Jako rękodzielniczka tworząca na zamówienie nie powinnam się chyba do tego przyznawać, ale... Są kolory i style, z którymi pracuje mi się łatwo, ale są też takie, których zwyczajnie się boję i mam ochotę z marszu rezygnować, gdy tylko dostaję zapytanie o taką estetykę. Na przykład brzoskwinia. Szalenie trudny kolor... Albo złoty. I styl glamour ogólnie...
Ale Dominika nie pozwala mi rezygnować. Za Jej przyczyną bez przerwy przekraczam jakieś swoje granice. Czasem łapanie byka za rogi przynosi zaskakująco zadowalające, mnie samą, efekty i uskrzydlające podziękowania za wykonaną pracę.
Tak było z pracą poniżej - brzoskwinia w
towarzystwie szarości jest jednocześnie subtelna, jak i wyrazista,
słodka i niewinna, a opinia Klientki tak mi dodała ducha, że wydawało mi się (przynajmniej w tamtej chwili), że mogę wszystko;-)
A czasem jest zgoła inaczej, jak na przykład z realizacją zamówienia na pudełko-zaproszenie dla Rodziców, w stylu glamour z dodatkami w kolorze złota. Żeby łatwiej mi było wpasować się swoją pracą w wymaganą stylistykę poprosiłam o wzór zaproszenia. Grafika zaproszenia zawsze jest dobrą inspiracją i wskazówką, w jakim kierunku realizować zlecenie. Nie było łatwo, ale ostatecznie naprawdę szczerze byłam zadowolona z uzyskanego efektu.
Niestety, Klientka nie podzieliła mojego przekonania. Moja praca ją rozczarowała. Nie takiego efektu się spodziewała. Było mi przykro, choć wiem, że takie doświadczenia w pracy na zlecenie również się zdarzają. Wiem, że muszę się jakoś uodpornić na takie sytuacje. Ale jak???? Strasznie to trudne.
Niezadowolenie z takiego przecudnego pudełka? mam wrażenie, że to żart i nas wkręcasz!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to za ślubne akcesoria należy Ci się medal olimpijski:))
Ha, ha, dziękuję:-) I, niestety, nie wkręcam. Może powinnam jednak słuchać intuicji i gdy nie czuję jakiegoś tematu, to się go po prostu nie podejmować... Choć, gdy się uda zaspokoić oczekiwania, to satysfakcja w takich okolicznościach jest szczególna:-)
UsuńPiękne to pudełko, serio! I wiem, że trudno, że przykro, ale owszem, tacy niezadowoleni Klienci się zdarzają... Chyba jedynym sposobem na uniknięcie rozczarowań jest przesłanie projektu (np. rysunku) do akceptacji. I zadawanie miliona pytań oraz trzymanie mejli, żeby potem pokazać, ze była akceptacja projektu...
OdpowiedzUsuń♥
Uściski!
Właśnie! Ankieta! ;-)
UsuńNie da rady z projektem. Ja po prostu nie potrafię rysować. Pracuję z wyobraźni i na bieżąco dopasowuję różne elementy. W ten sposób zawsze istnieje ryzyko, że nie trafię w oczekiwania. Ale zazwyczaj dostaję jakieś poglądowe zdjęcie, więc wiem w jakich ramach się poruszać i najczęściej jednak ten system się sprawdza.
UsuńTo zostaje przepytanie klienteli :-(
UsuńRozumiem Twoje wątpliwości. Ciężko czasem przekonać klienta do swojej wizji projektu, a z drugiej strony trudnij jest wykonać coś, co samej nam się w głowie nie układa.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz wsparcie w córce i słuchaj się jej. Robisz naprawdę śliczne, niepowtarzalne cacuszka:))
Bardzo dziękuję!
UsuńTak, szczególnie trudno jest właśnie wtedy, gdy sama "nie czuję" tematu. Ja nie jestem glamour, jestem boho-rustykalna:-)
Pracując dla ludzi, zawsze będziesz narażana zarówno na nieprzyjemności, jak i słowa uznania. Musisz się uodpornić. Masz córkę, której pomysły są innowacyjne i tego się trzymaj. Mnie się wszystko, co robisz podoba. Nie zrażaj się, w końcu więcej jest tych klientów zadowolonych, niż zrażonych.
OdpowiedzUsuńNo tak sobie to wszystko tłumaczę, ale przykro i tak jest...
UsuńTym bardziej dziękuję za pociechę:-)
Jak można być niezadowolonym z takiego cacuszka?! Co prawda to nie moje klimaty, ale pudełko jest tak dopieszczone i eleganckie,że trudno się nim nie zachwycać:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńNo mnie też się w sumie podoba, choć dla siebie bym takiego nie zrobiła;-)
Może gdyby słodki róż zastąpić fuksją wgryzającą się w oczy, byłoby bardziej glamour? Twój styl jest delikatny i elegancki jak tweedowe marynarki angielskiej arystokracji na wrzosowisku o świcie. A klientka widacznie woli Versace.
OdpowiedzUsuńWarto wychodzić poza własne pudełko. To rozwija, nawet jeżeli nie kończy się szczęśliwie. Ale ja i tak wolę wrzosowiska o świcie. ;)
Ha, ha, serdecznie dziękuję za pociechę:-)
UsuńPani nie miała zastrzeżeń do kolorów, bo te były raczej zgodne z tymi z zaproszenia, tylko według jej opinii za dużo się na pudełku dzieje...
Bo faktycznie jakoś chyba podświadomie mi się złoty z przepychem skojarzył i dlatego tak na bogato zrealizowałam.
Reniu, nic Ci nie poradzę, bo zupełnie nie mam takich doświadczeń... Mnie pudełko bardzo się podoba! Jest delikatne i eleganckie. Brzoskwinia to już w ogóle jest coś pięknego!
OdpowiedzUsuńLudzie mają po prostu różne gusta i na to nic nie da się poradzić. Nie przejmuj się tym - robisz piękne rzeczy, naprawdę piękne. A klientka po prostu miała inną wizję, może lubi jakieś mocniejsze akcenty albo kolor "stare złoto" - trudno powiedzieć. Głowa do góry!!!!
Ja też tak mam, że opiszę się, opiszę, a nie zawsze spodoba się to recenzentom... I też jest mi przykro... I dyskutować z nimi nie mogę, nie mogę się bronić - mam przyjąć z pokorą negatywną opinię i tyle...
Ściskam Cię mocno!!!!
Asia
Dokładnie tak, jak piszesz, dlatego ja też z pokorą, ale jednak i przykrością, przyjęłam słowa Klientki. Bo to zawsze boli, gdy nasza praca, którą staramy się wykonać jak najlepiej, nie spodoba się... A mojej Klientce nie przypadło do gustu to, że za dużo się na pudełku dzieje.
UsuńEch, trudno się mówi i żyje dalej.
Dziękuję!
Był czas kiedy i ja próbowałam swoich sił w robieniu rękodzieła "na zamówienie",ale szybko z tego zrezygnowałam,bo właśnie klientka złożyła zamówienie ja zainwestowałam w materiał dałam swoją pracę i wyceniłam komplet czapka -szal na 60 zł a ona że za drogo!jasny piorun mnie trafił bo zostałam z kompletem dla dziecka który potem dałam w prezencie córeczce bratanka,a następna zażądała wymiany wstążki w sowie na spinki a sowa klejona razem ze wstążką:)))powiedziałam NIE!nie będę robiła nic na zamówienie!chcecie to kupcie sobie moją wizję a nie to niestety:))))na szczęście nie muszę,mam inny dochód,ale podziwiam Was za to że zrobiłyście z tego sposób na zarabianie:)))to bardzo trudny kawałek chleba:)
OdpowiedzUsuńNo tak jest i zjadam nerwy na tej pracy strasznie, ale z drugiej strony daje mi to tyle satysfakcji, że mimo wszystko ciągnę dalej:-) Ale właśnie mam zamiar spróbować odwrotnie - najpierw coś zrobić i wystawić gotowe z możliwością personalizacji. W ten sposób i Klienci będą dokładnie widzieć co kupują, i ja będę mogła zrealizować własne pomysły i zasoby:-). Tylko że ten plan ciągle odkłada się na później, bo ciągle mam coś w realizacji.
UsuńTak, jak pisze przedmówczyni - takie zarabianie, to ogromnie trudna sprawa. Szczególnie, kiedy klient nie siądzie z Tobą i nie zaakceptuje pomysłu, tylko ocenia go na końcu. Podziwiam Cię za to, bo niestety, ale krytyczne oceny też będą, niezależnie od tego, jak bardzo się starałaś, jak dużo czasu poświęciłaś i serca włożyłaś w pracę. Mam nadzieję, że takich doświadczeń będzie jak najmniej, bo Twoje dzieła sa piękne, wysmakowane...
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzę i uodparniania się na ludzi :)
Bardzo dziękuję! I naprawdę wierzę, że da się uodpornić na niezadowolenie Klienta. Przecież z takim problemem mierzy się wiele zawodów, np. fryzjerka, czy wizażystka. Do tej pracy też nie da się wcześniej zrobić projektu i człowiek musi się zdać na wyobraźnię i umiejętności wykonawcy, (w ramach wytycznych), czyli zupełnie tak samo jak w moim przypadku:-).
UsuńDlatego nie lubię robić dla kogoś. Dla mnie Twoje prace są bardzo eleganckie i nikt nosem nie powinien kręcić. Robiłaś kiedyś chlebak w tej technice jeśli dobrze pamiętam? Czy ewentualnie mogłabyś taki zrobić?:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu!
UsuńNie, chlebaka jeszcze nie robiłam, rozmawiałyśmy tylko kiedyś na jego temat, pod którymś wpisem:-). Oczywiście nie ma problemu i chlebak mogę wykonać. Jeśli interesuje Cię ten temat, to prześlę Ci mailem więcej informacji:-)
Pudełko cudne. Klientka widocznie miała inna wizję. Czasem się tak zdarza.
OdpowiedzUsuńAno tak...
UsuńDzięki!
Przykre, chciałoby się, żeby każdy klient był zadowolony, ale niestety nie do końca mamy na to wpływ. Nawet jak zrobisz najlepiej jak umiesz i jesteś ze swojej pracy zadowolona, to klient niekoniecznie musi być tego samego zdania.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak lata temu robiąc pani makijaż na ślub córki domalowałam precyzyjnie brakujące połowy brwi i byłam niezwykle z efektu i całości zadowolona. A klientka nakazała mi to zmazać, bo te, wg mnie brakujące, części brwi, to specjalnie były tak zrobione! I co z tego, że wyglądała kiepsko, skoro sama się sobie w takim wydaniu podobała.
Ale to zdarza się raczej rzadko, ja miałam tylko ten jeden przypadek, myślę, że dla Ciebie to też będzie przypadek wyjątkowy i nawet nie będziesz musiała specjalnie pracować nad uodpornieniem się na takie sytuacje:)
Mam nadzieję, że faktycznie tak będzie:-)
Usuń