Przez ostatni miesiąc z okładem, z krótkimi przerwami na tak zwane
"międzyczasy", powolutku, strona po stronie, wgryzałam się w pasjonujące
zagadnienie "ślepych plamek" w naszej świadomości. Ślepe plamki, czyli
niewidoczne obszary znajdujące się w polu naszego widzenia (wynikające z
budowy oka), posłużyły autorowi do wyjaśnienia, w jaki sposób nasza
psychika, na skutek działających na poziomie nieświadomości mechanizmów
obronnych, przetwarza i cenzuruje informacje z naszego otoczenia,
sprawiając, że niektórych po prostu nie jesteśmy w stanie sobie
uświadomić, lub właściwie zinterpretować. Temat naprawdę pasjonujący,
choć dla takiego laika, jak ja, lektura była dość trudna. Nie raz i dwa
musiałam się zatrzymywać i niektóre fragmenty czytać po kilka razy, żeby
zrozumieć.
Mowa o książce Daniela Golemana, pt. "Konieczne kłamstwa, proste prawdy", którą dostałam w prezencie od Sowy, i za którą przy okazji, jeszcze raz serdecznie dziękuję - naprawdę świetna i pouczająca lektura!
Autor bestsellerowej "Inteligencji emocjonalnej" pisze o
samooszukiwaniu się, o tych aspektach postrzegania i doświadczenia,
których istnieniu zaprzeczamy, które wymazujemy z pamięci, a nawet
wypieramy z percepcji rzeczywistości. Książka koncentruje się wokół idei
tzw. ślepej plamki - faktu, iż zdajemy się nie zauważać pewnych
nieprzyjemnych, zagrażających nam wydarzeń z otaczającej rzeczywistości,
co służy utrzymaniu poczucia wartości i bezpieczeństwa. Nierzadko owa
deformacja prowadzi do problemów. Książka Golemana stanowi nowoczesną
interpretację wybranych tez psychoanalizy, opartą na współczesnych
teoriach i wynikach eksperymentów psychologii poznawczej i społecznej.
Autor ilustruje swoje wnioski licznymi przykładami, odwołując się do
faktów historycznych, przypadków klinicznych i zdarzeń codziennego
życia.
Jak sam autor zaznaczył na wstępie, jego książka opisuje jedynie
fascynujący mechanizm działania, nie daje jednak odpowiedzi w jaki
sposób zaradzić występowaniu ślepych plamek w naszej świadomości.
Niełatwo jest znaleźć miarkę do zmierzenia siebie samego, bo niełatwo
jest zobaczyć coś, o czym nie wiemy, że tego nie widzimy. W większości
przypadków zresztą nasze "ślepe plamki" są zupełnie niegroźne, a nawet
spełniają pozytywną rolę, chroniąc nasze poczucie bezpieczeństwa i
zadowolenia. Problem pojawia się, gdy w obronie dobrego samopoczucia lub
ze strachu przed bólem psychicznym, nasz umysł zaczyna nas oszukiwać
patologicznie - wtedy nierozwiązane, zepchnięte do podświadomości
problemy, zaczynają dawać różne objawy psychosomatyczne (bóle
niewiadomego pochodzenia, nerwice, lęki... itp).
Oczywiście jakaś selekcja danych, które w każdej chwili dostarczają
nam nasze zmysły, jest niezbędna, choćby dlatego, że jest ich ogromna
ilość. Bez jakiejkolwiek selekcji nasze doświadczanie byłoby jednym
wielkim chaosem. Filtrowanie informacji przez pryzmat ich siły,
aktualności, czy naszych zainteresowań jest zrozumiałe i logiczne,
jednak właśnie ta sprawność naszego mózgu czyni go jednocześnie podatnym
na różnego rodzaju deformacje przyswajanych treści. To dlatego, na
przykład, to samo wydarzenie, może być zapamiętane zupełnie inaczej
przez poszczególnych jego uczestników, a wspólny spacer po lesie u
każdego ze spacerowiczów wywoływać inne wrażenia - jeden będzie
zachwycał się pięknem natury, drugi umierał z przerażenia przed leśnymi
stworami...
Bardzo ciekawym zagadnieniem w książce był rozdział poświęcony
schematom poznawczym, które kształtują się już w niemowlęctwie. Okazało
się, że już wtedy, nieświadomie stosujemy mechanizmy obronne. Od tego,
które najlepiej się wówczas sprawdzą, zależeć będzie w przyszłości nasza
postawa wobec problemów, wyzwań, czy porażek.
Nasze przeżywanie rzeczywistości jest kształtowane i ograniczane
poprzez ciągłą zależność pomiędzy bólem/lękiem/stresem a uwagą/polem
świadomości: za poczucie bezpieczeństwa płacimy wypaczeniem pola
świadomości. Mechanizmy, które w jakimś ważnym momencie życia skutecznie
odsuną lęk i zniwelują stres, stają się nawykowymi operacjami
psychicznymi. Nawyki zaś kształtują styl życia i stają się naszą drugą
naturą. To, co początkowo było skutecznym narzędziem w walce ze stresem,
z czasem zaczyna określać nasze postrzeganie świata. Wybrane mechanizmy
obronne - od klasycznego freudowskiego wyparcia (czyli zapomnienia o
pewnych wydarzeniach oraz zapomnienia, że się o nich zapomniało),
poprzez zaprzeczanie, projekcję, racjonalizację, do działań
automatycznych i izolowania się od własnych uczuć... - stają się
rodzajem pancerza chroniącego nas przed przeżywaniem rzeczywistości.
Ale "ślepe plamki" w świadomości nie dotyczą tylko jednostek. W
swojej książce Daniel Goleman opisuje również zjawisko kształtowania się
"zbiorowej jaźni", której elementem są wspólne schematy poznawcze, w
tym mechanizmy obronne, a w konsekwencji też kolektywne wypaczenia
rzeczywistości. Negatywne, żenujące fakty w danej społeczności są
wymazywane lub zniekształcane (np. w podręcznikach do historii).
Zjawiska te niedostrzegalne dla ludzi danej kultury są wyraźnie widoczne
dla tych, którzy pochodzą z innych kultur, mających swoje "ślepe
plamki" w innych obszarach.
To dlatego tak łatwo jest nam zobaczyć belkę w oku bliźniego, gdy
tymczasem źdźbło w naszym własnym jest dla nas zupełnie niewidzialne.
Dysponujemy sprytnymi i potężnymi mechanizmami, by nie dopuścić do
świadomości przykrej, bolesnej, niewygodnej prawdy na swój (jako
jednostki lub grupy) temat.
Jednak myliłby się ktoś, kto by twierdził, że lekarstwem na skutki
samooszukiwania się jest w każdych warunkach nieograniczony dostęp do
prawdy. Naga prawda bowiem może być bowiem tak samo niszcząca, jak
notoryczne samooszukiwanie się. Przytaczany przez autora Gregory Bateson
powiedział: "Istnieje zawsze pewna wartość optymalna, ponad którą każda
rzecz staje się toksyczna".
Pytanie tylko, w którym miejscu przebiega ta granica? Które kłamstwa
są konieczne, a które prawdy bezwzględnie domagają się odkrycia?
Komentarze
2011/11/11 15:55:35
Fascynujące zagadnienie, myślę, że
takie nieświadome oszukiwanie się jest jednym z mechanizmów obronnych
naszego umysłu, abyśmy mogli jakoś funkcjonować i nie ulegli
samodestrukcji. Zdaję sobie z tego sprawę, że istnieją takie ślepe
plamki, ale nie zamierzam ich poszukiwać i odkrywać, tak chyba jest
lepiej.
2011/11/11 20:37:38
Każdy z nas jest inny i dla każdego
ta granica byłaby inna; według mnie nie ma prawd uniwersalnych. Wszystko
odbieramy przez pryzmat naszych własnych doświadczeń, odczuć czy czego
tam jeszcze. A coś takiego jak kłamsto/prawda, szczególnie w świetle
teorii o istnieniu "ślepej plamki", wydaje mi się niemożliwe do
dokładnego wyjaśnienia. Skoro kazdy tę samą sytuację może widzieć
odrobinkę inaczej, które "widzenie" jest prawdziwe? Czy istnieje w takim
razie obiektywne spojrzenie?
Anka
Anka
2011/11/11 23:35:38
Hrabina.ee, xbluebluex, dziękuję za Waszą wypowiedź w tym niełatwym temacie.
Bez wątpienia mechanizmy obronne są pozytywną właściwością naszej psychiki - koją stres i ból, oferują łatwą pociechę w obliczu bolesnych faktów. Jednak stosowane nawykowo i, że tak powiem, nadużywane sprowadzają na manowce, a wtedy przestają nam służyć i wówczas dobrze jest jednak zdać sobie sprawę, że nasza rzeczywistość jest zakłamana, bo to pierwszy krok do rozwiązania problemów.
Idea ślepej plamki zakłada, że każdy w mniejszym lub większym stopniu jest jej ofiarą. Chodzi jednak o to, że swoje ślepe plamki mamy w innych obszarach, dlatego choć nie widzę swojej, to świetnie dostrzegam cudzą. I odwrotnie. Wydaje mi się, że to nie ma nic wspólnego z obiektywnym spojrzeniem.
Bez wątpienia mechanizmy obronne są pozytywną właściwością naszej psychiki - koją stres i ból, oferują łatwą pociechę w obliczu bolesnych faktów. Jednak stosowane nawykowo i, że tak powiem, nadużywane sprowadzają na manowce, a wtedy przestają nam służyć i wówczas dobrze jest jednak zdać sobie sprawę, że nasza rzeczywistość jest zakłamana, bo to pierwszy krok do rozwiązania problemów.
Idea ślepej plamki zakłada, że każdy w mniejszym lub większym stopniu jest jej ofiarą. Chodzi jednak o to, że swoje ślepe plamki mamy w innych obszarach, dlatego choć nie widzę swojej, to świetnie dostrzegam cudzą. I odwrotnie. Wydaje mi się, że to nie ma nic wspólnego z obiektywnym spojrzeniem.
2011/11/12 08:41:28
Bo coś takiego jak "obiektywne spojrzenie" nie istnieje:)
Każde spojrzenie jest z czyjejś perspektyw, czyli naznaczone subiektywizmem!
Obiektywne są tylko fakty:)
A mechanizmy obronne są potrzebne - tak jak wspomniałaś - aby przeżyć w tej, jakże złożonej, rzeczywistości. Problem tylko jakimi się posługujemy, bo są mniej i bardziej nam służące:)
Cieszę się, że książka Cię tak wciągnęła, pożyczę ją od Ciebie;)
Każde spojrzenie jest z czyjejś perspektyw, czyli naznaczone subiektywizmem!
Obiektywne są tylko fakty:)
A mechanizmy obronne są potrzebne - tak jak wspomniałaś - aby przeżyć w tej, jakże złożonej, rzeczywistości. Problem tylko jakimi się posługujemy, bo są mniej i bardziej nam służące:)
Cieszę się, że książka Cię tak wciągnęła, pożyczę ją od Ciebie;)
2011/11/12 14:16:44
Zgadzam się z tym, że nie ma czegoś
takiego jak obiektywne spojrzenie, każdy z nas widzi inaczej, i tak
naprawdę nie mamy pojęcia jak wygląda świat oczami innych. Nie ma też
uniwersalnego, obiektywnego świata, takiego samego dla wszystkich, tylko
milionych indywidualnych światów każdego z nas, które zostają stworzone
gdy się rodzimy. Może wszystko wygląda całkiem inaczej niż nam się
wydaje?
Pozdrawiam,
BlueBlue
Pozdrawiam,
BlueBlue
2011/11/13 17:21:36
Sowo, he, he, widok kogoś, pałaszującego coś ze smakiem, wzmaga i nasz apetyt, co nie?:)
xbleubleu, jest dokładnie, jak mówisz; a Goleman w swojej książce pięknie wyjaśnia jak (m.in. poprzez "ulubione" mechanizmy obronne) kształtują się w nas schematy poznawcze, wg których następnie postrzegamy rzeczywistość.
Faktem obiektywnym:) jest jednak, że z powodu koniecznej selekcji napływających do nas informacji (przyjmujemy to, co wg nas istotne i właściwe, pomijamy zaś resztę) nasz obraz rzeczywistości MUSI być w jakiś sposób zafałszowany. I choć najczęściej fałszerstwa te są niewinne i niegroźne, to warto zdawać sobie sprawę, że w skrajnych przypadkach mogą one przybrać formę patologiczną i doprowadzić do poważnych schorzeń psychicznych i problemów, i to nie tylko ulegającą im jednostkę, ale nawet całą grupę ludzi, cały naród, jeśli taką jednostką jest na przykład charyzmatyczny przywódca, któremu uda się swoją zdeformowaną wizją rzeczywistości zarazić tłumy.
xbleubleu, jest dokładnie, jak mówisz; a Goleman w swojej książce pięknie wyjaśnia jak (m.in. poprzez "ulubione" mechanizmy obronne) kształtują się w nas schematy poznawcze, wg których następnie postrzegamy rzeczywistość.
Faktem obiektywnym:) jest jednak, że z powodu koniecznej selekcji napływających do nas informacji (przyjmujemy to, co wg nas istotne i właściwe, pomijamy zaś resztę) nasz obraz rzeczywistości MUSI być w jakiś sposób zafałszowany. I choć najczęściej fałszerstwa te są niewinne i niegroźne, to warto zdawać sobie sprawę, że w skrajnych przypadkach mogą one przybrać formę patologiczną i doprowadzić do poważnych schorzeń psychicznych i problemów, i to nie tylko ulegającą im jednostkę, ale nawet całą grupę ludzi, cały naród, jeśli taką jednostką jest na przykład charyzmatyczny przywódca, któremu uda się swoją zdeformowaną wizją rzeczywistości zarazić tłumy.
2011/11/14 21:53:59
Samooszukiwanie jest widoczne jak na
dłoni, kiedy obserwujemy cudze zachowania. Ile razy zastanawiamy się,
jak to jest, że ta osoba np nie zauważa oczywistych przyczyn i skutków
konkretnego postępowania. A ona po prostu nie może tego robić, dla
własnego zdrowia psychicznego ;) Co innego, gdy chodzi o nas samych. My
zawsze postępujemy słusznie :D
2011/11/15 08:15:26
Bardzo trafiłaś mi tym tekstem, bo
właśnie zauważyłam pewną "plamkę", która wywróciła mój świat do góry
nogami i tylko sobie mogę zawdzięczać, że jej nie widziałam, bo tak
czułam się bezpieczniej a tłumaczę to sobie tym, że w naszej kulturze
pewnych osób nie wypada uważać za osoby szkodliwe np: rodziców. O proszę
już się usprawiedliwiam, czyli mechanizm działa jak założył autor. Na
pewno sięgnę po tę książkę tym bardziej, że czytałam jego poprzednie
książki.
2011/11/15 12:10:34
Agnieszko, prawda, że to
zabawne? Ja też ostatnio pośmiałam się z siebie, gdy uświadomiłam sobie,
że wedle mego przekonania, ja przecież ZAWSZE zachowuję się racjonalnie
i rozsądnie, inni zaś wprost przeciwnie:)
Kraszynko, właśnie, rodzice są dla dzieci największym dobrem i przekleństwem jednocześnie. A zdałam sobie z tego sprawę dopiero wówczas, gdy znalazłam się po obu stronach barykady. Ale skutek tej wiedzy jest taki, że kompletnie straciłam pewność siebie, jako rodzic.
Najgorsze jest to, że wychowując swoje dzieci, człowiek tak skupia się na tym, by nie popełniać błędów własnych rodziców, że nawet nie zauważa, że popełnia mnóstwo innych błędów. Gdy zaś nie zdaje sobie sprawy z błędów swoich rodziców, to wcale nie jest lepiej, bo po prostu bezrefleksyjnie powiela je we własnej rodzinie. A uzasadnienie zawsze jest tylko jedno - dobro dziecka. No to jakież przedziwne kombinacje muszą zachodzić w głowie dziecka, które czując się nieszczęśliwe na skutek działań najbliższych, słyszy, że to dla jego dobra?
Rodzice są pierwszymi sprawcami uruchamiającymi w naszej psychice mechanizmy obronne, które rzutują potem na całe nasze życie. Gdy uświadomię sobie tę odpowiedzialność, to aż mnie przeraża, że wzięłam ją na swoje barki...
Kraszynko, właśnie, rodzice są dla dzieci największym dobrem i przekleństwem jednocześnie. A zdałam sobie z tego sprawę dopiero wówczas, gdy znalazłam się po obu stronach barykady. Ale skutek tej wiedzy jest taki, że kompletnie straciłam pewność siebie, jako rodzic.
Najgorsze jest to, że wychowując swoje dzieci, człowiek tak skupia się na tym, by nie popełniać błędów własnych rodziców, że nawet nie zauważa, że popełnia mnóstwo innych błędów. Gdy zaś nie zdaje sobie sprawy z błędów swoich rodziców, to wcale nie jest lepiej, bo po prostu bezrefleksyjnie powiela je we własnej rodzinie. A uzasadnienie zawsze jest tylko jedno - dobro dziecka. No to jakież przedziwne kombinacje muszą zachodzić w głowie dziecka, które czując się nieszczęśliwe na skutek działań najbliższych, słyszy, że to dla jego dobra?
Rodzice są pierwszymi sprawcami uruchamiającymi w naszej psychice mechanizmy obronne, które rzutują potem na całe nasze życie. Gdy uświadomię sobie tę odpowiedzialność, to aż mnie przeraża, że wzięłam ją na swoje barki...
2011/11/15 14:19:56
Ciekawy temat.
Zgadzam się, że najtrudniejszą rzeczą jest ustalenie/znalezienie granicy, bo moim zdaniem ta między 'plamkami nieświadomości' a celowym kłamstwem jest bardzo płynna. A jak już się wkroczy na ścieżkę małych kłamstewek, to trudno z niej zejść, bo każde następne przychodzi łatwiej.
Co do prawdy 'zabijającej', to ... ja jednak jestem z kategorii ludzi, którzy wolą ją znać, jeśli dotyczy życia mojego i moich najbliższych. Poza tym kręgiem decyzję 'o waleniu między oczy' pozostawiam innym, choć przyznaję, że czasami mnie korci, by zdobyć się na odwagę ...
Zgadzam się, że najtrudniejszą rzeczą jest ustalenie/znalezienie granicy, bo moim zdaniem ta między 'plamkami nieświadomości' a celowym kłamstwem jest bardzo płynna. A jak już się wkroczy na ścieżkę małych kłamstewek, to trudno z niej zejść, bo każde następne przychodzi łatwiej.
Co do prawdy 'zabijającej', to ... ja jednak jestem z kategorii ludzi, którzy wolą ją znać, jeśli dotyczy życia mojego i moich najbliższych. Poza tym kręgiem decyzję 'o waleniu między oczy' pozostawiam innym, choć przyznaję, że czasami mnie korci, by zdobyć się na odwagę ...
2011/11/15 15:08:39
Ja też wolę najgorszą prawdę, niż
najlepsze kłamstwo... przynajmniej tak mi się wydaje:). Prawdę mówiąc
trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której prawda okazałaby się dla
mnie toksyczna, ale... w sumie co ja mogę tak naprawdę wiedzieć, skoro
większość procesu poznawczego dzieje się poza moją świadomością:)
Gość: Ela, 80.51.45.20*
2011/12/15 21:08:56
Dziękuję za podpowiedź. Wiem, co przeczytam w najbliższym czasie. Nie pierwszy raz korzystam z Twojej listy lektur.
Pozdrawiam serdecznie.
Ela
Pozdrawiam serdecznie.
Ela
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz