...wszyscy piszą o książkach i robótkach więc i ja wykorzystam okazję:-)
Robótkowo - idąc za głosem Waszych sugestii (bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem!) oraz własnego serca - rozterkowa dzianina została spruta. Zajęło mi to całe trzy odcinki "Żony idealnej", który to serial z powodzeniem osłodził mi gorycz unicestwiania. Miło też słodził urodzinowy tort córki, upieczony dla niej przez jej przyjaciółki, którego pozostałości wyjadałam z lodówki przez cały weekend. Dzięki tym wspomagaczom, na drutach jest już całkiem spory kawałek, całkiem nowego poncho a la Kuzmina, z którego na razie całkiem jestem zadowolona:-).
Książkowo - przeczytałam "Niebezpieczną fortunę". Jest to kolejna saga historyczna Kena Folletta. Tym razem autor przenosi czytelników w czasy wiktoriańskiej Anglii, w świat londyńskiej finansjery.
Niebezpieczna fortuna", thriller historyczny o miłości, pieniądzach i
zemście, rozgrywa się w realiach Anglii II połowy XIX wieku. Majowe
popołudnie 1866 roku staje się punktem zwrotnym w życiu kilkorga ludzi, w
różny sposób powiązanych z rodziną londyńskich finansistów, Pilasterów.
Dwaj kuzyni toczą trwający dwadzieścia lat pojedynek o przejęcie
kontroli nad potężnym bankiem rodzinnym, który bogaci się na
podejrzanych operacjach finansowych z nękanym wojną domową krajem
Ameryki Południowej(...) Szokująca tajemnica z przeszłości wyciśnie
piętno na ich losach, doprowadzając do zbrodni...
Opis z okładki niezbyt zachęcający, moim zdaniem. Gdybym nim miała się kierować, to pewnie bym po książkę nie sięgnęła... Szczęśliwie przeczytałam go dopiero po skończeniu lektury. Ale sama nie pokuszę się o lepszy;-). Trudno zmieścić w kilku zdaniach to, o czym jest ta książka. Jak to u Folletta - jest tu wszystko i dużo. Fabuła jest bardzo rozbudowana i łączy w sobie kilka gatunków - powieść historyczna, saga, romans, dreszczowiec... Akcja toczy się przez wiele dziesięcioleci i dotyczy wielu bohaterów, ale jest tak mistrzowsko prowadzona, że czytelnik w żadnym momencie się nie gubi. Nawet szczegóły zagadnień gospodarczo-bankowych są tak wplecione, że nie męczą, wprost przeciwnie - nadają historii wirygodności. Wiadomo kto jest dobry, a kto zły. Przez całe lata wygrywają źli. Albo przynajmniej głupi i ambitni, którzy pragną jedynie władzy i zaszczytów dla siebie. Nie zdradzę tajemnicy, jeśli powiem, że ostatecznie dobro zwycięża - pod tym względem Ken Follett jest bardzo przewidywalny. I dobrze. Bo szczęśliwe zakończenia są potrzebne. Nieczęsto zdarzają się w prawdziwym życiu więc przynajmniej w fikcyjnych historiach miło jest się nimi cieszyć.
Teraz jest w tv kontynuacja Filarów Ziemi i oglądam bo jest co:) a poncza szkoda:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda roboty, ale poncho będzie, tylko trochę inne:-)
UsuńO kontynuacji serialu wiedziałam, ale i tak sobie przegapiłam... trudno, obejrzę z internetu, na razie i tak ciągnę Żonę idealną:-)
Zastanawiałam się, co wybierzesz: prucie, czy przerabianie. wyszło na prucie.... myślę, że nie będziesz żałować decyzji, skoro już od nowa powstaje robótka.
OdpowiedzUsuń"filary... mam na swojej szczególnej liście i zamierzam przeczytać całą trylogię. uwielbiam tego typu książki.
Anka
Prucia już nie żałuję, jadę z robotą do przodu, choć całkowicie na oko wiec efekt końcowy ciągle jest dla mnie niespodzianką...
UsuńJednak sprułaś..i dobrze:) Ciekawa jestem tego poncho a la K. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też jestem ciekawa, co mi z tego wyjdzie...
UsuńChyba jakaś moda na prucie w tym tygodniu ?!
OdpowiedzUsuńGdzie nie zajrzę ktoś coś pruje, nie omineło też i mnie to :) Folett jeden z ulubionych pisarzy mojego męża :) Chociaż po ostatnich serialach i ja sięgnęłam po jego książki
Książki lepsze! Ja na razie zrobię sobie przerwę z Follettem, super pisze, ale przy dłuższym obcowaniu z jednym autorem dostrzega się już pewien schemat.
UsuńPrucie też dla ludzi;-) Gdy mam je już za sobą, to mnie tak bardzo nie boli;-)
Uwielbiam Folleta i jego książki historyczne, świetnie opisuje realia historyczne, a opowieści, które snuje są niby zwyczajne, ale jakże inne, od tego, co nas w życiu spotyka.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, on tak naturalnie pisze, jego historie naprawdę można pomylić z rzeczywistością, cztałam na jednym blogu, że zafascynowana para wybrała się do Kingsbridge obejrzeć na własne oczy katedrę, a tymczasem tam nigdy żadna katedra nie powstała;-)
UsuńNo i te dobre zakończenia...
Folleta lubię, po książkę sięgnę :) A jakie to ponczo a'la Kuzmina?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ponczo a la Kuzmina jedynie w fasonie będzie trochę podobne (mam nadzieję) do pierwowzoru...Ale co z tego wyjdzie, to przekonam się tak naprawdę dopiero gdy zszyję i zmierzę...
UsuńDobra, juz wiem, przeczytałam poprzedni post :)))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że sprujesz, ale skoro już powstaje nowe poncho, to pewnie Ci nie żal, zwłaszcza, że na osłodę miałaś pyszny tort:))
OdpowiedzUsuńKsiążkę z pewnością przeczytam, ale nie wiem kiedy. Mam zaległości w lekturach wypożyczonych z biblioteki, a z powodu słabych okularów coś ostatnio nie dowidzę i marnie mi idzie ich czytanie. Zwłaszcza, że znajomej zaczęłam dziergać obrus i czeka mnie pełna mobilizacja:))
Serdecznie pozdrawiam:))
Też mam zaległości w lekturach, czytam mniej niżbym chciała... Ale jeśli to nowe poncho też nie spełni moich oczekiwań (choć na razie wydaje się OK), to jak słowo daję rzucam dzierganie i biorę się za czytanie;-)
UsuńO - to pewnie zobaczę gotowe ponczo na spotkaniu! Super! I nie szkodzi, że sprułaś - takie prute robótki po raz drugi wychodzą śliczne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Asia
Wątpię, że z nim zdążę na spotkanie za tydzień...
UsuńI oby się spełniło, że prute robótki za drugim razem wychodzą śliczne, bo jeśli znów nie wyjdzie, to chyba się zniechęcę...
A mnie szkoda, że sprułaś.... ale rozumiem tę decyzję. A tort i "Żona" przyśpieszyli robotę, więc przyjemne z pożytecznym. Jestem ciekawa Twojego poncza.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam, że eksploatuję autora, gdy polubię jego prozę, a K.Folletta jest za co lubić historia, sensacja, miłość, i wszystko tak pięknie podane:))
Ja ulubionych autorów eksploatuję do bólu więc tymczasem, żeby nie przesadzić, zrobię sobie z Follettem przerwę - po trzech jego książkach pod rząd zaczynam zauważać schemat i przestaje być ciekawie, nie chcę sobie psuć przyjemności z jego kolejnych powieści.
Usuń"Żona" i tort podziałały bardzo znieczulająco i liczę, że nowa wersja ostatecznie wynagrodzi mi straty przy pierwszej;-)
Ja też przez weekend zajadałam się urodzinowym tortem syna, był pyszny. Fajnie, że zdecydowałaś się spruć to poncho, bo szersze na pewno będzie fajniejsze, jestem bardzo ciekawa końcowego efektu. Ściskam gorąco :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem ogromnie ciekawa, co mi z tego wyjdzie:-)
UsuńPowodzenia w dzierganiu!
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda na bardziej interesującą niż poprzednie. Może jak już dobrnę do końca moich zaplanowanych i jakoś życiowo się ogarnę, to sięgnę po tego Folletta. :) Wiele osób poleca "Żonę idealną", ale trochę mnie przeraża stopień zaawansowania serialu - tyle odcinków do nadrobienia!
Dziękuję!
UsuńFaktycznie jest sporo sezonów... Ja też nie oglądałam wcześniej, dopiero niedawno ściągnął mi mąż z sieci i od miesiąca oglądam tylko to; właśnie rozpoczęłam czwarty sezon i mogę potwierdzić dobrą opinię:-)
ciekawa jestem nowego poncho :) czekam na efekty!
OdpowiedzUsuńOj, to jeszcze trochę potrwa...
UsuńJeszcze ani jednej książki tego autora nie przeczytałam. Zachęcasz tak przekonywająco, że jak tylko oddam ostatnio czytaną serię kryminałów Chmielewskiej, to postaram się wypożyczyć coś Kena Folleta.
OdpowiedzUsuńDobrze, że podjęłaś męską decyzję co do sprucia. Teraz przynajmniej wydziergasz i będziesz zadowolona, a tak pewnie rzuciłabyś robótką w kąt.
Gorąco pozdrawiam Dorota
Mam nadzieję, że będę zadowolona, to jeszcze nic pewnego, nie robiłam nigdy takiego fasonu, nie mam wykroju, ani wymiarów więc robię całkowicie na oko. Teraz już nie na okrągło, tylko w dwóch częściach, jak zszyję, to zobaczę czy to się w ogóle da nosić...
Usuńjakbyś miała ochotę na kryminał to czytam teraz "Wiernego przyjaciela", którego napisał Kjell Ola Dahl. dobre :-)
OdpowiedzUsuńKryminałem nie pogardzę, bardzo lubię ten gatunek:-)
UsuńOd razu sprawdziłam w naszej bibliotece... niestety, nie mają takiego tytułu...
Ksiazek czytam malo i rzadko - wciaz mi brakuje czasu, a moze wielkich checi! Tak na dobra sprawe to sama nie wiem. Ogladalam Twoje rozpoczete poczo, ale zdziwilo mnie , ze wybralas melanz na zrobienie jego. W melanzu w ogole nie widac tego pieknego wzoru! Takie ponczo winno byc zrobione z welny jednego koloru! NO, ale to jest moje zdanie! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńW rzeczywistości wzór był lepiej widoczny niż na zdjęciu, ale to już i tak nie ma znaczenia, bo teraz robię zupełnie innym wzorem, zobaczymy co mi z tego wyjdzie, jeśli nie będzie najgorzej, to pewnie jeszcze sobie poeksperymentuję z tym modelem Kuzminy:-)
Usuń