Na okładce przeczytałam: W
letni świt 1945 roku dziesięcioletni Daniel Sempere zostaje zaprowadzony
przez ojca, księgarza i antykwariusza, do niezwykłego miejsca w sercu
starej Barcelony, które wtajemniczonym znane jest jako Cmentarz
Zapomnianych Książek. Zgodnie ze zwyczajem Daniel ma wybrać, kierując
się właściwie jedynie intuicją, książkę swego życia. Spośród setek
tysięcy tomów wybiera nieznaną sobie powieść "Cień wiatru" niejakiego
Juliana Caraxa. Zauroczony powieścią i zafascynowany jej autorem Daniel
usiłuje odnaleźć inne jego książki i odkryć tajemnicę pisarza, nie
podejrzewając nawet, iż zaczyna się największa i najbardziej
niebezpieczna przygoda jego życia, która da również początek niezwykłym
opowieściom, wielkim namiętnościom, przeklętym i tragicznym miłościom
rozgrywającym się w cudownej scenerii Barcelony
A teraz moje wrażenia.
Hmm, zastanawiam się jak to ująć. Gdy ją czytałam, to jednocześnie podobała mi się i nie podobała. Czasami myślałam: Boże, co za nudy i ten język... A znów za chwilę: jejku, to fascynujące!
Więc tak, po pierwsze język: bardzo bogaty, starodawny. Czasami zapominałam, że akcja toczy się w latach pięćdziesiątych XX w. i wyobrażałam sobie bohaterów w strojach z poprzedniej epoki. Często zdarzało mi się, że nie rozumiałam użytych w książce słów, tak bardzo były one archaiczne. W kwiecistych wypowiedziach bohaterów od czasu do czasu pojawiały się jednak całkiem współczesne przekleństwa, co dawało niezwykle ciekawy i komiczny efekt.
Po drugie forma: stylem nawiązująca do powieści dziewiętnastowiecznej. Mogłabym ją również określić jako powieść z gatunku "płaszcza i szpady". Jest romans, tajemnica, dobry główny bohater, który usiłuje ją rozwiązać i czarny charakter, który wszystkim psuje szyki, miesza, intryguje i choć przez większość powieści trzyma się z boku, to czuć, że to on pociąga za wszystkie sznurki.
Po trzecie treść: niezwykle barwna opowieść. Może nie trzymająca w napięciu i nie tak wciągająca, jak czytane przeze mnie ostatnio thrillery, ale na pewno interesująca i przykuwająca uwagę.
Podobało mi się również to, że jest to historia o książce, o tym jaki wpływ książka może mieć na życie czytelnika. Wiem to z doświadczenia. Niejedna historia zafascynowała mnie do tego stopnia, że chciałam jak najlepiej poznać autora, dowiedzieć się, co sprawiło, że potrafi on (lub ona) pisać takie powieści. Zazwyczaj, gdy spodobała mi się jedna lektura danego autora, natychmiast szukałam innych, a wszelkie pozytywne emocje, których doznawałam względem książki przelewałam również na pisarza (lub pisarkę).
A teraz moje wrażenia.
Hmm, zastanawiam się jak to ująć. Gdy ją czytałam, to jednocześnie podobała mi się i nie podobała. Czasami myślałam: Boże, co za nudy i ten język... A znów za chwilę: jejku, to fascynujące!
Więc tak, po pierwsze język: bardzo bogaty, starodawny. Czasami zapominałam, że akcja toczy się w latach pięćdziesiątych XX w. i wyobrażałam sobie bohaterów w strojach z poprzedniej epoki. Często zdarzało mi się, że nie rozumiałam użytych w książce słów, tak bardzo były one archaiczne. W kwiecistych wypowiedziach bohaterów od czasu do czasu pojawiały się jednak całkiem współczesne przekleństwa, co dawało niezwykle ciekawy i komiczny efekt.
Po drugie forma: stylem nawiązująca do powieści dziewiętnastowiecznej. Mogłabym ją również określić jako powieść z gatunku "płaszcza i szpady". Jest romans, tajemnica, dobry główny bohater, który usiłuje ją rozwiązać i czarny charakter, który wszystkim psuje szyki, miesza, intryguje i choć przez większość powieści trzyma się z boku, to czuć, że to on pociąga za wszystkie sznurki.
Po trzecie treść: niezwykle barwna opowieść. Może nie trzymająca w napięciu i nie tak wciągająca, jak czytane przeze mnie ostatnio thrillery, ale na pewno interesująca i przykuwająca uwagę.
Podobało mi się również to, że jest to historia o książce, o tym jaki wpływ książka może mieć na życie czytelnika. Wiem to z doświadczenia. Niejedna historia zafascynowała mnie do tego stopnia, że chciałam jak najlepiej poznać autora, dowiedzieć się, co sprawiło, że potrafi on (lub ona) pisać takie powieści. Zazwyczaj, gdy spodobała mi się jedna lektura danego autora, natychmiast szukałam innych, a wszelkie pozytywne emocje, których doznawałam względem książki przelewałam również na pisarza (lub pisarkę).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz