sobota, 4 kwietnia 2009

Minął tydzień...

... a w tym tygodniu wzbogaciłam się o trzy przeczytane książki. Hm, może "wzbogaciłam się", to niezbyt udane sformułowanie, bo przecież ani ich nie kupiłam, ani nie może też być mowy o jakimś szczególnym wzbogaceniu ducha po tych lekturach. Nie są to bowiem żadne tam arcydzieła literatury światowej. Zwykłe, swojskie czytadła. Wartka akcja, ciekawi bohaterowie i ich historie, to jest to, co w powieści lubię najbardziej. Takie były przeczytane przeze mnie ostatnio:

   
No, może "Oskar i Pani Róża" było nieco inne. Tam akurat nie było zawrotnej akcji, nie przeżywałam strachu, nie byłam wstrząśnięta, ani zaintrygowana. To było opowiadanie z przesłaniem, z morałem, takie edukacyjne powiedziałabym nawet. Prawdę mówiąc za takimi lekturami nie przepadam, ale córce się podobało i prosiła bym ja też przeczytała. No to przeczytałam. Jest to króciutka historyjka o chłopcu umierającym na raka i pani Róży - wolontariuszce ze szpitala, która pomaga mu zrozumieć i zaakceptować to, co się wokół niego dzieje. Rzeczywiście wzruszająca historia, na koniec nawet załzawiły mi oczy, a naprawdę nieczęsto mi się to zdarza podczas czytania. Jak dla mnie jednak za dużo jest o Bogu w tej książce. Czytałam gdzieś, że ludziom chorym bardzo pomaga wiara w Boga, bo wtedy dostrzegają sens w swoim cierpieniu. Religia pomaga im też wierzyć w cudowne wyzdrowienie, nawet, gdy medycyna nie widzi takiej szansy. Potrafię to zrozumieć. Zastanawiam się jednak, jak ludzie niewierzący radzą sobie z nieuleczalną chorobą? Jak ja bym sobie poradziła? Czy tylko wiara w Boga pozwala umrzeć z godnością? Pani Róża mówi, że ludzie często żyją tak, jakby byli nieśmiertelni. Ja wiem, że jestem śmiertelniczką. Pamietam o tym niemal codziennie, mimo, że jestem młoda i zdrowa. Co więcej, wiem, że mam tylko to jedno życie, którym żyję właśnie w tej chwili, drugiej szansy nie będzie. Czy ta świadomość sprawi, że będę umierać z większym żalem, niepogodzona z faktem, że oto mój czas się skończył? Czy tylko wiara w Boga pomaga przetrwać najtrudniejsze momenty? Czy może wiara w Boga jest jednym z wielu różnych przejawów życia duchowego? No cóż, z Bogiem czy bez, każdy chyba sam powinien znaleźć własną drogę. Myślę, że ja swoją znalazłam i choć nie kroczę z Bogiem pod rękę, również znajduję sens w swoim życiu oraz pociechę i wsparcie w trudnych sytuacjach.

"Czerwone liście" to tuż trzecia przeczytana przeze mnie powieść Paulliny Simons. Wciąż nie czuję się znudzona. Lubię jej historie. Pisałam już, że mam kilka zastrzeżeń co do stylu, ale jest coś w jej powieściach, co sprawia, że dobrze i z zainteresowaniem (może nawet z pasją?) się je czyta.

No i słynny Harlan Coben, któremu wielu czytelników zarzuca schematyczność. Ja jeszcze wstrzymam się z odniesieniem do tego stwierdzenia. Myślę, że po drugiej książce jeszcze na to za wcześnie. Tym niemniej jednak w "Bez pożegnania", podobnie jak w "Tylko jedno spojrzenie" wystąpił element zniknięcia, wyjątkowo wredny psychopata, oraz stara sprawa z przeszłości, której czas się wreszcie wyjaśnić. Ale polecam tą książkę. To naprawdę dobra powieść sensacyjna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz