapie dojrzewania :) Pozdrawiam Noworocznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie sobie planuję obejrzeć:-) Swego czasu byłam wielką fanką BS, uwielbiam "Księcia przypływów" - to też idealna pozycja do powzruszania się. Do tego "Co się wydarzyło w Madison County", "Pożegnanie z Afryką", "Kroniki portowe", "Długi wrześniowy weekend"... Oj, jest parę takich tytułów, może przygotuję listę filmów do wzruszania:-)
      Mam nadzieję, że najnowsza wersja "Narodzin gwiazdy" Cię nie zawiedzie:-)

      Usuń
  11. Słyszałam o tym filmie, ale nie mogłam sie przekonać aby go obejrzeć, moze teraz to zrobię. Pozdrawiam☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej cieszę się z tego swojego spontanicznego seansu, że nic wcześniej o nim nie słyszałam, że nie mogłam się ani zniechęcić, ani nabrać jakichś oczekiwań. Rzadko się trafiają takie anonimowe filmy i wciąż się dziwię, jak mi się udało o nim nie słyszeć???

      Usuń